18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korupcja w drogówce: Gdy kierowca pił, w alkomat dmucha policjant [NOWE STENOGRAMY Z PODSŁUCHÓW]

Marcin Rybak, Ewa Chojna
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot. Mikołaj Nowacki
"Zróbcie tak, żeby było dobrze" - wystarczyło wypowiedzieć to zdanie i wręczyć kilkaset złotych, by policjanci z drogówki w Lubinie rezygnowali z wypisywania mandatu. Działało zawsze, nawet gdy kierowca był pijany. Dziennikarze Gazety Wrocławskiej dotarli do kolejnych stenogramów z rozmów nagranych w radiowozach drogówki. W przyszłym tygodniu rozpoczyna się proces policjantów oskarżonych o korupcję.

ZOBACZ TEŻ POPRZEDNIE STENOGRAMY Z ROZMÓW W RADIOWOZACH UJAWNIONE PRZEZ NAS. KLIKNIJ

Jirži, możemy ci nie pisać mandatu, nie? Kapujesz, nie?

Miejsce akcji: plac manewrowy centrum magazynów sieci sklepów "Biedronka" w Lubinie.
Akcja: Tir z Czech otarł się o tira z Polski i urwał w nim lusterko.
C.Z. - Policjant 1 Cezary Z
B.R. - Policjant 2 Bogdan R.
S. Z. - Sprawca zdarzenia Jiri
PM - Pokrzywdzony Mieczysław

(Radiowóz z drogówki wjeżdża na teren placu manewrowego i podjeżdża do polskiego kierowcy)
Pokrzywdzony Mieczysław - Dzień dobry, to o mnie chyba chodzi, o to lustro tak? (stoi na zewnątrz od strony kierowcy radiowozu).
Policjant 2 Bogdan R. - Tak.
P.M. - Tu stałem, jak tam scania stoi, nie? A on jak wariat ciężarówką z przyczepą.
B.R. - Gdzie ta ciężarówka?
P.M. - Na trzydzieści pięć stoi na rampie, a ja podjeżdżam pod czwórkę.(…)
B.R. - Zaraz pan podejdzie do nas, dobra?
P.M. - Dobra.
Policjant 1 Cezary Z. - Czesi jak pojebańcy jeżdżą. Wiesz o tym, nie?
B.R. - hmm
(…)
(do radiowozu podchodzi kierowca z Czech)
C.Z. - Dokumenty ma? A po polsku mówi?
Sprawca Zdarzenia - Noo
C.Z. - Mówi, jak nie mówi, nie? (…) Prawo jazdy: Jirži. Jirži sobie jechał. Jirži czemu tak szybko, tak jeździsz, co?
S.Z. - Ja szybko nie jeżdżę.
C.Z. - Szybko jeździsz jak rakieta Jirži, daj mi jeszcze dokumenty.
S.Z. - Jakie?
C.Z. - Te. Jirži, jeździsz za szybko i później łamiesz lusterka, nie?
S.Z. (…) Co może być?
C.Z. - I pokuta Jirži będzie
S.Z. - No
C.Z. - Będzie pokuta, a Ty co tu przywiózł?
S.Z. - Makaron
(…)
C.Z. - Jirži dmuchniesz mi tu. O tak. Dobrze?
S.Z. - Hmmm
C.Z. - No dmuchaj
(…)
C.Z. - Jirži czemu szybko jeździsz, co?
B.R - Mówi [pokrzywdzony - przyp. M.R.] , że szybko jeździsz.
C.Z. - Szybko Jirži jeździ bo nie ma czasu, to nie Święty Mikołaj, nie? Paczki trza zawieźć.
(…)
B.R. - I co tu z panem, Jirži? W Czechach też są wysokie mandaty?
S.Z. - Ja nie wiem (dalej treść niezrozumiała)
B.R. - Czterysta pięćdziesiąt złotych, tutaj w Polsce, tutaj według taryfikatora Jirži. Posłuchaj. Według taryfikatora powinniśmy wypisać czterysta pięćdziesiąt złotych, to jest dużo, bo najwyższy mandat w Polsce to może być tysiąc złotych.
S.Z. - hmm
B.R. - Może być tysiąc złotych.
S.Z. - No, no, ja nie mam tyle, ja mam sto, dwieście, dwieście, trzysta złotych mam.
B.R. - Co tu robimy? Oj, Jirži, bankomat?
(…)
C.Z. - Jirži, co mamy z tobą zrobić? Bo jak my napiszemy tu pokutę, to będzie czterysta pięćdziesiąt złotych i sześć punktów, dobrze? Co my mamy tu wymyślić?
S.Z. - No ja nie wiem.
C.Z. - Jak nie wiem? U nas wszystko da się zrobić.
S.Z. - Jak zrobi to, tak będzie.
C.Z. - Żeby było dobrze, nie? A nie żeby było źle, nie?
S.Z. - Ja mam przy sobie trzysta.
C.Z. - Patrz Jirži, ja przed sekundą, nie? Przed sekundą
B.R. - Zdarzenie było.
C.Z. - Pięćset złotych, patrz pięćset złotych i sześć punktów mu jeszcze (…) paszport zabrałem za gówno nie?
S.Z. - No.
C.Z. - A jak kolega ci tu napisze na kwitku to czterysta pięćdziesiąt złotych, nie?
S.Z. - Ja nie potrzebuję kwitku, ja chcę tak żeby było dobrze.
(…)
B.R. - Słuchaj, weź tam dwieście złotych, dwieście złotych a resztę sobie zostaw dobrze? Ja to tutaj napiszę tak żeby było dobrze.
S.Z. - hmmm
C.Z. - A jak mu przyślą, że ten … do wypisania z ubezpieczalni?
B.R. - To ok.
C.Z. - To co napisze, że zapłacił dwieście złotych?
B.R. - Nie, nie może.
C.Z. - To wytłumacz, bo jak on napisze to będą jaja, wiesz o tym nie? (…) Jirži, bo do Ciebie przyjdą dokumenty z ubezpieczalni, nie?
S.Z. - hmmm
C.Z. - No i co ty napiszesz? Że dał policjantom dwieście złotych, nie?
S.Z. - Tak nie.
C.Z. - No nie można, nie?
B.R. - My to tak napiszemy żeby było dobrze, my chcemy jemu powiedzieć, żebyś ty tyle nie płacił.
C.Z. - Słuchaj, chodzi o to nie... Albo ci piszemy tak jak trzeba cztery i pół stówy nie? Albo nic nie piszemy i napiszemy to po swojemu tam nie?
S.Z. - Dobra.
B.R. - Że jego w kabinie nie było czy jak, czy manewrowanie, że ty nie jechałeś.
S.Z. - Noo
C.Z. - Słuchaj, bo on mówił tak. Siedział w aucie, łuuup jak się wystraszył, nie? A tu lusterko mu wypadło.
S.Z. - Noo
C.Z. - A my musimy napisać, że on był za samochodem, nie siedział w aucie nie?
S.Z. - hmmm
C.Z. - No i wtedy możemy ci nie pisać mandatu, nie? Kapujesz, nie?
S.Z. - Rozumiem.
C.Z. - A ty go widział w kabinie? Nie widziałeś go, nie?
B.R. - Oj, ludzie.
C.Z. - Nie wiem, pomyślcie coś, żeby było to dobrze.
S.Z. - Ja sam nikomu nie rzeknę.
C.Z. - Jakby przyszły dokumenty z ubezpieczalni to … ja jestem winien, co?
S.Z. - No
C.Z. - Ale, że to było na Biedronce to policja mi mandatu nie dała, nie? Bo to plac.

(…)
(widać jak sprawca zdarzenia podaje banknoty do ręki Bogdanowi R. Ten niezwłocznie chowa je między przednimi siedzeniami).
C.Z. - Tu kamery są
B.R. - Tak?
C.Z. Jirži, my mu damy numer twojej polisy, niech sobie zgłasza jak już musi, nie? (…) No stało się i koniec no. Jirži tylko pamiętaj, jak będziesz pisał jakieś, jakby przyszły dokumenty z ubezpieczalni, nie to …
S.Z. - No
C.Z. - To mandatu, pokuty nie było, nie?
S.Z. Nie. Ok, ok
B.R. - Bo to był biedronkowy plac
S.Z. - Dziękuje bardzo
(…)
(policjanci podjeżdżają do pokrzywdzonego)

P.M. - Daj mi Pan jakiś protokół, kurcze.
B.R. - Tylko informacje o sprawcy.
C.Z. - Wie pan, jest to droga wewnętrzna, plac manewrowy i tu się ani mandatów, ani punktów nie daje
(…)
P.M. - Hmmm, no ale teraz jakbym z ubezpieczalni, to na jakiej podstawie ja to mogę w ubezpieczalni?
C.Z. - To policja była, uznała winnego tamtego i …
B.R. - I oni się do nas zgłoszą
P.M. - Aha, to oni się zgłoszą?
C.Z. - Bo już policja nie pisze notatek dla ubezpieczalni.
(… )
P.M. - A on tam ma jakiś numer polisy?
B.R. - Ma
C.Z. - Numer Pan zgłosi i wszystko, my nie powinniśmy nawet Panu podawać tych danych, bo pan się wymieni z nim danymi nie? Ale pan się z nim nie dogada. On po polsku nic nie chce gadać, tu po czesku też nam gada.
B.R. (podaje kartkę pokrzywdzonemu). - Pan zobaczy to jest określenie drogi gdzie to się stało, droga wewnętrzna plac manewrowy, dzisiaj godzina, to jest sprawca i to jest samochód i to jego właściciel.
P.M. - Noo, dobra to najważniejsze, nie? To znaczy to lustro całe to lustro kosztuje dwa osiemset, caluśkie.
(…)
C.Z. - Coś masz jeszcze do Pana?
B.R. - To wszystko, tak?
C.Z. - Szkoda parkingowa
B.R. - Nic innego nie zrobisz tutaj, jest to szkoda parkingowa, bo jest to droga wewnętrzna i wiadomo...
P.M. - No tak ale …
B.R. - Wie pan co? Wie pan co, takie cuda są wie Pan, że się rozpędzi i przywali w ścianę.
C.Z. - I tak mu nic nie zrobimy.
(…)
P.M. - Dobra, dzięki.
(pokrzywdzony opuszcza radiowóz przez uchyloną szybę dodaje)
P.M. - Ja tu jeszcze patrzę bo mi szybę wywalą.
(odchodzi)
C.Z. - Co mówił?
B.R. - Że patrzy czy mu szyby nie wywalą.
C.Z. - Ci, ci będą patrzeć czy mu szybę wywalą, za to że zgłosił … oni mnie wkurwiają powiem ci. Państwo w państwie.

ZOBACZ TEŻ: ZNANE POLSKIE MODELKI JAKO PROSTYTUTKI. PŁACILI IM NAJBOGATSI LUDZIE ŚWIATA

Przeczytaj też, o wrocławskich policjantach, którzy nie boją się zimy: Radiowozy bez zimowych opon (ZDJĘCIA)

Kolejne stenogramy na następnej stronie

Pijany kierowca, pijani pasażerowie.... czyli panowie proszę
Miejsce akcji: Droga ze Ścinawy do Lubina
Akcja: Funkcjonariusze zatrzymują do kontroli drogowej samochód z kierowcą i pasażerami. Od kierowcy czują woń alkoholu. Z późniejszych ustaleń śledztwa wynika, że kierowca miał we krwi przeszło 2 promile alkoholu. Pijani byli też pasażerowie.
P1. - Policjant1 Cezary Z.
P. - Policjant Bogdan R.
K. - Kierowca Paweł

Kierowca: Między nami to jest, nie?
Policjant - To jest pana decyzja, ile warte te prawo jazdy jest...
K. - Bardzo dużo dla mnie to jest warte, bo to jest mój chleb. Nie wiem... Panowie, tak szybko i tego, i naprawdę tylko proszę państwa, żeby naprawdę... żadnych papierów! Bardzo was... Naprawdę...
P: - Pana decyzja...
K: - To ja mam dać propozycję, tak?
P: - Ja? No wie pan...
K: - Naprawdę ja bym chciał, żeby te prawo jazdy panowie nie zabierali, dogadamy się naprawdę, kurde...
P: - Ale jedynka z przodu musi być... To już ja nie będę mówił, że nie chodzi o stówę, nie?
K: (śmiech).
P: - Nie do śmiechów...
K: - Ile przy sobie mam, tak?
P: - Nie, jedynka musi być...
K: - Przy sobie mam 300 złotych panowie, to jest za mało, ja wiem o tym.
P: - Mogę mandat wypisać panu za 300 złotych.
K: - Tak, to jest mandat. Mogę iść do kolegi się jeszcze spytać?
P: - Ja pierdolę.
K: - Nie, no jesteśmy razem, takie tam, wie pan. Mogę iść się spytać na chwileczkę?
P: - może iść
Policjant 1: No
K: - mogę?
P: - Weź szybę, otwórz drzwi
K; - Oka, bo to... minutka panowie

(Kierowca wysiada z radiowozu)
P: - Co ty (niezrozumiałe) się kurwa mać nie odzywasz kurwa ja...
P1: - Nie odzywam się bo jak ryknę na niego
P: - Nie wiem kurwa czy...
P1: - Ja słucham
P: - Ja się boję, żebyś ty na mnie nie ryknął, kurwa, bo ja...
P1: - Nie bo ja słucham, słucham, słucham ile, kwoty, nie?
P: - No nie chce jedynki, nie chce
P1: - A jak, a jak kurwa ryknę za chwilę, powiem - chłopie, za to, to kurwa cię wsadzam, kolega cie podpuszcza, a ty kurwa pierdolisz, nie? I cię wsadzę za chwilę za to. Jak chuj powie, dziadostwo, no to wielkie dziadostwo i jedziemy i (niezrozumiałe). Kurwa jaki kawał (niezrozumiałe)
P: - Kurwa, jaki kawał (niezrozumiałe)
P1: - Wszyscy tam najebani są (niezrozumiałe)

(Kierowca wraca do radiowozu)
K: - Panowie na dzień dzisiejszy, dzisiaj, przepraszam, 500 złotych mam, naprawdę no, panowie, to co mogę dzisiaj. Nie wiem kurde jak się dogadać. Nie wiem, spiszcie mnie czy co, nie wiem, 500 złotych mam dzisiaj. Nie mamy 10 złotych nawet w kieszeni, naprawdę, Tyle co od kolegi, od kolegów wyrwałem, tyle co mogę dać. Proszę panowie. Panowie po prostu, i my nie chcemy i... dobrze? Byśmy uciekli stąd od razu na Ścinawę i... Da radę tak zrobić?
P: Kurwa (niezrozmiałe)
K: Ja wiem, no ale to tak po prostu, bez spisywania i tak od razu na Ścinawę uciekamy, do domu
P: Wy narozrabiacie kurwa a...
K: No wiem, no
P: Kombinuje
K: No po prostu, ja sobie sam kłopotu narobiłem, no ale samo to, że mi prawo jazdy, żeby nie zabierać, bo to jest, rozumie, to tragedia by dla mnie była. Da radę panowie coś zrobić? Tyle co mam, nosz kurde, proszę panów, proszę was
P1: (niezrozumiałe)
K: proszę
P1: Przyjedzie po auto albo zholujemy to auto i już
K: Proszę panowie
P: Z holowaniem będzie miał 650, w sądzie mu dojebią trzy tysiące i dwa lata w zawiasach
K: Ja wiem o co chodzi, no
P1: Dwa lata bez prawa jazdy, egzamin ponowny, auto zholowane będzie i...
K: Ja nie mam przy sobie więcej, rozumiecie panowie? Żebym miał z chęcią bym dał... wiem co mi grozi
P: (niezrozumiałe) pojedzie i w Ścinawie go złapią wiesz?
K: No ale to, ale to...
P1: Są Andrzejki, jest yyyy z piątku na sobotę jesteśmy, jeżdżą kurwa w Ścinawie, jeżdżą w Równej (o Rudną chodzi zapewne) jeżdżą, łapią go, moment go złapią
K: Panowie proszę
P1: Go moment złapią
P: (niezrozumiałe)
K: Panowie proszę bardzo, tyle mam przy sobie, no. Gdybym miał więcej bym dał, naprawdę. Ale chodzi mi o to, żeby prawo jazdy mi nie zabrali, żebyście mi nie zatrzymali.
P: To już w chuj poszło
K: Proszę was
P1: (niezrozumiałe) Przy piwie w sklepie będą opowiadali
K: Nie będą opowiadali, naprawdę nie będą, bo oni też chłopaki po przejściach są, takżę...proszę
P1: Podjebią gościa, podjebią nas i będą się cieszyli
K: Nie napra...naprawdę nie
P1: Ja kurwa w dupie mam
K: Proszę was, nic ni , nic nie... proszę, naprawdę. Proszę
P1: Decyduj
K: Proszę was, błagam
P1: Oddaje ci prawo jazdy, zrób jak uważasz

P1 (przekazuje dokument kierowcy P)
K: Proszę, proszę pana. Proszę, Boże, błagam pana
P: Nie chce mi się bawić w takie kurwa drobniaki
K: Tyle co mam, Boże gdybym miał naprawdę więcej, kurde, to. Nie mam.
P1: Chłop ma prawo jazdy, złapią go w Ścinawie za chwilę na moście
K: Nie złapią, z powrotem pojadę
P: Oni mieli na Wrocław jechać
K: To pojadę tam i...
P: Przez (niezrozmiałe)
K: Nie pojadę tam i przez Niemcy kurde pojadę, bocznymi drogami i też dojadę no
P1: Jakimi bocznymi (niezrozumiałe)
K: No to tu się cofnę
P: (niezrozumiałe)
K: Proszę błagam, pana
P: Znowu kurwa gdzieś się nie zatrzyma, albo światła nie włączy czy coś
K: Nie... nie, nie to ja już będę się pilnował, do domu będę się pilnował, do spania, już mam na dzisiaj dość mam... proszę błagam
P: Kurwa mać
K: Proszę
P1: Dla mnie to jest lipa
K: Proszę, weź pan zrozum mnie pan
P1: Ja się kurwa w to nie pcham

(P podaje dokument, prawo jazdy, Kierowcy i przyjmuje plik pieniędzy, po odwróceniu się do przodu przelicza, a następnie chowa w otwartym schowku)
P: Dobra weź tam.
K: Dziękuję do domu jadę tak?
P: Kurwa mać.
K: Dziękuje no, naprawdę dzięki, wielkie dzięki panowie naprawdę
P1: Mam go wpisanego.
K: Dzięki
P: Piłeś, posłuchaj

P: (bierze alkotest)
K: Wiem o tym
P: Piłeś
K: Wiem o tym
P: Po kontroli piwo wypiłeś na CPN-ie słyszałeś? Jeżeli cie kurwa złapią teraz, to robisz na swoje ryzyko
K: Ok.
P: Piłeś
K: Nic ni, nic nie będę pił, jadę do domu, idę spać.
P: Piłeś kurwa, rozumiesz? Na CPN-ie piwo wypiłeś.
K: Tak
P: Po kontroli
K: Dokładnie
P1: Tu w lewo i na Ścinawę
K: Tak

(Kierowca wysiada)
P: Już popchaj drzwi
K: Dziękuję panom

(P gasi światło trzymając w prawej dłoni alkotest)
P: (niezrozumiałe)
P1: No co (niezrozumiałe)
P: Myślałem że może (niezrozumiałe)
(w radiowozie słychać dźwięk włączanego ponownie alkotestu)
P1: (niezrozumiałe) z tego
P: Proszę?
P1: (niezrozumiałe)

(w radiowozie jest ciemno, słychać jak P dmucha w alkotest po upływie kilku sekund jest zapalne światło - za kierownicą siedzi P)
P1: Co wpisać? Badanie alkotestem?
P: Tak, normalnie.
P1: To tym było, ale to tym nie. Badałeś go, był trzeźwy nie?
P: No

(P bierze do ręki książkę, prawdopodobnie trzyma alkotest i dokonuje wpisu, P1 dokonuje wpisu w notatniku służbowym)
P1: Spierdalamy

Kolejne stenogramy na następnej stronie

Dowód wdzięczności na karpika

Miejsce akcji: ulica w Lubinie
Akcja: Rzecz dzieje się w grudniu 2010. Stłuczka dwóch samochodów. Kierowcy wzywają policję. Policjanci jednego z nich uznają winnym i decydują się ukarać go mandatem. Ten przyjmuje go bez większych protestów.
C.Z. - Policjant 1 Cezary Z.
S.B. - Policjant 2 Sebastian B.
P.K. - Pokrzywdzony w kolizji Tomasz
S.K. - Sprawca kolizji Jerzy

Policjant 2 Sebastian.B. - Dobrze, niech Pan słucha, Panie Jerzy. Z tego co my patrzymy, na te uszkodzenia w obu pojazdach, z tego co panowie mówicie, stwierdzamy, że pan jest sprawcą tego zdarzenia, że nie udzielił pan pierwszeństwa dla tego kierującego, który wykonywał manewr zjazdu z ronda. . Powinien pan zatrzymać się, nie wjeżdżać popatrzeć się w lewo czy rzeczywiście nie ma żadnych pojazdów i dopiero wtedy bezpiecznie włączyć się do ruchu. Na powyższe zdarzenie nakłada się na sprawcę mandat do pięciuset złotych, sześć punktów karnych.
Sprawca Kolizji. - To jest największa kara? Czy jest od do?
S.B. - To jest do pięciuset złotych.
(…)
C.Z. - To dwieście pięćdziesiąt.
S.K. - Nie chcę. Tyle lat po Lubinie jeżdżę
C.Z. - Daj panu dwieście pięćdziesiąt (…)
S.K. - Oj to kłopot (…) [o sprawcy - M.R.] to jakiś ura bura, bo od razu do mnie z chujami wyskoczył.
C.Z. - Bezczelny nie?
S.K. - No.
S.B. - Dobrze.
S.K. - A przypierdalał jak głupi.
S.B. - Panie Włodzimierzu, tu w tym miejscu pod datą, nazwiskiem, podpisać, się, czytelnie mocno przycisnąć.
S.K. - Już,
C.Z. - Także niech Pan z nim nie gada, niech Pan sobie jedzie
S.K. - Dobrze
C.Z. - Nie ma co gadać. (…) Dokumenty pan wziął wszystkie?
S.K. - Tak
C.Z. - Niech pan jedzie

(do radiowozu wchodzi pokrzywdzony w kolizji)
C.Z. - No mówię panu, możemy wysłuchać tego, możemy wysłuchać tamtego, możemy pojechać na miejsce zobaczyć, ale my nie jesteśmy od tego, żeby wciskać gościowi mandat, żeby winę jego uznać, nie? On niewinny i koniec, nie?
Pokrzywdzony w Kolizji - Nie przyjął mandatu?
C.Z. - On nie miał ochoty przyjąć mandatu w ogóle, nie? A tak po sądach będziecie się ciągać jeden na jednego, to ciężko będzie nie? Ale wie pan, zrobiliśmy tu panu przysługę na święta i wcisnęliśmy mu ten mandat. Dosłownie wcisnęliśmy mu ten mandat i ma pan święty spokój. Żeby pan poszedł do ubezpieczalni odszkodowanie sobie wziąć.
P.K.- W czym on ma ubezpieczenie?
C.Z. - Gdzie on miał?
S.B. - PZU.
P.K. - No ja też mam w PZU znaczy ja mam casco - ja bym się nie męczył, ja wiem że miałbym wygraną tylko po co ja bym się miał po sądach ciągać nie?
C.Z. - Najszybciej to by było za kilka miesięcy sprawa w sądzie.
S.B. - Tam ma pan reflektor uszkodzony?
P.K. - Nie wiem, nie patrzyłem się.
S.B. - Dobra, ja sobie pójdę.
C.Z. - Gdyby nie my, kiepsko by było, nie? Do samego końca walczył.
P.K. - Ale jakie bzdury mi wmawiał.(…)
C.Z. - Jak było tak było, ale nie chciał mandatu i koniec, nie? Ale, że mu kazaliśmy przyjąć, to przyjął. My mogliśmy rączki umyć i nie wypowiadać się na ten temat. Nie wskazywać winnego nie?(…)
P.K. - To mogę się jakoś odwdzięczyć wam?
S.B. - Nie wiem.
P.K. - Bo chodzi o to, żeby to jakoś normalnie wyglądało.
C.Z. - Jest sytuacja taka, kolizja załatwiona mandatowo
S.B. - Pójdę jak tam lampa jest (Sebastian B. wychodzi z radiowozu na kilkadziesiąt sekund w tym czasie Pokrzywdzony wręcza portfel Cezaremu Z.)
P.K. - Trzymaj pan, tam pod spodem macie na karpika, Trzymaj pan, macie na karpika, będzie dobrze?
C.Z. - Będzie dobrze.(…)
P.K. - Dobra dzięki śliczne. Zdrowych, Wesołych.
S.B. - Nawzajem
P.K. - Do widzenia
C.Z. - Do widzenia

(pokrzywdzony opuszcza radiowóz. Policjanci śmieją się)
C.Z. - (treść niezrozumiała) Mówię: to przysługa jest nie? Bo tak, to by były jaja. Czy mogę się odwdzięczyć w jakiś sposób? ( iezrozumiałe)
S.B. (śmieje się) - Niech spierdala.
(…)
(widać jak Cezary Z. spomiędzy foteli wyciąga 100 złotych. Sebastian B. wsiada do radiowozu i bierze do ręki opakowanie po chusteczkach higienicznych, które wcześniej rzucił na tylne siedzenie. Zagląda i wyciąga banknot koloru niebieskiego - nominał 50 zł i wręcza Cezaremu Z.)

Kolejne stenogramy na następnej stronie
Pięćdziesiąt złotych na śniadanie

Miejsce akcji: droga w okolicach Lubina
Akcja: Policjanci zatrzymują samochód kupiony dopiero co w Niemczech. Jego kierowca jedzie nim, choć nie ma prawidłowych tablic rejestracyjnych, ważnych badań technicznych, dowodu rejestracyjnego. W pewnym monecie rozmowy kierowca dzwoni po swojego kolegę, który też jechał z Niemiec ale innym autem i nie został zatrzymany.
C.Z. - Policjant 1 Cezary Z.
S.B. - Policjant 2 Sebastian B.
O.K. - Osoba Kontrolowana Krzysztof
K.O.K. - Kolega Osoby Kontrolowanej.

Policjant 1 Cezary Z. - A gdzie pan samochód kupił?
Osoba Kontrolowana. - W Niemczech
C.Z. - Dzisiaj?
O.K. - Tak
C.Z. - Ee,e gdzie w Niemczech? W Niemczech to pan nigdy nie był, zwłaszcza dzisiaj. Wie pan co? Zwalniam się z policji jak pan to auto w Niemczech kupił.
(…)
O.K. - Panie władzo, kupiłem dla żony samochód, mam ubezpieczenie.
C.Z. - Do jazdy są potrzebne tablice rejestracyjne i dowód rejestracyjny aktualny, nie? A pana dowód aktualny był do dnia 9 grudnia 2010.(...) I od tego czasu auto może być przewożone tylko na lawecie.
(…)
O.K. - No ale panie władzo, auto ma zrobiony przegląd, wszystko sprawne.
Policjant 2 Sebastian B. - Gdzie ma pan ten przegląd?
O.K. - Kupiłem dla żony samochód, bo zrobiła prawo jazdy.
S.B. - Przegląd! Nie wszystko pan ma...
O.K. - No, gdzieś tutaj jest przegląd.
C.Z. - No niech pan tak z handlarzem gada, nie ze mną, wie pan? Byle handlarz tak panu powie, ale ja nie chcę tego słuchać. Ja mam książeczkę, ja mam ustawę, ja nie chcę słuchać co handlarz sobie w domu z żoną wymyślił, żeby kogoś w butelkę nabić, a jeżeli pan się decyduje na tą jazdę, to pan odpowiada. Tu jest 500 złotych mandatu, 1 punkt, zakaz dalszej jazdy. Mogę zawołać lawetę policyjną, albo pan swoją.
(…)
O.K. - No panowie, naprawdę, no słowo honoru, kupiłem dla żony samochód.
C.Z. - Nie pytamy się dla kogo go pan kupił, za ile go pan kupił, my mówimy że na tych dokumentach z tymi tablicami jeździć nie wolno.
O.K. - No ale te 500 złotych, za co te 500 złotych?
C.Z. - Za jazdę pojazdem, pomimo braku dopuszczenia do ruchu, wycofanym, wymeldowanym ściągniętym z ewidencji pojazdów.
(…)
O.K. - Ja bardzo proszę ponowie, no 500 złotych przed samymi świętami? Nie dość, że tu kupiłem no dzisiaj, wywaliłem pieniądze, naprawdę no, mieszkamy w Dzierżoniowie, gdzie jest ciężko do pracy dojechać, żona właśnie pracę dostała i mnie też nie ma, jak dzieci małe, kurde.

(do radiowozu wsiada Kolega Osoby Kontrolowanej wezwany przez komórkę przez O.K.)

Kolega Osoby Kontrolowanej - Panowie, tylko do Dzierżoniowa i to auto już nie jeździ no.
O.K. - Jeszcze teraz mi pan pięć stów mandatu, nie dosś, że na samochód wydałem.
C.Z. - Pięć stów, jeden punkt, jazda pojazdem niedopuszczonym do ruchu.
KOK - Zróbmy żeby było dobrze.
S.B. - Dalej tym autem nie możecie jechać, ile piszemy?
C.Z. - Idź jeszcze tą tablicę zobacz.
(S.B. opuszcza radiowóz)
O.K. - Ja wolę dla pana dać, dla pana. Naprawdę nie jestem handlarzem, nic. Kupiłem dla żony.
C.Z., - Ale nas, my nie mówimy, nie obchodzi to nas.
(…)
O.K. - No kupiłem, no wiadomo tragedia, pracy nie ma, żona dostała pracę, autobusów nie ma, nie ma jak dojechać do pracy, dwoje dzieci.
C.Z. - To dobrze, żona się ucieszy, pod choinkę jej pan da samochód, nie?
O.K. - No tak, z mandatem, i to wszystko kurwa.
(…)
(do auta wraca S.B.) .
C.Z. - Niech pan idzie do kolegi pogada chwilę i tu przyjdzie za chwilę, my tu jeszcze posprawdzamy inne rzeczy.
O.K. - Prawo jazdy jest?
S.B. - Jest.
C.Z. - Wyjść, pogadać sobie, upewnić się czy jest dobrze, czy jest źle
(…)
C.Z. - A tamten co mówi?
S.B. - Tamten żeby było dobrze, przecież ja wiem...niech pan tak zrobi, żeby było dobrze, no to ja zrobię, napisze stówę i chuj.
C.Z. - A temu ciągle jak wołom tłumaczę, zamiast siedzieć tu cicho, żebyś ty z nimi gadał to ja kurwa gadam z baranami, kto to pojechał? Na celnych … widziałeś, chuje zajebane, na wpisankach pojechała ta vectra.
(…)
KO.K. - Panowie, zróbcie tak żeby było dobrze.
C.Z. - Tu stówę mandatu musi dostać nie?
KOK - Dobra nie ma problemu
C.Z. - Nie ma wyjścia.
KOK. A puścicie nas dalej, nie? Dzięki bardzo.
(…)
(KOK opuszcza radiowóz, osoba kontrolowana wchodzi podpisać mandat)
S.B. - Tutaj, pod datą i nazwiskiem się podpisać, zakazujemy dalszej jazdy, mandat, jeden punkt karny i i sto złotych dzisiaj.
O.K. - Serdecznie dziękuję bardzo.
(...)
C.Z. - Dobrze, wszystko panowie
O.K. - Na jakieś śniadanie zostawimy chociaż żeby było dobrze.
S.B. - Później nas będą szukali...
O.K. - Proszę was, panowie, przecież jesteśmy normalni.
S.K. Taaa.
O.K. - Proszę słuchajcie, Panowie, macie tam zjedzcie … Dzięki bardzo.
(Osoba Kontrolowana rzuca na notatnik policjanta Sebastiana B. banknot 50 złotych. Policjant kładzie go między siedzenia).
O.K. - Prawo jazdy wziąłem?
S.B. - Dobra, dziękujemy do widzenia.

(Osoba Kontrolowana opuszcza radiowóz)
C.Z. - Ja pierdolę (wypowiedź nieczytelna) niech spierdalają
S.B. - Mówię, daj mu, niech wypierdala, weź daj mu to kurwa, no daj mu to, niech bierze kurwa.

Z notatki policjanta Biura Spraw Wewnętrznych: Po opuszczeniu radiowozu przez osobę Kontrolowana funkcjonariusze wyrażają dezaprobatę wobec kwoty wręczonej korzyści.

Martin czyli Halo! I'm Your friend.
Miejsce akcji: ulica w Lubinie.
Akcja: Policjanci zatrzymują do kontroli auto, którego kierowca przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Z tablicy rejestracyjnej wynika, że samochód pochodzi z bliżej nieznanego funkcjonariuszom kraju "Andora". Tak więc kierowcą może być ktoś z zagranicy.
S.B. - Policjant 1. Sebastian B.
C.Z. - Policjant 2. Cezary Z.
O.K. - Osoba Kontrolowana Martin.

Policjant 1 Sebastian B. - Co on kurwa, w Anglii jest? Dawaj tu.
Policjant 2. Cezary Z. - Już kurwa siedzi, nie wyjedzie.
(dwie wypowiedzi niezrozumiałe)
S.B. - Czekaj, czapkę wezmę,
C.Z. - Weź ją.
S.B. - Robi wrażenie, nie?
S.B. - Po angielsku mówisz?
C.Z. - Nie ja nie gadam, co ty.
S.B. - "Where, are you leaving?" Musisz do niego tak powiedzieć: "Halo I'm Your friend".
(…)
(do radiowozu wchodzi Osoba Kontrolowana)
S.B. - Dzień dobry.
Osoba Kontrolowana. - Dzień dobry.
C.Z. - Dobry.
O.K. - To w takim razie panowie.
C.Z. - Po polsku mówi nie?
S.B. - Mówi.
C.Z. - A czemu Pan na czerwonym świetle się nie zatrzymuje?
S.B. - Czemu pan przejechał?
(…)
O.K. - To nie, nie to ja nie będę rozmawiał w takim razie.
C.Z. - A pan skąd jest?
O.K. - Ja jestem ze Słowacji, ale mieszkam w Andorze.
C.Z. - A prawo jazdy jakie pan ma?
O.K. - Ja mam słowackie.
(…)
S.B. - A pan przyjechał samochodem z Andory?
O.K. - Mój Boże, tak. Ja mam tutaj firmy.
S.B. - Okazać jakieś dokumenty auta.
(…)
C.Z. - A dokąd pan jedzie?
O.K. - Szczerze mówiąc na Słowację.
(…)
S.B. - A jak pan przyjechał? Promem Pan przyjechał najpierw? Czy czym pan?
OK. - Prom? Co to jest prom?
S.B. - Statkiem nie?
OK - Nie, samochodem.
S.B. - To Andora gdzie to jest? W Afryce?
O.K - To jest Andora między Hiszpanią i Francją.
S.B. - Aaaa, dobra.
(…)
C.Z. - W Niemczech by panu zatrzymali prawo jazdy na trzy miesiące za przejechanie na czerwonym świetle. A u nas za przejechanie na czerwonym świetle jest sześć punktów i pięćset złotych.
(…)
S.B. - Dobrze panie Marcinie
O. K - Tak?
S.B. - Tak jak kolega powiedział, mandat jest pięćset złotych a że jest pan obcokrajowcem musi tutaj zostać zapłacony na miejscu. Polskie pieniążki pan ma?
O.K. - Nie panowie, mam kartę lub euro.
S.B. - Kartę to mi nic nie da, gdzie tę kartę wsadzę?
C.Z. - Jeszcze nie mamy czytników.
O.K. - No to mam tutaj mam sześćdziesiąt euro.
(…)
C.Z. - I co my mamy z Panem zrobić? No? Na święta jeszcze?
(…)
O.K. - Ja tylko proszę troszeczkę zrozumieć jak jest taka możliwość powiem szczerze (…)
S.B. - Pisać?
O.K. - Mnie do niczego nie jest potrzebne, jeżeli mogę tak powiedzieć, żadnego dokumentu.
C.Z. - Może pan agentem jakimś jest?
S.B. - Tak
O.K. - Ja, proszę, hahaha.
C.Z. - Chłop wyszkolony na maksa, wszystko wie, wszystko rozumie, co się mówi.
OK - Ja agentem nie jestem, no ale kilka języków znam dlatego, że …
(…)
C.,Z. - Nie poszukiwany pan jest?
O.K. - Yyyy
C.Z. - Alimenty płaci?
O.K. - Nie, bo nie mam
C.Z. - Nie płaci
O.K. - Mam tylko małżonkę
(…)
C.Z. - Panie Martin.
O.K. - Tak?
C.Z. - Mamy tu pisać?
O.K. - Nie, nie, naprawdę, nie ma potrzeby.

C.Z. - (PODNIESIONYM STANOWCZYM GŁOSEM) To niech pan zrobi tak żeby było dobrze, niech pan zrobi tak, żeby było dobrze, żebyśmy nie pisali te 500 złotych.
O. K. - Mam zrobić żeby było dobrze? Ile powinno być, żeby było dobrze, panowie? (Cezary Z. podkręca głośność radia w aucie) Naprawdę ja jestem człowiek otwarty i konkretny, ja szukam, ja zawsze (słowa zagłuszone) szybko i bez jakichś tam zakrętów. I dziękuję oprócz tego bardzo za zrozumienie.

C.Z. - Niech pan uważa bo święta, wie pan jacy ludzie wyjeżdżają na święta, ci co rok czasu nie jeżdżą nie.
C.Z. - Najwięcej wypadków jest na święta właśnie przez nieuwagę, tu latają za paczkami, tu za zakupami, Ludzie się spieszą, spieszą, spieszą.
O.K. - Panowie, coś pięćdziesiąt euro jak jest jest ok?

(Policjant Sebastian B. odwraca głowę i macha nią potwierdzająco)
O.K. - Gdzie to mogę zostawić?
S.B. - Ale w porządku Pan jest człowiek, czy pan jest?
C.Z. - W porządku jest.
O.K - Ja?
C.Z. - Nie jest agentem chyba.
OK - W porządku w jakim sensie? Tutaj ja jestem w porządku, agentem nie jestem.
S.B. - A nie będzie nigdzie (Sebastian B. przytyka zwiniętą prawą rękę do ucha i imituje dźwięk szeptania na ucho komuś)
O.K. - Nie.
CZ - Eee tam.
O.K. - Czasem to jest w drugą stronę, jak policjant nie pozwoli nie zrozumie, to też nie jest potrzebne.
C.Z. - Dobrze wesołych świąt, niech pan uważa bo tu jest głęboko, głęboko pan wjechał.
O.K. - Dokumenty ja mam tak?
C.Z. -Niech pan rzuci okiem jeszcze.
O.K. - Chwileczkę
C.Z. - Niech pan popatrzy

(Osoba Kontrolowana wychodzi z radiowozu)
C.Z. - Kurwa niech spierdala nie będziemy nic.
S.B. (cicho przez zaciśniete zęby coć niezrozumiale mówi)
C.Z. - W Otoku kurwa. Chuj, po polsku nap... poczekaj niech wyjdzie, napierdala po polsku z Albanii nie. Z Andory.
(…)
S.B. - Skąd ja nie mam pieniędzy
C.Z. - Za 50 euro to bym przeżył, żeby mandat … (niezrozumiale)

(Cezary Z. sięga między siedzenia do tyłu i przenosi w ręce niewielki papierowy przedmiot)

Kolejne stenogramy na następnej stronie

Dowód wdzięczności, szczerze, kurde
Miejsce akcji: Miejscowość Osiek na drodze z Lubina do Wrocławia.
Akcja: Dachowało BMW. Sprawca, młody chłopak miał prawo jazdy od pięciu miesięcy. Jechał z dwoma dziewczynami. Nic się nikomu nie stało. Na miejsce wypadku po pewnym czasie przyjechał jego ojciec.

P - Policjant Cezary Z.
P1 - Policjant 1 Sebastian B.
S - Sprawca Artur.
OS - Ojciec Sprawcy Ireneusz.

P: Niedostosowanie prędkości?
P1: Dziewięćdziesiąt na godzinę... kurwa
S: Dzień dobry, tu go zaniosło, na śniegu
P: Tu jest czterdzieści na godzinę
S: Tu mnie wyprzedzał, na podwójnej ciągłej, i ten...
P1: Tam żadnych wycieków paliwa nie ma nic?
S: Nie, nie ma nic, na linię ciągłą i tak kurcze blisko lusterka, że zjechałem na ta stronę, na ten śnieg
P1: A pan skąd jest, z Lubina?
S: Nie ja jestem z P....
P1: A tamten przyjedzie z P...?
S: Tak tak
P: Trzeba było jechać sto na godzinę, to by może pan wyszedł
S: Nie, nie - to ja już mówię, gość mnie wyprzedził ta, że... mówię
P: Co wyprzedził? Wyprzedził i pojechał. Trzeba było jechać tak, aby pan nie dachował. Pana wina i nikogo innego.
S: No niby tak
P: Nie niby, tylko tak
S: Ale mówię, gdyby nie przejechał tak blisko, to bym kurcze nie zjechał na tą stronę
P: No to trzeba było zahamować
S: To co, miałem stracić lusterko? Gdybym zahamował to bym stracił lusterko
P: A co w tej chwili jest?
S: No tak, no wiadomo, a co później
P1: Przecież pan jechał z tymi dwoma dziewczynami, jeszcze coś by się stało, dopiero by było
P: Napiszę wniosek
P1: Tak tak, daj mi dowód, ja będę zatrzymywał
(...)
S: Pan zobaczy
P: Dobra
S: Przeleciał koło mnie raz dwa, szybko, ja zrobiłem taki manewr, jak panu pokazuję, taki nagły, tu mnie zarzuciło, ja się wystraszyłem, że gościu wyprzedza (..)
S: (niezrozumiałe) gdybym powiedział, że nie jechał jakiś wariat, czy dobre to wiadomo
P1: Ja bym się zgodził, że taka sytuacja była, że ktoś na przykład, że ktoś na trzeciego...
P: (niezrozumiałe)
P1: Że ktoś na trzeciego wyprzedza, albo coś takiego, Pan mógł się zagapić na kierującego, który nawet pana wyprzedzał i pan się mógł zagapić
S: Nie nie, to niemożliwe, przecież gdybym się zagapił to bym zjechał i by się nic nie stało, tylko ten manewr był nagły, bo on przeleciał kurcze i strzał
P: Ja tez jak kiedyś miałem kolizję, to tak samo wymyślałem
S: Nie, co mam wymyślać, po prostu wjechałem do rowu
P1: On jechał z naprzeciwka tamtym samochodem, tak?
S: Nie, nie z naprzeciwka
P: A skąd
S: Wyprzedzał mnie
P: Że też tamten nie widział tego, ten z hondy nie?
P1: No
S: Jak on dojechał
P: Jak on widział auto w powietrzu, to co, to by nie widział
S: No mówię, jak on się skupiał na tym... Przecież pytał pan, mówił, że nie
P1: Trzeba prawko kierowcy zabrać, wniosek do sądu zrobić
P: Tak, tak
P1: Sprawdzenie kwalifikacji i powtórny jeszcze raz egzamin
P: No testy od nowa
S: Bardzo dobrze jeżdżę
P: No widzę właśnie...

(...)
P: Dobrze, chłopie, pięć stów mandatu
S: Za co?
P: Za niedostosowanie prędkości do warunków drogowych i spowodowanie kolizji
S: No kurcze, ja...
P: To wniosek do sądu, szybka decyzja, za chwilę dziewczyny przesłuchamy, nie? Zjechał na łuku, stracił panowanie i wjechał do rowu i żadnych innych nie?
S; Nie można jakoś mniejszego mandatu?
P: Nie, pięćset mandatu?
S: To bardzo dużo
P: Lub wniosek do sądu. Szybka decyzja...
P1: W przypadku odmowy zatrzymujemy prawo jazdy i kierujemy wniosek o sprawdzenie kwalifikacji
P: Nieeeee, nie będziemy dyskutować w ogóle
P1: Nie będziemy się bawić
S: Dobra, przyjmuję
P: (do P1) Dyskutować chce

(do radiowozu podchodzi ojciec sprawcy OS)
OS: Dzień dobry...
P: Tato?
OS: Tak
P: Niech pan się spyta dziewczyn jak było
OS: No mniej więcej już wiem
P: Jedziemy szybko po łuku, w poślizg wpadamy
OS: No no no, nie trzeba
P: Do rowu wjeżdżamy i dachujemy i tak się kończy jazda młodzieńca z dziewczynami
P1: Zastanawiamy się czy prawo jazdy nie zabrać
OS: Nie, no bez przesady
P: Nie bez przesady, poważnie, cofniemy prawo jazdy, puścimy na egzamin, na psychotesty i będzie miał chłop, zastanawiamy się czy nie cofnąć mu uprawnień
OS: Nie no, poważnie
P: Nie szanowny panie, jeszcze przez pięć minut będziemy się zastanawiać i chyba je cofniemy, poważnie
P1: No naprawdę
P: I nie będzie jeździł niech pan zobaczy jak to auto wygląda. My trupy ciągamy z tych ulic. Czemu? Bo przeginają, przeginają. Jeżdżą na tylny napęd, schodzi w łuk, ile jechałeś? 90 na godzinę, tu dziewięćdziesiąt? Tu jest czterdzieści na godzinę, nie dziewięćdziesiąt. Wpada w poślizg, dziewczyny oczy zamykają i jest wielkie dachowanie. Facet mówi z hondy, że w powietrzu auto leciało.
OS: Nędzie się męczył
P: I będzie się męczył, jak pójdzie znowu do Legnicy to będzie zapis - cofnięty za wypadek
OS: Szczerze mówiąc
P: I tak będzie, i nie będzie zdawał przez długie lata, będzie jeździł autobusem, aż się nauczy jeździć
OS: Mówiąc szczerze, szczerze to jest wystarczająca nauczka, mówię szczerze, bo ja sam to czuję
P: Za mała

(...)
S: Zbierałem na to auto trzy lata
P: Słucham?
S: Mówię, że zbierałem na to auto trzy lata
P: Sam mówisz, że po trochu żeście zbierali, a pod domem się zabijesz, tu też jednego, jeden mi uciekł, tam...
S: Uciekł?
P: Uciekł mi tam i wylądował na drzewie, jednemu nogi obcięło, a drugi zginął na miejscu, kilka miesięcy temu, w twoim wieku. Ja mam syna w twoim wieku, to go leje cały czas po łbie jak widzę jak jedzie, a jeździ świetnie, ma samochód, też odkładał
S: Ja nikogo nie zabiłem
P: Bo ci się udało

(...)
P: Trzy stówy mu wypisze najmniej - dowód zatrzymaliśmy bo tak powinien pięć stów dostać, tylko pan przyjechał, miał pięć stów dostać albo mieliśmy te kwity do sądu nie?
OS: Jak to wyrównać będzie dobrze?
P: Załatwimy normalnie swoje
OS: Z panami
P: Załatwimy swoje, a potem będziemy nad tym myśleć
OS: Ale u was na miejscu czy czy?
P: Niee, tutaj...

(ojciec sprawcy odchodzi)
P: Wystarczyłoby żeby jedna dziewczyna powiedziała chcę jechać do szpitala - mamy do czynienia z wypadkiem. Robimy zdjęcia, oględziny, szkice. Idziesz na przesłuchanie do komendy i masz cofnięte prawo jazdy za spowodowanie wypadku. Dziwne, że one nie chcą.

(podaje bloczek mandatowy do tyłu dla sprawcy zdarzenia)
P: czytelnie imię i nazwisko
(...)
(po chwili z radiowozu wysiada sprawca kolizji, wsiada jego ojciec)

OS: Proszę mi wierzyć, młody naprawdę jeździ przepisowo, nie wiem czemu to, jakiegoś towara sobie wziął do przewiezienia czy co..
(...)
OS: Nosz kurde łebas niby poukładany
P: Trzeba mu było prawko walnąć ale przez pana zrezygnowaliśmy, nie?
P1: Dzisiaj mu się coś tam, przydarzyło
OS: (niezrozumiałe, mówi szybko i cicho)
P: My tu nie mamy już nic do powiedzenia, jak chce pan tak, to tak, jak nie, to nie
OS: (szybko i szeptem mówi)
P1: Idę tam (wychodzi z radiowozu)
OS: Trzy paczki zostawię, starczy?
P: Nie no tam
OS: Będzie dobrze
P: E tam, będzie się pan wygłupiał
OS: Nie no pytam się
P: Zobaczy pan
OS: Ja już sobie poradzę po prostu
P: Zobaczy pan co z dziewczynami później z nimi będzie
OS: Ta jedna to jest córa
P: Wiem, wiem one są poobijane na sto procent
OS: Mogę panu dać delikatnie
P: Noooo jak pan chce
OS: Nie, no ja włożę tu, bo jestem po prostu bardzo wdzięczny
P: Eeee (chowa pieniądze w schowku)
OS: To jest dowód wdzięczności, szczerze kurde

(...)
P nie odwracając głowy sięga lewą ręką do schowka między siedzeniami, wyciąga coś z niego lewą ręką, chowa rękę pod konsole i zagląda tam (ogląda co ma w ręku) druga ręka przelicza, wygląda jakby dzielił papierki, część trzyma w lewej ręce, a część prawą ręką kładzie do przedniego schowka. Ukradkiem rozglądając się dookoła wkłada to co ma w lewym ręku do kieszeni wewnętrznej kurtki, po czym z przedniego schowka pojazdu bierze odłożoną wcześniej pozostałą część i wkłada ponownie do schowka miedzy siedzeniami po czym spokojnie bierze do ręki dokumenty z podszybia i ogląda je notując coś w notatniku.

Po chwili P1 wraca do radiowozu

P prawą ręką podczas jazdy uchyla schowek pomiędzy fotelami, zaś P1 prawą ręka wyciąga banknoty, prawdopodobnie po 100 złotych, po chwili podaje jeden banknot P, Zaś drugi zatrzymuje dla siebie. P chowa banknot do tej samej wewnętrznej kieszeni kurtki, gdzie uprzednio, pod nieobecność P1 już coś schował.

Przeczytaj też, o wrocławskich policjantach, którzy nie boją się zimy: Radiowozy bez zimowych opon (ZDJĘCIA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska