Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiące Rosjan w Karkonoszach. Spędzają tu prawosławne święta i ratują sezon w górach

Rafał Święcki
Anastazja, Wiktor, Ina i Masza przyjechali do Karpacza na tydzień z Kaliningradu
Anastazja, Wiktor, Ina i Masza przyjechali do Karpacza na tydzień z Kaliningradu Rafał Święcki
Tysiące Rosjan przyjechały po nowym roku w Karkonosze. Goście ze Wschodu spędzają w Karpaczu i Szklarskiej Porębie prawosławne święta. Najbardziej zadowoleni są przedstawiciele branży turystycznej, bowiem początek stycznia w górach zwykle był martwym sezonem. Rosjanie mogą odwrócić ten trend.

- Po okresie świąteczno-noworocznym karkonoskie kurorty ożywały dopiero podczas ferii zimowych. Turyści ze Wschodu wpasowali się w tę lukę. Ważne, żebyśmy utrzymali tę tendencję - mówi Robert Szuber, szef Lokalnej Organizacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie.

Rosjanie szczególnie upodobali sobie drogie hotele w Karpaczu. Gołębiewski, w którym za tygodniowy pobyt czteroosobowej rodziny trzeba zapłacić ponad 10 tys. zł, przyjął blisko dwa tysiące rosyjskojęzycznych gości. W mniejszej Sandrze Spa, która dysponuje 550 miejscami, rosyjscy goście zajęli około 60 procent z nich. Z rosyjskiej mody na Karkonosze korzystają również mniejsze i tańsze hotele oraz pensjonaty.

- Mamy 50 miejsc. Prawie cały hotel zajęli goście z Rosji - mówi Jarosław Pol, szef Lokalnej Organizacji Turystycznej, właściciel hotelu Karkonosze w Karpaczu. Jego zdaniem, Rosjan w nasze góry przyciągnął przede wszystkim hotel Gołębiewski. Sieć, do której należy, sporo inwestuje w promocję na Wschodzie.

- Marka Karpacza stała się znana. Poza tym, bardzo pomaga nam sprzedaż oferty dzięki internetowemu portalowi bookingowemu. Jeszcze kilka lat temu była to nowość. Dziś we wszystkich liczących się obiektach w mieście można zarezerwować pokój za pośrednictwem tej strony. Większość gości właśnie tam znajduje ofertę mojego hotelu - przyznaje Jarosław Pol.

Rosjanie najczęściej przyjeżdżają w Karkonosze własnymi samochodami lub autokarami (na ulicach jest mnóstwo aut z rosyjskimi rejestracjami).

Irina i Stanisław oraz ich 12-osobowa rodzina dojechali w ten sposób aż z Moskwy. Inie, Wiktorowi i ich dwóm córkom dojazd z Kaliningradu zajął dwa dni. Po drodze nocowali w Toruniu. Długa podróż jednak im nie przeszkadza. - Po prostu lubimy jeździć. Autem wygodniej się zwiedza - tłumaczy Wiktor.

Rosjanie rzadziej korzystają z transportu lotniczego. A jeśli lecą, najczęściej lądują w Pradze (ma bezpośrednie połączenie z Moskwą) i tam wypożyczają samochód. Z wrocławskiego portu korzystają rzadziej. - Jeśli pojawiają się u nas Rosjanie, to przylatują rejsowymi samolotami z Berlina lub Warszawy. Nie mamy bezpośredniego połączenia z Rosją - mówi Dariusz Kuś, prezes spółki Port Lotniczy Wrocław.

Dotąd żaden przewoźnik nie uruchomił też lotów czarterowych w okresie prawosławnych świąt. - Rosyjscy przewoźnicy, z którymi rozmawiałem, zaczynają dostrzegać potencjał w skomunikowaniu Petersburga lub Moskwy z Dolnym Śląskiem. Sądzę, że pora ponownie usiąść do rozmów z nimi i przedstawicielami hotelu Gołębiewski, by zastanowić się, jak zbudować model dojazdu Rosjan do Karpacza z wykorzystaniem naszego lotniska - dodaje prezes Kuś.

Damian Stachura, dyrektor hotelu Gołębiewski, uważa, że to świetny pomysł. - Dojazd jest największym problemem. Rosjanie narzekają też na nasze ślamazarne placówki konsularne, które zwlekają z wydaniem im wiz Schengen - mówi dyrektor największego w Polsce hotelu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska