Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MPK we Wrocławiu: Da się szybciej, dalej i taniej. A czy będzie za darmo?

Weronika Skupin
fot. Paweł Relikowski
MPK Wrocław. Wrocław ma nowoczesne tramwaje, lotnisko i dworzec PKP. Plany na dalszy rozwój wrocławskiej komunikacji są - ile głów, tyle pomysłów, ale okazuje się, że tanich rozwiązań nie ma. Czy aby na pewno?

Tramwajem jak koleją
Patryk Wild, wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu, ma pomysł, by po torach kolejowych wokół miasta jeździły tramwaje. Stworzył już koncepcję i będzie walczył, by ją wdrożyć.
- Zleciliśmy Politechnice Wrocławskiej prestudium wykonania, by sprawdzić, czy taki pomysł jest realny. Opinia była pozytywna - mówi Wild.

Cena jednego tramwaju, który jeździłby po wrocławskich torach, to 3,5-5 mln euro, a potrzeba 6-8 tego typu pojazdów. Tyle samo pieniędzy co na tabor trzeba by było wydać na infrastrukturę. Jak widać, pomysł wydaje się prosty: wystarczy na istniejące tory wpuścić tramwaje. Ale nie jest on tani w realizacji.

- Nic nie jest jeszcze przesądzone - przyznaje Patryk Wild. - Jednak kiedy środki unijne zostaną przyznane na rozwój komunikacji, złożymy ten projekt w ciągu od pół roku do roku - informuje Wild i dodaje, że podobne rozwiązania są już stosowane na całym świecie. - W 1992 roku pierwszy system tramwajów jadących po torach kolejowych został uruchomiony w niemieckim Karlsruhe. Potem podobne rozwiązania zastosowano w kilkunastu miastach, a w kolejnych jest on planowany - dodaje Wild.

Tory kolejowe wychodzą ze stolicy Dolnego Śląska w dziewięciu kierunkach, m.in. na Psie Pole, Nowy Dwór i do Bielan Wrocławskich. Tramwaje na tory będą wprowadzane stopniowo.
- Wszystko zależeć będzie od szczegółowego studium, które pokaże, jakie rejony miasta będą najatrakcyjniejsze do skomunikowania i przyniosą najwięcej pasażerów - mówi Patryk Wild.

Jeśli już mowa o poruszaniu się po torach kolejowych, magistrat miał pomysł, by za tę samą cenę co tramwajem czy autobusem pojechać w granicach miasta pociągiem. Ściślej mówiąc, gdy na kartę Urbancard zakodujemy bilet okresowy, będziemy mogli jeździć także koleją bez dodatkowych opłat. Wsiadać i wysiadać będzie można z Urbancard na stacjach mających w nazwie "Wrocław". Na ra- zie trwają uzgodnienia miasta z przewoźnikami. Poprzednie ich spotkanie się nie odbyło, a kolejnego na razie nie wyznaczono, więc trudno mówić, kiedy to rozwiązanie wejdzie w życie.
Szybciej buspasem

W urzędzie miasta jest złożony projekt o dofinansowanie budowy buspasa wzdłuż ulicy Strzegomskiej we Wrocławiu. Magistrat ostatnio ten projekt odrzucił. - To decyzja zupełnie dla mnie niezrozumiała - mówi Patryk Wild. - Takie rozwiązania są stosowane w miastach Ameryki Południowej czy w Stambule i świetnie się sprawdzają - twierdzi.
Buspas akurat na Strzegomskiej przydałby się szczególnie, bo horrendalne korki tworzą się tam niemal codziennie. Autobus szybko mijający toczące się samochody miałby zachęcić do korzystania z komunikacji miejskiej.
- Na Nowym Dworze jest już buspas, ale jadące nim pojazdy i tak stoją w korku na Strzegomskiej. Mam nadzieję, że projekt budowy pasa zostanie w końcu dostrzeżony i dofinansowany - mówi wiceprezes MPK.
Pas dla autobusów miałby powstać obok istniejącej drogi. Podobne rozwiązania przydałyby się w wielu innych miejscach, na przykład na ul. Kazimierza Wielkiego, gdzie świetnie sprawdził się podczas Euro 2012. Tam autobusy nie pojadą po torowisku, bo nie jest ono wybetonowane. Na ul. Grabiszyńskiej buspas jest teraz wydzielony tylko na niektórych odcinkach. Najlepiej, gdy autobus może pojechać torowiskiem, ale budujący tory Tramwaju Plus na Kozanów wyciszyli podkłady i posadzili tam rośliny, a nie wylali ich betonem. Nie pojedzie więc tamtędy autobus, a obok torowiska i tak postawiono ekrany dźwiękochłonne, które ograniczają hałas.

Tworzenie buspasa kosztem pasa drogowego zazwyczaj podnosi bunt wśród kierowców. Ci, którzy jeżdżą Podwalem od pl. Jana Pawła II w kierunku pl. Orląt Lwowskich, muszą się zmieścić na jednym pasie, bo drugi zajmuje torowisko, po którym jeżdżą też autobusy. Na innym od- cinku Podwala, między ul. Czystą a Świdnicką, było kilkadziesiąt metrów buspasa. Został jednak zlikwidowany, bo burzyli się kierowcy samochodów.

Na ul. Trzebnickiej tramwaje jeżdżą bez problemów, ale ich torowiskiem nie jeżdżą autobusy. - Teoretycznie jest to możliwe - mówiła nam Katarzyna Kasprzak z Wydziału Inżynierii Miejskiej we Wrocławiu. - Problemem jest tylko to, że przystanki autobusowe są w takich miejscach, że kierowcy ciężko byłoby z pasa dla autobusów zjechać na przystanek.

A może za darmo MPK?
W Tallinie, stolicy Estonii, urzędnicy zdecydowali, że komunikacja miejska będzie bezpłatna. Ktoś zawsze za przejazd musi płacić, w tym wypadku jest to miasto. We Wrocławiu rozwiązanie, które obciążałoby dodatkowo magistracki budżet, wydaje się niemożliwe. MPK zadłuża miasto, bo przychody z biletów nie pokrywają strat.

W Macao, niewielkim mieś-cie portugalskim, do sieci trans- portu publicznego włączono taksówki. Od niedawna za przejazd taryfą mieszkańcy Macao płacą 2 euro, czyli cztery razy mniej niż dotychczas. Co więcej, taksówki jeżdżą tam, gdzie chce pasażer.
Tanie taksówki są także w stolicy Izraela, Tel Awiwie. - Byłem tam ostatnio i jestem zachwycony ich komunikacją miejską - mówi senator Józef Pinior. - Po głównych trasach jeżdżą autobusy, a po bocznych uliczkach taksówki. Cena za przejazd nimi jest włączona w koszt biletu całodniowego - opowiada Pinior.

Grzegorz Roman, doradca prezydenta Wrocławia ds. transportu, nie dowierza, żeby takie rozwiązanie przynosiło korzyści. - To kwestia polityki, a nie racjonalnej działalności. Nie jest możliwe, żeby we Wrocławiu, jadąc taksówką, płacić tyle samo co za autobus - ocenia Roman.
Burmistrz Macao oszacował jednak, że za utrzymanie taboru autobusowego płaci tak dużo, że posyłanie na trasy taksówek bardziej mu się opłaca. Tylko gdzie zmieszczą się we Wrocławiu kolejne taksówki? Może na buspasach, tak jak np. w Olsztynie - daleko szukać nie trzeba. Tam decyzja o korzystaniu przez taksówkarzy z buspasów zapadła.

Sebastian Lorenc, radny miejski, wpadł na pomysł zmian w opłatach za bilety wrocławskiego MPK. Chce połączenia biletu 30-minutowego i jednorazowego, które kosztują tyle samo: 3 zł, a z ulgą 1,5 zł. - Kasując bilet półgodzinny, moglibyśmy jechać dłużej, jeśli się nie przesiadamy, a kasując jednorazowy, przesiadać się dowolnie przez pół godziny - mówi Sebastian Lorenc. Radny chce także zlikwidowania biletów na autobusy pospieszne. - Wcale nie są szybsze niż zwykłe, a jednorazowy bilet na nie kosztuje więcej: 3,20 zł zwykły i 1,60 zł ulgowy. Kolejnym absurdem jest to, że można nimi jechać taniej, gdy skasuje się bilet półgodzinny. Po co takie różnice? - pyta Lorenc, który myśli też, by wprowadzić bilety piętnastominutowe, które kosztowałyby odpowiednio 1,5 zł i 75 gr. - Jeśli komuś kończy się bilet czasowy, np. 24-godzinny, a ma do przejechania dwa przystanki, pewnie pojedzie na gapę. Inaczej zapłaci za bilet półgodzinny 3 zł - mówi Sebastian Lorenc. Jego zdaniem nikt nie zmierzył, ile osób rezygnuje z podróży w ogóle, bo bilety są teraz za drogie. - Jeśli udostępnione byłyby bilety na kwadrans, podróżnych byłoby więcej, a deficyt MPK by się zmniejszył - twierdzi Lorenc.

Jego kolejnym postulatem jest wprowadzenie zniżek dla czynnych kierowców posiadających dowód rejestracyjny. - Jego okazanie byłoby dowodem, że ktoś zostawił samochód i wybrał komunikację miejską - mówi Lorenc. Chce, żeby kierowców obowiązywały ceny biletów ulgowych. Jego interpelacja ma niebawem zostać przedłożona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: MPK we Wrocławiu: Da się szybciej, dalej i taniej. A czy będzie za darmo? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska