Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głupota rodziców boli przede wszystkim dzieci, które są bezbronnymi ofiarami mamusi i tatusia

Robert Migdał
Robert Migdał
Robert Migdał Pawel Relikowski / Gazeta Wroclawska
Dzieci. Dla wielu rodziców to największy skarb. Największe szczęście, które może się przydarzyć w życiu. Często rodzice o tym zapominają i wyłączają myślenie. Niestety.

Jako ojciec dwójki dzieci często obserwuję głupie (kretyńskie, idiotyczne, bezmyślne - proszę sobie wybrać określenie, bo każde pasuje) zachowania rodziców niektórych dzieci - czy to koło szkoły, czy przed przedszkolem. Obserwuję zachowania, które mogą kosztować ich dzieci utratę zdrowia, a nawet życia.

Przykład numer jeden. Rodzice, którzy wożą swoje dzieci bez zapiętych pasów bezpieczeństwa lub nie zapinają ich w fotelikach (choć oczywiście foteliki są w aucie, ale wiatr w nich hula, a dzieci hulają po tylnym siedzeniu, na ile im tylko energii wystarcza). Wiele razy byłem świadkiem, kiedy rodzice za nic mają bezpieczeństwo swoich "skarbów" i nie myślą o tym, że dziecko, w chwili zderzenia, może z impetem wylecieć przez szybę, połamać się, okaleczyć, zginąć... Zwracanie uwagi takiej mamusi czy tatusiowi nic nie daje, bo "to przecież nic takiego", "że bez fotelika jechali tylko kawałek, tuż tuż, blisko" lub reagują ostrzej - "niech się pan nie wtrąca i zajmie się wychowywaniem swoich dzieci"... Tymczasem wystarczy chwila nieuwagi, zagapienia, i to nawet nie ze strony tatusia/mamusi kierowcy. Wypadki się zdarzają - ktoś może nagle wyskoczyć na drogę, trzeba będzie ostro hamować, ktoś w nas stuknie... Czyż nie warto o tym pomyśleć? Poza tym - dzieci nas naśladują, obserwują. Świećmy dla nich dobrym przykładem, sami zapinajmy pasy, uczmy, że tak trzeba robić zawsze, że to jest mądre.

Przykład numer dwa. Rodzice wsiadający za kierownicę po jednym piwie, na kacu czy lampce wina. Skrajna głupota i bezmyślność. Człowiek, który jeździ "po pijaku", choćby był tylko "podchmielony" lub "na leciuteńkim gazie", to potencjalny zabójca, który naraża życie swoje i innych. Wożąc w takim stanie dzieci, naraża je na kalectwo lub śmierć.

Gdy widzimy takie zachowania, nie bójmy się mówić "nie" (tak jak ostatnio bohaterski pasażer autobusu, który zabrał kluczyki pijanemu kierowcy), nie bójmy się zadzwonić po policję, nie bójmy się łatki "donosiciela" - bo reagować w takich przypadkach to bohaterstwo, a nie wstyd. I najważniejsze - gdy widzimy takie zachowania u naszych przyjaciół, kolegów, członków rodziny, ostro i stanowczo mówmy: stop głupocie!

Przykład numer trzy. Brawurowa, szaleńcza jazda osiedlowymi uliczkami i drogami w okolicy szkół i przedszkoli. Obserwując zachowania wielu (niestety) kierowców, którzy odwożą swoje pociechy pod szkołę, mam ochotę hurtowo składać pisma i wnioski do zarządu dróg, władz miasta bądź okolicznych spółdzielni mieszkaniowych o ustawianie progów zwalaniających co 10 metrów (lub nawet co pięć).

Wariaci drogowi są wszędzie niebezpieczni, ale największe zagrożenie stwarzają tam, gdzie dzieci (niekiedy zaspane i zamyślone rano lub rozkojarzone po południu) przechodzą przez drogę, którą szaleje rozpędzony wariat.

I niestety, nie zawsze w takich przypadkach pomagają pouczenia, mandaty czy zabieranie prawa jazdy. Nie zawsze pomagają kampanie społeczne i zdjęcia - na billbordach - dzieci okaleczonych w wypadkach samochodowych. Dlatego warto#mówić (w kółko, nieustannie) o niebezpieczeństwach, jakie my, rodzice, możemy stwarzać dla dzieci. I to nie tylko naszych dzieci...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska