Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długa kolejka po zdrowie

Małgorzata Moczulska
Świdnicki "Latawiec" spłacił już około 25 mln zł długów. Ubiegły rok zakończył z zyskiem, w tym znów ma straty
Świdnicki "Latawiec" spłacił już około 25 mln zł długów. Ubiegły rok zakończył z zyskiem, w tym znów ma straty Mikołaj Nowacki
Szpitale powiatowe popadają w długi. Na zabiegi trzeba czekać nawet dwa lata.

Wszystkie powiatowe szpitale na Dolnym Śląsku są w dramatycznej sytuacji. Od kilku miesięcy znów się zadłużają. Miesięcznie przybywa nawet pół miliona złotych. Przyczyna? Narodowy Fundusz Zdrowia daje im znacznie mniej pieniędzy, niż na początku roku obiecywało Ministerstwo Zdrowia.
Dyrektorzy ostrzegają, że jeśli nie dostaną więcej, to przestaną przyjmować pacjentów, bo szpitale nie będą miały środków na leki. Już dziś wiele placówek leczy tylko w sytuacjach zagrożenia życia.
Brak pieniędzy spowodował też, że lawinowo rosną kolejki na specjalistyczne zabiegi, np. na operację okulistyczną trzeba czekać nawet dwa lata.

Jerzy Tomaszczyk z Ząbkowic Śl. jest na takiej liście oczekujących. Ma numer 1650, więc zostanie zoperowany najwcześniej w 2010 roku. Ale dyrektorzy placówek mówią, że to nie największy problem, bo przy niskim finansowaniu, wiele placówek trzeba będzie zamknąć na kłódkę.
- Sytuacja jest bardzo poważna - potwierdza Jacek Domejko, dyrektor szpitala "Latawiec" w Świdnicy, i tłumaczy, że szpitale w tym roku nie mają kontraktów, a tylko tymczasowe aneksy.
- Podpisujemy je postawieni pod ścianą, w ostatniej chwili. Warunki są niekorzystne, lecz inaczej trzeba by zamknąć szpital - dodaje Domejko. Jego placówka w ostatnich 5 latach spłaciła blisko 25 mln zł długu, a ubiegły rok zakończyła z 5 mln zysku. W tym już liczy straty. Podobnie inni.
Zaniepokojeni sytuacją są starostwie, bo to im podlegają szpitale.
- Powiatów nie stać na dalsze pokrywanie długów szpitali, zwłaszcza że są one wynikiem nie złego zarządzania, a niekompetencji i złej woli NFZ - mówi Ryszard Wawryniewicz, wicestarosta ze Świdnicy.

Wraz z innymi samorządowcami z Dolnego Śląska wysłał pismo do ministerstwa i NFZ. Domagają się natychmiastowej zmiany umów i wypłacenia pieniędzy, które pokryją tegoroczne straty. Urzędnicy dolnośląskiego NFZ dziwią się zdenerwowaniu samorządowców. Joanna Mierzwińska, rzecznik prasowy, tłumaczy, że szpitale i tak mają korzystniejsze umowy niż w ubiegłym roku.
- Rozumiem, że dyrektorzy chcieliby jeszcze więcej, ale nie ma to pieniędzy- twierdzi Joanna Mierzwińska. I dodaje, że od lipca będzie lepiej. - Nasz tegoroczny plan finansowy zwiększył się o 210 mln zł i na pewno odczują to szpitale - uspokaja.
W te deklaracje nie wierzą starostowie. - NFZ nie jest dla nas wiarygodnym partnerem - mówi Wawryniewcz.
- Zbyt często zmieniają się kwoty i terminy.

W środę we Wrocławiu spotkali się dyrektorzy szpitali z urzędnikami zarządzającymi NFZ. Dyrektorom obiecano, że w ciągu najbliższych tygodni zostaną im oddane pieniądze za zabiegi ratujące życie, wykonane ponad limit przyznany w kontrakcie.
- Jeśli dotrzymają słowa, to w moim szpitalu uda się pokryć straty, które miałem w ostatnich miesiącach - mówi Edward Schmidt ze szpitala powiatowego w Lubinie. Dodaje, że to nie oznacza wcale, że pieniędzy wystarczy na wszystko. Po prostu przestanie się zadłużać. Jego koledzy podkreślają, że do obietnic NFZ podchodzą spokojnie.
- Uspokoimy się, gdy podpiszemy umowy i zobaczymy pieniądze na koncie - komentują szefowie szpitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska