Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Luciński się nie odnalazł. Czy założył się z kolegami, że przejdzie po zamarzniętej Odrze?

Weronika Skupin
Wokół sprawy zaginięcia Piotra Lucińskiego rodzi się coraz więcej plotek i domysłów
Wokół sprawy zaginięcia Piotra Lucińskiego rodzi się coraz więcej plotek i domysłów fot. Paweł Relikowski
Pojawiają się liczne komentarze w sprawie zaginięcia 22-letniego studenta Politechniki Wrocławskiej Piotra Lucińskiego. Chłopak przepadł, po tym jak 19 stycznia wracał ze znajomymi z klubu Ambasada. W rejonie Ostrowa Tumskiego miał się odłączyć razem z kolegą. Tam Ponczek, bo tak nazywali Piotra, był przez niego widziany po raz ostatni.

Znajomi chłopaka natychmiast założyli wydarzenie na Facebooku Zaginął Piotrek Luciński - Ponczek. Zniknęło ono jednak z portalu tuż po tym, jak pod tekstem zaczynały się pojawiać komentarze sugerujące, że przyjaciele są winni zaginięcia chłopaka. Nie zareagowali gdy odłączył się od grupy i nie wracał, a zamiast zasugerować poszukiwania w Odrze, rozwieszali plakaty na przystankach, bo Piotrek był rzekomo widziany w pojazdach komunikacji miejskiej.

Również w komentarzach pod naszymi artykułami pojawiały się informacje sugerujące że Piotrek pobił się z jednym z kolegów tuż przez zaginięciem. Inni pisali, że Ponczek założył się, że przejdzie po zamarzniętej Odrze. - Nie mam informacji, które potwierdzałyby jakąkolwiek z tych wersji. Nie będę komentował wpisów pod tekstami i na Facebooku - uciął w rozmowie z nami Krzysztof Zaporowski. Poinformował nas dziś także, że nie ma nowych informacji w sprawie zaginięcia Ponczka. Nie ustalono na razie, czy i kiedy będą kontynuowane poszukiwania studenta w Odrze.

Matka zaginionego ufa przyjaciołom Ponczka. Jak przyznała w rozmowie z Gazetą Wrocławską jest dumna, że włączyli się oni tak licznie w poszukiwania jej syna. Informacji o bójce także nie chciała komentować. - Myślę, że to plotka - powiedziała Dorota Lucińska.

Znajomi Piotra twierdzą, że niektóre komentarze pod wydarzeniem na Facebooku były szkodliwe i wprowadzały niepotrzebny zamęt. - Na pewno nie pomagało nam to w znalezieniu kolegi - komentował tuż po usunięciu wydarzenia jeden ze znajomych Ponczka Michał Balicki. Internauci zarzucali założycielom wydarzenia m.in. to, że zmienili wersję wydarzeń, do których miało dojść tuż przed zaginięciem chłopaka. Znajomi Ponczka uznali te słowa za krzywdzące i teraz organizują poszukiwania bez pomocy portalu społecznościowego. Rozwieszają m.in. ulotki na przystankach, w autobusach i tramwajach.

Przypomnijmy, że jednym z pierwszych tropów była informacja, że Piotrek stracił pamięć i błąka się po Wrocławiu pojazdami komunikacji miejskiej. - Dostałam trzy telefony od osób, które widziały go w autobusach - mówiła nam kilka dni po zaginięciu Piotra jego koleżanka Aleksandra Wojciechowska. Kamery z monitoringu nie potwierdziły jednak tej wersji wydarzeń.

Podobnie sprawa ma się z monitoringiem na budynkach w okolicach Ostrowa Tumskiego i w miejsach, gdzie chłopak miał być widziany. Pojawiały się doniesienia, że robił zakupy w McDonaldzie na Gaju, w Arkadach czy Biedronce na dworcu PKS. Zaprzeczyła temu jednak analiza nagrań i wyciągów bankowych.

Dopiero kilka dni po zaginięciu Piotra Lucińskiego strażacy na wniosek policji zaczęli przeszukiwać Odrę. Gdy doszło do zniknięcia chłopaka rzeka nie była jeszcze skuta lodem. Potem warunki pogodowe zaczęły się pogarszać, zrobiło się zimniej, a gruba pokrywa lodu uniemożliwiała pracę sonaru i nurków. Lód odpuszcza, ale jak już pisaliśmy, policja nie podjęła decyzji co do dalszych poszukiwań Piotra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska