Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świńska grypa to problem dla szpitala. Lekarz odesłał więc dziecko do domu

Sylwia Foremna, SZKU
Magdalena Wiatrowska i pięcioletnia Agatka nie mogą opuszczać pokoju. Kontaktują się z nimi tylko rodzice kobiety
Magdalena Wiatrowska i pięcioletnia Agatka nie mogą opuszczać pokoju. Kontaktują się z nimi tylko rodzice kobiety Tomasz Hołod
Dziecko chore na świńską grypę wypisano ze szpitala w Oławie, bo zastępca ordynatora oddziału dziecięcego uznał, że jego obecność destabilizuje pracę. Tak twierdzi matka pięcioletniej Agatki. Lekarz zaprzecza i dodaje, że stan dziewczynki na tyle się poprawił, że nie było potrzeby trzymania jej w szpitalu.

Pięcioletnia Agatka Wiatrowska z Marcinkowic trafiła do szpitala w Oławie z objawami grypy w czwartek wieczorem. - Miała ponad 40 stopni gorączki. Pojechałyśmy do szpitala w Oławie, ale tam po podaniu leków kazali nam wracać do domu. Uparłam się jednak, żeby córka została w szpitalu. Tyle się mówi o świńskiej grypie, dlatego bałam się, że jej stan może się w domu pogorszyć - opowiada Magdalena Wiatrowska, mama dziewczynki.

W piątek potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Okazało się, że Agatka ma grypę typu A/H1N1. Dziecko wraz z mamą trafiło do oddziałowej izolatki. - W sobotę usłyszałam, że co najmniej do poniedziałku musimy zostać w szpitalu. Po dwóch godzinach lekarz zmienił zdanie. Oświadczył, że możemy leczyć się w domu - mówi Magdalena Wiatrowska.

Krzysztof Olesiuk, zastępca ordynatora oddziału dziecięcego, tłumaczy, że - zanim podjął decyzję o wypisaniu pacjentki ze szpitala - dziecko zostało zbadane i nic nie wskazywało na to, by Agatka musiała być nadal hospitalizowana. Dodaje, że decyzja została skonsultowana z lekarzami z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych przy ul. Bujwida.
- Zrobiliśmy to dla dobra dziewczynki i dobra innych pacjentów - wyjaśnia Krzysztof Olesiuk. Jego zdaniem, dziecko ma w domu lepsze warunki niż w szpitalnej izolatce.

Magdalena Mieszkowska z wrocławskiego sanepidu potwierdza, że szpital nie złamał procedur. - Grypa typu A/H1N1 nie wymaga izolacji, jak np. gruźlica. Dlatego lekarz mógł stwierdzić, że dalsza hospitalizacja nie jest konieczna. Zazwyczaj szpitalnego leczenia wymagają najcięższe przypadki grypy, które powodują na przykład niewydolność oddechową - tłumaczy Mieszkowska.

Mama dziewczynki nie zgadza się z opinią lekarza. - To nie jest grypa sezonowa, ale świńska. Moja Agatka wciąż może zarazić innych. I lekarz miał tego świadomość. Mimo to wysłał nas do domu, gdzie mieszkam z teściami, którzy nie cieszą się najlepszym zdrowiem. Ich odporność jest obniżona, więc są podatni na złapanie wirusa - mówi zaniepokojona kobieta.

Wspomina, że najbardziej zszokowały ją słowa lekarza, który miał stwierdzić, że obecność jej córki paraliżuje pracę oddziału, a na dodatek inne matki boją się o swoje dzieci przebywające w szpitalu.
W rozmowie z nami ordynator Olesiuk zaprzeczył, by użył takich sformułowań. - Nikt nikogo nie wyrzucał na siłę. Z moich ust nie padły też słowa, że chora dezorganizuje pracę szpitala. Gdyby matka się uparła, to dziecko mogłoby zostać u nas do rana - twierdzi lekarz.

Na tym nie skończyły się kłopoty mieszkanki Marcinkowic. Lekarz przepisał dziecku lek o nazwie Tamiflu, którego nie było w Oławie, ani w większości wrocławskich aptek.

- Szpital dał mi tylko jedną dawkę leku na poranek, a wieczorem mała musiała wziąć kolejną. Zjeździłam za nim w niedzielę prawie cały Wrocław. Na szczęście, w końcu go kupiłam - kończy pani Magdalena.

Zobacz też: Świńska grypa - we Wrocławiu zmarło już 6 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska