Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy z Dolnego Śląska: Zapłacimy za strach

Grzegorz Chmielowski
Samorządy pokazały, jaki podatek przyjdzie nam płacić od lipca za wywożenie śmieci. Niestety, nie potwierdziły się ministerialne przepowiednie, że będzie to niewielki wzrost w porównaniu z obecnymi opłatami. W niektórych miejscowościach ludzie zapłacą nawet dwa razy więcej. Czy słusznie?

Mam co do tego wątpliwości. Bo przecież to dopiero w bezpośrednich negocjacjach z firmami, które będą wywozić śmieci, wyklaruje się ostateczna cena usługi. A obecne wyliczenia urzędników mogą się po prostu zdezaktualizować.

Jestem też zdziwiony, gdy słyszę, że np. we Wrocławiu po obecnej podwyżce, zaaplikowanej przez firmy śmieciowe, będzie kolejna w lipcu. Czyli ta właściwa, przygotowana przez ratusz. A niby dlaczego tak przesądza się sprawę? W styczniu opłata rośnie przecież dlatego, bo trzeba śmieci wozić daleko do przeróbki. A do lata takie zakłady przeróbcze mają powstać bliżej Wrocławia. Czyli koszt transportu się zmniejszy. Moim skromnym zdaniem, powinno to mieć arytmetyczny wpływ na wysokość opłaty.

Przy okazji śmieciowych debat nie usłyszałem na razie słowa o tym, co dalej. A mianowicie, co z budową spalarni odpadów komunalnych - we Wrocławiu, ale i w innych miejscach województwa.

Polska przestaje się już lękać tych instalacji. Przez wiele lat działała tylko eksperymentalna Czajka w Warszawie, bo budowę innych blokowano z obawy przed trującymi wyziewami. Jednak teraz przy pomocy unijnych dotacji powoli przygotowywane są spalarnie choćby w Poznaniu, Krakowie i paru innych dużych miastach kraju. Na Dolnym Śląsku tak łatwo nie poszło. Kilkanaście lat temu wybuchła nawet wojna przeciwko spalarni - fakt, że odpadów przemysłowych. Jelfa, Polifarb i Rokita chciały ją zbudować w podchojnowskiej Osetnicy. Ówczesny wójt się zgodził, budowa ruszyła, ale ludzie przerażeni ewentualnymi skutkami działania nieznanej w Polsce instalacji zablokowali inwestycję. Kosztowało to gminę 3 mln zł odszkodowania.

Są nowe technologie termicznej obróbki odpadów. Jednak strach u Dolnoślązaków pozostał. Za co przyjdzie nam teraz płacić, bo na Dolnym Śląsku nie mamy takich instalacji, które nie tylko likwidowałyby odpady, ale jeszcze produkowały z nich energię i ogrzewały np. mieszkania. Gdy parę lat temu rząd zaproponował Wrocławiowi dotację, ratusz odłożył sprawę na później, bo ważniejszy był stadion. I tak zostało.

Ale nadziei na dolnośląskie spalarnie nie tracę. Skoro dożyliśmy takich cudów, jak obniżenie ceny gazu, to można też znaleźć sposób na nowoczesne rozwiązanie problemu śmieci. O ile się dobrze w nich pogrzebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Listy z Dolnego Śląska: Zapłacimy za strach - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska