Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy policjanci staranowali radiowozem kobietę? "Rozjedź ją" - miał krzyczeć jeden z funkcjonariuszy

Małgorzata Moczulska
Adrianna Kobos wraz z mężem Andrzejem przed wałbrzyską prokuraturą rejonową
Adrianna Kobos wraz z mężem Andrzejem przed wałbrzyską prokuraturą rejonową fot. Dariusz Gdesz
Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez dwóch policjantów z komisariatu w Świebodzicach. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przez nich przestępstwa złożyła 25-letnia mieszkanka tego miasta. - Policjanci zachowali się skandalicznie i jestem przekonana, że zrobili to specjalnie - mówi Adrianna Kobos, pokazując zdjęcia zasinionych nóg i wyniki lekarskiej obdukcji.

Kobieta twierdzi, że funkcjonariusze najechali na nią na jej podwórku i uderzyli ją bokiem radiowozu tak, że upadła na ziemię, a kiedy wstała i oparła się o maskę auta z pytaniem, co wyprawiają, specjalnie "gazowali", by ją wystraszyć. Jeden z nich miał krzyczeć: rozjedź ją!

- Policja jest od tego, żeby pilnować prawa, a nie żeby je łamać. Dlatego nie podaruję tego funkcjonariuszom, zwłaszcza że wcześniej źle potraktowali mojego męża - dodaje kobieta.
Opowiada, że do feralnego zdarzenia doszło w nocy, 6 grudnia. Po godzinie 23 wraz z mężem postanowili odwieźć kole-gę, który remontował im mieszkanie. Tego dnia kończył prace, dlatego zeszło mu tak długo. W drodze powrotnej pojechali na pobliską stację benzynową. Kupili papierosy i alkohol. Przyjechali pod dom i zaparkowali auto na podwórku.
- Byliśmy zmęczeni, w mieszkaniu czekał bałagan. Nie chciało nam się wracać. Mąż zaproponował żebyśmy się napili. Wypiliśmy po pięćdziesiątce. Wtedy zobaczyliśmy, jak na podwórko wjeżdża auto. Kiedy podjechało bliżej, okazało się, że to radiowóz - opowiada pani Adrianna.

Twierdzi, że mąż wysiadł z auta i podszedł do radiowozu zapytać, co się stało. Zaczął rozmawiać z jednym z policjantów i wtedy on poczuł od niego alkohol i kazał mu wsiąść do radiowozu. - Zaniepokojona podeszłam do auta i przez uchyloną szybę zapytałam o co chodzi. Wtedy mnie staranowano - zapewnia kobieta.

Dwadzieścia minut później na komisariacie policji Andrzej Kobos był badany alkomatem. Okazało się, że ma w organizmie 0,56 promila alkoholu. Zabrano mu prawo jazdy. - Nie zgadzam się z tym, bo nie jechałem autem pijany. Moje auto stało i to stało nie przy drodze tylko na podwórku - mówi mężczyzna.

Sprawą najpierw zajmowała się prokuratura w Świdnicy, ale śledczy poprosili o przeniesienie jej do innej jednostki, by nie być posądzonym o stronniczość (znają służbowo większość policjantów w komendzie).
Policja o sprawie wypowiada się bardzo oszczędnie. Piotr Galicki, komendant komisariatu w Świebodzicach, zapewnia jednak, że wersja, jaką przedstawiają funkcjonariusze jest inna.
- Liczę, że śledztwo wszystko wyjaśni, bo policjanci twierdzą, że ta pani kłamie. Że nie wjechali w nią autem - mówi. Potwierdza, że zatrzymanie jej męża miało miejsce na podwórku, ale policjanci jechali za nim już od stacji benzynowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska