Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor XIV LO: Lenie się u nas nie odnajdą (ROZMOWA)

Kinga Rękawiczna
Dyrektor z uczniami i wicedyrektor Małgorzatą Drwięgą
Dyrektor z uczniami i wicedyrektor Małgorzatą Drwięgą fot. archiwum XIV LO
Z dyrektorem najlepszego liceum w Polsce, LO nr XIV we Wrocławiu, Markiem Łaźniakiem, rozmawia Kinga Rękawiczna.

W ogólnopolskim rankingu liceów "Perspektywy" porównano 500 najlepszych szkół w kraju. Wrocławska "czternastka" okazała się najlepsza. Czy to zaskoczenie?
Już dwa razy, dziesięć i piętnaście lat temu, zajęliśmy pierwsze miejsce w tym rankingu. Później zazwyczaj byliśmy w pierwszej trójce. W "czternastce" zawsze był wysoki poziom nauczania z ukierunkowaniem na udział w olimpiadach. To zasługa pierwszego dyrektora, Aleksandra Dobrzyckiego. Gdy 28 lat temu rozpocząłem tu pracę jako nauczyciel fizyki, zdziwiło mnie, że oczekiwania uczniów nie odbiegały od mojej wiedzy akademickiej. Już wtedy uczyli się u nas bardzo zdolni uczniowie, którzy mieli duże ambicje i startowali w olimpiadach. Zaskoczony bardzo więc nie jestem, ale pierwszego miejsca się nie spodziewałem.

Co zmieniło się, gdy Pan został dyrektorem?
Nie zmieniło się miejsce w rankingu. Natomiast o zmianach można by dużo opowiadać. Jedną z ważnych jest ściślejsza współpraca z Uniwersytetem Wrocławskim, głównie Wydziałem Matematyki i Informatyki, ale współpracujemy też z Wydziałem Chemii, Prawa i Uniwersytetem Ekonomicznym. Wykładają u nas nauczyciele akademiccy, organizujemy wspólnie obozy naukowe przygotowujące do olimpiad. Ostatnio odbył się obóz informatyczny, niedługo zacznie matematyczny, w październiku był z chemii i geografii. Kilkadziesiąt godzin w tygodniu akademiccy nauczyciele prowadzą zajęcia z najlepszymi uczniami. Korzyść jest obopólna, często uczniowie wybierają później właśnie te uczelnie i tam dalej osiągają sukcesy naukowe.

Nagrodą dla dobrych uczniów jest więcej nauki?
Niezupełnie. Oprócz dobrych wyników i sukcesów na olimpiadach, które są nagrodą samą w sobie, najlepsi wyjeżdżają na obozy popularno-naukowe w różne miejsca na świecie, organizowane przez nauczyciela matematyki i szkolnego koordynatora olimpiad przedmiotowych Cezarego Urbana. Nasi olimpijczycy byli już Skandynawii, Chinach, Islandii, Wietnamie, Tajlandii. Obozy naukowe oraz indywidualny tok uczenia się sprawiają, że czasami tych najlepszych uczniów nie ma i po kilka tygodni. Niektórzy traktują to też jako nagrodę.

Czyli nie muszą uczyć się "tych wszystkich niepotrzebnych przedmiotów"?
Staramy się ułatwiać naukę indywidualną, choć oczywiście wszyscy muszą zaliczyć wszystkie obowiązujące przedmioty. Nikt jednak nie wymaga, by każdy był najlepszy ze wszystkiego i miał same piątki. Chcemy, by atmosfera w szkole sprzyjała rozwojowi indywidualnych uzdolnień ucznia. Do udziału w olimpiadach też nikogo nie zmuszamy, zawsze jest to decyzja ucznia.

Ilu uczniów rocznie zgłasza się do olimpiad?
Liceum liczy ponad 500 uczniów. Zazwyczaj w olimpiadach startuje ponad połowa. Niektórzy w kilku naraz - rekordziści dochodzili do poziomu wojewódzkiego w ośmiu olimpiadach. W 2012 roku do etapu krajowego przeszło 88 uczniów. W ubiegłym roku trzech uczniów zdobyło srebrne medale: Maciej Dulęba na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej, Ksawier Dobrzański na Międzynarodowej Olimpiadzie Biologicznej i Bartek Dudek na Międzynarodowej Olimpiadzie Informatycznej. Maciej Dulęba był finalistą olimpiady matematycznej już w pierwszej klasie gimnazjum. To jednak rzadkość - większość uczniów potrzebuje poprowadzenia, wtedy osiągają największe sukcesy.

Macie samych geniuszy?
Naszej szkoły zazwyczaj nie wybierają przypadkowi uczniowie, choć nie mamy zbyt wysokich progów punktacji rekrutacyjnej. Do wielu klas w innych liceach we Wrocławiu progi są wyższe. Inna sprawa, że bardzo dobre oceny na świadectwie ukończenia gimnazjum i dobrze zdany egzamin często nie znajdują potwierdzenia w dalszej nauce. Niepowodzeń szkolnych jest u nas stosunkowo mało i wynikają głównie z tego, że połowa uczniów jest spoza Wrocławia i mieszka w internacie. Rozłąka z rodziną i wysokie wymagania sprawiają, że wracają do swoich miast. W tym roku zrezygnowało kilkunastu uczniów. Ci, którzy przetrwają pierwszy rok, osiągają sukcesy na równi z absolwentami gimnazjów wrocławskich. Ale ci, którzy mają ochotę na uprawianie lenistwa, nie odnajdą się u nas.

A nauczyciele? Są wybitni?
O opinii decydują ci starsi, sprawdzeni. Oni też najczęściej prowadzą przygotowania do olimpiad. To dla nich często wielu uczniów wybiera naszą szkołę. I choć trudno znaleźć naprawdę dobrego nauczyciela, który ciągle będzie chciał się doskonalić i poszerzać wiedzę, to jest u nas także kilku młodych, którzy mają już spore osiągnięcia. Trudno ich znaleźć, bo pieniądze i tu, i gdzie indziej są takie same, a wymagający uczniowie nie pozwalają na rutynę. Często olimpijczycy wiedzą więcej od nauczycieli. Dlatego u nas rola nauczyciela musi być partnerska. Ma być przewodnikiem i wsparciem.

A co otrzymuje w zamian?
Satysfakcję! Oczywiście są też nagrody finansowe, lecz nie sądzę, by było ich więcej niż w innych szkołach.

A Pan jest zadowolony?
Nie żałuję decyzji, że zostałem dyrektorem. To ogromna satysfakcja pracować w takiej szkole, choć wiele rzeczy nie zależy ode mnie i zawsze jest i będzie niepewność, jaki będzie końcowy efekt. W ubiegłych latach mieliśmy niższe miejsca w rankingu, choć pracowaliśmy tak samo i z takim samym zaangażowaniem. Czy pierwsze miejsce przełoży się na większą liczbę kandydatów do naszego liceum? Okaże się za pół roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dyrektor XIV LO: Lenie się u nas nie odnajdą (ROZMOWA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska