Choć wtajemniczeni czuli pismo nosem, to jednak większość nie liczyła, że podczas igrzysk w Pekinie eksploduje talent i praca Piotra Małachowskiego. Lekkoatleta Śląska Wrocław jednym rzutem trafił i dyskiem w srebro, i do historii.
Po pierwsze - stawiamy na Michała Bieńka (AZS AWF Wrocław). To niemal pewne, że wskoczy w końcu na półkę z gwiazdami - tam gdzie od niedawna są wspomniany Małachowski czy też Tomasz Majewski - mistrz olimpijski z Pekinu w pchnięciu kulą.
Skok wzwyż to dyscyplina, w której gwiazdą stajesz się z dnia na dzień. Czasem nawet w ciągu kilku sekund. Według nas, Bieniek wyskoczy przed szereg podczas sierpniowych mistrzostw świata w Berlinie. I zacznie być o nim głośno. To chłopak, który w wieku 21 lat skoczył 2,36. Zatem musi mieć w sobie masę talentu. I ma! Teraz musi tylko zawładnąć głową. Opanować nerwy.
W mijającym roku w Zamościu skoczył 2,35. Podczas szczecińskiego Pedro's Cup w kiepskich warunkach doszedł do wysokości 2,30, a za nim znaleźli się m.in. Brytyjczyk Germaine Mason (2,27), Rosjanin Andriej Tiereszin i Ukrainiec Jurij Krimarenko (po 2,18). Trener 24-latka, Bogumił Mańka, przechowuje już w głowie plany na najbliższy sezon. Przełomowy?
- Tak myślę. Ostatnio odpuściliśmy halę, teraz szykujemy się do marcowych mistrzostw Europy. Jakiś medalik tam wywalczony odblokowałby całą niemoc i pomógł latem na mistrzostwach świata w Berlinie. To już ten czas, bo u Michała nastąpił przełom mentalny. Stał się zawodnikiem - mówił nam niedawno szkoleniowiec.
Odpowiedział również mądrym głowom, które twierdzą, że ze słabą psychiką wysoko jego podopieczny nie wyskoczy. Że stać go tylko na podniebne loty w zawodach drugiej kategorii.
- Te wszystkie mądre głowy mogą sobie mówić, co chcą. One nie biorą pod uwagę jednej rzeczy. Że w maju Michał skończył dopiero 24 lata. Między 20. a 23. rokiem życia walczył natomiast z kontuzją, więc jego rozwój się zatrzymał. Jak mówię, ostatnio jednak zmężniał. A problem był głównie natury biologicznej, bo chłopak bardzo późno dojrzewał. Proszę sobie wyobrazić, że w ostatnich dwóch latach urósł jeszcze 2 cm. Następna sprawa. Maszynkę do golenia wziął po raz pierwszy do ręki dwa lata temu. To biologiczny wcześniaczek, dlatego potrzeba tu cierpliwości. Ja też jestem pewien, że on za chwilę wskoczy na tę półkę z gwiazdami - dodawał Mańka.
My dodajmy, że Małachowskiego również nie zabraknie w Berlinie. Zechce tam potwierdzić swoją przynależność do światowej czołówki. Pewnie mu się uda. Dopiero wchodzi w optymalny dla dyskobola wiek (rocznik 1983). Poza rzutnią niezwykle wesoła to postać. Pochodzi z Bieżunia pod Warszawą, gdzie swego czasu grał na trąbce w tamtejszej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Jest wojskowym i nie gorzej niż dyskiem rzuca granatem. Ostatnio rozpoczął nawet kurs prawa jazdy, choć zarzekał się, że za kółkiem czuje się przegrany. Niczym kropla rosy w piekle. Okazuje się jednak, że nie taki diabeł straszny.
Trzeci król - na razie królik - nazywa się Maciej Janowski. 6 sierpnia skończył ledwie 17 lat, a już jest drużynowym mistrzem świata, wicemistrzem Europy oraz mistrzem kraju na żużlu - w kategorii młodzieżowców, rzecz jasna. Przed nim jeszcze cztery sezony w gronie juniorów i świetlana przyszłość. W 2009 roku będzie startował nie tylko w Atlasie Wrocław, ale i w lidze szwedzkiej.
Oto nasze typy. Czy się sprawdzą? Tego nie wie nikt. I na tym właśnie polega piękno sportu. Na jego nieprzewidywalności. Raz jest piękny, raz brutalny, ale zawsze emocjonujący.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
