Na razie udało im się wymóc na lokalnych władzach, by zażądały od inwestora, by dostarczył ocenę oddziaływania fermy na środowisko. Dokument ma być gotowy do końca czerwca.
Dobkowianie nie czekają jednak z założonymi rękoma. Z pomocą prawników i ekologów przygotowują się do drugiego etapu walki - podważenia opinii, które znajdą się prawdopodobnie w tym dokumencie. Prawnicy i ekolodzy uczą mieszkańców Dobkowa, jak walczyć przed polskimi sądami i jak wnieść skargę do Komisji Europejskiej i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu.
- Korzystamy z pomocy Towarzystwa na rzecz Ziemi z Oświęcimia, które dostało pieniądze z Unii na wspieranie lokalnych społeczności - mówi Ewelina Rozpędowska, mieszkanka Dobkowa.
Wieś nie chce sąsiedztwa norek, bo zagrażają domowemu ptactwu i rybom. Mieszkańcy boją się, że smród odchodów, paszy oraz padliny nie tylko uprzykrzy życie miejscowym, ale też wypłoszy gości z agroturystycznych gospodarstw i ekomuzeów.
Protest wspierają okoliczne wsie. Mieszkańcy Świerzawy podpisali petycję, że nie zgadają się na zlokalizowanie w Dobkowie fermy norek.
- Zaprosiliśmy także przedstawicieli innych miejscowości, które mają problem z niechcianymi inwestycjami zagrażającymi środowisku naturalnemu. Chodzi na przykład o sąsiedztwo elektrowni wiatrowych - opowiada Ewelina Rozpędowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?