Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowoczesne laboratoria i Pionier, czyli 60 lat Wydziału Elektroniki Politechniki Wrocławskiej

Jacek Antczak
60 lat temu studenci Wydziału Elektroniki przyglądali się, jak się pracuje nad radioodbiornikiem Pionier, dziś po godzinach sami konstruują  "zabawki"
60 lat temu studenci Wydziału Elektroniki przyglądali się, jak się pracuje nad radioodbiornikiem Pionier, dziś po godzinach sami konstruują "zabawki" fot. materiały Politechniki Wrocławskiej
Kiedyś udoskonalali czarno-białe telewizory, dziś mają najlepsze laboratoria na świecie, a absolwenci pewną pracę w IBM, Nokii czy Volvo. O 60-leciu Wydziału Elektroniki Politechniki Wrocławskiej pisze Jacek Antczak.

Aż 5058 studentów z całego świata, ponad 200 wykładowców, w tym kilkudziesięciu profesorów, 98 grantów naukowych na ponad 150 milionów złotych i 48 patentów w ostatnich czterech latach, współpraca z uczelniami amerykańskimi, brytyjskimi, australijskimi i słynnymi światowymi korporacjami elektronicznymi - lista osiągnięć nowoczesnego 60-latka z Wrocławia jest długa i imponująca. A zaczęło się mniej niż skromnie...

Od Kim Mią Cho do Rakotondramiandrd
- Wydział Łączności powstał jako wnuk, a nawet prawnuk innych wydziałów Politechniki. Mieliśmy jednak szczęście, bo od razu trafili tam ciekawi ludzie, jeszcze z dorobkiem przedwojennym, tacy jak inżynier Andrzej Jellonek, który zajmował się miernictwem elektronicznym, radiotechnicy Wilhelm Rotkiewicz i Tadeusz Tomankiewicz czy technolog elektronowy, lwowiak Wiesław Barwicz - wylicza profesor Andrzej Mulak. - Warto też wymienić Zygmunta Szparkowskiego i profesora Jerzego Bromirskiego, czyli człowieka, który skonstruował jeden z pierwszych w Polsce komputerów, jeszcze lampowy.

Sam profesor Mulak, późniejszy dziekan wydziału i przez dwie kadencje rektor Politechniki, trafił na elektronikę w 1953 roku. - Początki były skromne, ale już wtedy na moim roku byli obcokrajowcy. Konkretnie dwóch. Z Korei Północnej - śmieje się prof. Mulak. - Do dziś ich pamiętam. Jeden, Gu On Su, był żołnierzem, który trafił do nas wprost z wojny koreańskiej i kompletnie mu nie szło. Drugi - Kim Mią Cho - syn dyplomatów, skończył studia. Kilkanaście lat później, kiedy nasz absolwent Janusz Schleicher pojechał z Elwro sprzedawać Koreańczykom komputery Odra, próbował tam odnaleźć naszego kolegę, niestety, bezskutecznie - opowiada.

40 lat później, na początku lat 90., profesor Mulak, który przeszedł na wydziale wszystkie szczeble kariery naukowej, jako dziekan też próbował odnaleźć jedną z egzotycznych studentek. Na własnym wydziale. - W przeddzień inauguracji mieliśmy 1500 studentów, a z papierów wynikało, że założyliśmy teczki 1501. Zmartwiłem się, bo to znaczyło, że zgubiliśmy gdzieś jednego żywego studenta albo trafił nam się jakiś wirtualny. Musieliśmy to wyjaśnić. Nie byliśmy tak skomputeryzowani jak dziś, więc cały dziekanat do późnej nocy przeglądał te papierowe teczki - opowiada prof. Mulak. Okazało się, że aż dwie należą do studentki z Madagaskaru i to bardzo dobrej. Ktoś się pomylił i podzielił długie nazwisko dziewczyny na dwie części. I tak podwójna studentka Lalasoa Mamy Rakotondramiandrd stała się sławna na całym wydziale.

W latach 50. i 60. potrzeby polskiego przemysłu były ogromne, więc elektronicy z Wrocławia mieli co robić. Do zadań strategicznych należało ciągłe ulepszanie Pioniera - pierwszego powojennego odbiornika radiowego, nad którym pracował zespół jego konstruktora profesora Wilhelma Rotkiewicza, jednocześnie dyrektora dzierżoniowskiej Diory.

Z kolei lampy elektronowe wymyślali we Wrocławiu elektronicy pracujący z prof. Barwiczem. - Dzięki naszym kadrom zajmowaliśmy się też najpierw rozwojem telewizji czarno-białej, potem kolorowej, satelitarnej, komputerami i wszelkimi innymi nowościami - tłumaczy prof. Mulak. - Swego czasu pracowaliśmy też nad "nurtem specjalnym", czyli zastosowaniami elektroniki w sprzęcie wojskowym, szczególnie w radarach.

Wydział Elektroniki był więc wszechstronny i w zależności od "potrzeb epoki" coraz bardziej pożądany w przemyśle cywilnym, wojskowym i współpracy międzynarodowej, co oznaczało wtedy socjalistyczne rynki RWPG (Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej). Miał też ambicje badawcze, więc żeby nie kojarzył się z jakimiś naukowcami od telegramów czy poczty, w 1968 roku zmienił nazwę z "Wydziału Łączności" na "Wydział Elektroniki". To stąd wywodzi się większość elektroników, którzy stworzyli słynne zakłady Elwro, a potem ówczesny cud techniki, jakim były kolejne wersje komputerów Odra.

Od zagłuszarek do teorii anten
Prof. Tadeusz Więckowski, obecny rektor Politechniki, darzy Wydział Elektroniki szczególnym sentymentem. Nic dziwnego, on też jest jego absolwentem, z 1976 roku. Tu też się habilitował, pisząc pracę pod tytułem: "Anteny ramowe w metrologii pól elektromagnetycznych". To nie była sztuka dla sztuki. Właśnie elektronicy z Wrocławia kilkanaście lat wcześniej wybrali Solec Kujawski na lokalizację Radiowego Centrum Nadawczego i przygotowali koncepcję układu gigantycznych anten, dzięki którym cała Polska słucha dziś Jedynki czy Trójki na UKF-ie.

- W Solcu zainstalowaliśmy czujniki, które rozwiewały obawy, że radio będzie miało negatywny wpływ na środowisko. Ale burmistrz mówił, że mieszkańcy i tak nie uwierzą. Zbudowaliśmy więc dla niego urządzenie, które w czasie rzeczywistym pokazuje czy natężenie pola elektromagnetycznego nie przekracza norm. I ten wyświetlacz jest zainstalowany na ratuszu w Solcu do dziś - cieszy się prof. Więckowski.
I pomyśleć, że w latach 50. nasi elektronicy musieli pracować nad... zmniejszeniem zakresu fal radiowych, by polskiego radia nie można było słuchać za granicą - taką tajną koncepcję miały stalinowskie władze.

W latach 70. i 80. też próbowano wykorzystywać talenty naukowców z Wydziału Elektroniki do niecnych celów. Niektórzy inżynierowie musieli się nieźle gimnastykować, tłumacząc partyjnym decydentom, że skonstruowanie zagłuszarek do solidarnościowych radiostacji albo sprzętu do ich namierzania to dla nich nie jest bułka z masłem. - Wydział Elektroniki zajmuje się m.in. konstruowaniem urządzeń, które nie będą powodowały zakłóceń. Kiedyś musieliśmy zmienić instalację w miejskim autobusie, by pasażerowie nie wypadali, bo gdy przejeżdżał obok jednej z anten, samoczynnie otwierały się drzwi - opowiada rektor Politechniki.

Od sensorów do Technopolis
Rok 2013. Za kilka miesięcy zaprezentowane zostaną efekty badań projektu "Czujniki i sensory", którym kieruje Wydział Elektroniki Politechniki Wrocławskiej. Unia Europejska i polski rząd przeznaczyły na badania, w których uczestniczy ponad 140 naukowców, 26 mln zł. - To jeden z kluczowych projektów, które realizowaliśmy w ostatnich latach. Chodzi o czujniki do monitorowania zagrożeń w środowisku i tworzenie teleinformatycznej infrastruktury dla sieci sensorycznych - o najnowszych badaniach opowiada dr inż. Waldemar Grzebyk, adiunkt z Instytutu Telekomunikacji i Akustyki.

Absolwent z 1985 roku z dodaje, że 60-latek w ostatnich dekadach przechodzi niezwykły lifting, rozwija się znakomicie i już stał się jednym z czołowych ośrodków naukowych i dydaktycznych w Europie. - Możemy się pochwalić wieloma osiągnięciami na skalę ogólnopolską i znakomitymi laboratoriami. Jedno z nich - kompatybilności elektromagnetycznej - należy do najlepszych na świecie i dzięki temu dostajemy z całej Europy zlecenia na badania prototypów urządzeń elektronicznych, elektrycznych, przemysłowych i codziennego użytku - tłumaczy dr inż. Waldemar Grzebyk.

Na Wydziale Elektroniki, kształci się dziś inżynierów, magistrów inżynierów i przyszłych naukowców. To trudne studia, ale - jak zauważają wykładowcy- na większość studentów już w trakcie nauki polują najlepsze firmy z polskiej Doliny Krzemowej, za jaką uważany jest Dolny Śląsk, w którym aktywnie działają światowe koncerny z branży IT czy firmy telekomunikacyjne np. IBM, Siemens Nokia Network, Google...

- Współpracujemy też z kilkudziesięcioma uczelniami na świecie i wielu studentów ma możliwość uzyskania dwóch dyplomów: naszej uczelni i na przykład Uniwersytetów Ryerson w Toronto czy Coventri - wylicza dr inż. Waldemar Grzebyk. I przypomina, że przyjeżdża do nich wielu młodych ludzi z zagranicy. Choć już nie z Korei, ale z Portugalii, Hiszpanii, Belgii, Holandii czy Ukrainy.

W tym roku na Politechnice powstanie m.in. Technopolis - zespół najnowocześniejszych laboratoriów, ale również budynek SKS - Strefy Kultury Studenckiej. Bo nie samym opracowywaniem tomografów, patentowaniem czujników poziomu śniegu na płaskich dachach i anten do stacji kosmicznych albo budową robotów i pojazdów na Marsa żyje student Wydziału Elektroniki. Przecież wśród kilkunastu tysięcy absolwentów Wydziału byli też Jan Kaczmarek i Tadeusz Drozda z Elity czy himalaiści Wanda Rutkiewicz i Krzysztof Wielicki.
Jacek Antczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowoczesne laboratoria i Pionier, czyli 60 lat Wydziału Elektroniki Politechniki Wrocławskiej - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska