Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zawahali się pójść na ratunek dzieciom

Andrzej Skórka
Akcja ratownicza trwała pięć godzin. Niestety, Daniela i Grzegorza nie dało się uratować
Akcja ratownicza trwała pięć godzin. Niestety, Daniela i Grzegorza nie dało się uratować Michał Stańczyk
Znali się od małego. Mieszkali w jednej klatce bloku. Kiedy w poniedziałek wieczorem pod grupką chłopców załamał się lód na stawie, ruszyli na pomoc. Dzieci same się uratowały, więc Daniel i Grzegorz zawrócili do brzegu.

Po paru krokach pierwszy z nich wpadł do wody. Za nim ratujący go kolega. Kilka godzin później na brzeg wyciągnięto ich ciała. - Byli chyba w tym samym wieku. Spokojni, porządni - wzdycha mężczyzna, który przyszedł wczoraj nad staw w Tarnowie, gdzie rozegrała się tragedia. Obu kojarzy z widzenia. Daniel wyjechał zarabiać do Anglii. Niedawno wrócił. Był kawalerem, podobnie jak Grzegorz. Sąsiedzi z jednej klatki.

W poniedziałek Daniel i Grzegorz przechodzili obok stawu. Na lodzie bawiło się czterech chłopaków. Wymyślili sobie, że walczą z potworami z komputerowej gry. Biegali, skakali, tupali. Lód pękł. Jeden
z chłopców tonął. - Pobiegłem wyciągnąć kolegę - opowiada 12-letni Piotrek. - Lód mi pod nogami pękał, ale dałem radę.

Daniel i Grzegorz bali się, że dzieciaki utoną. Byli już blisko, kiedy chłopcy wydostali się na taflę. Mężczyźni zawrócili. - Usłyszeliśmy, że ktoś wpadł do wody - kończy Piotrek.

- Często bawimy się nad stawem. Kiedyś wpadłem tu już do wody - mówi Piotrek

Ktoś z pobliskich bloków zadzwonił po pogotowie. Informacja momentalnie trafiła do strażaków. Pierwsze ciało znaleziono po ponad trzech godzinach. Drugie - w piątej godzinie akcji. Leżały osiem metrów pod powierzchnią wody. - Dosłownie wbiły się w grubą warstwę mułu na dnie. Nurkowie szukali ich po omacku - opowiada Andrzej Mazurek z tarnowskiej straży pożarnej.

Wczoraj na parking obok stawu co chwilę ktoś przychodził, podjeżdżały samochody. Na brzegu leżała sterta połamanego przez ratowników lodu. - Ten staw powinien być zabezpieczony - komentował jeden z mieszkańców. - Latem też jest tu niebezpiecznie. Dwa lata temu utonął tu syn mojej kuzynki
- opowiadał inny.

Staw nie jest ogrodzony, nie ma tam tablic ostrzegawczych. Ostatnio dzierżawili go wędkarze. Od jutra będą nim administrowały władze miasta. - Zadbamy o bezpieczeństwo - mówi Agnieszka Borzęcka, rzeczniczka prezydenta Tarnowa. - Na tym terenie powstanie centrum sportowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska