Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest ciąg dalszy "Lalki" Bolesława Prusa. Napisał ją wrocławianin

Katarzyna Kaczorowska
Roman Praszyński
Roman Praszyński Leszek Wiśniewski/archiwum prywatne romana praszyńskiego
Z Romanem Praszyńskim, autorem powieści "Córka Wokulskiego", rozmawia Katarzyna Kaczorowska

Jesteś fanem "Lalki" Prusa?
Jestem fanem Prusa w ogóle. Czytam jego rzeczy i czuję wręcz fizyczną przyjemność z jego frazy, rytmu zdania, a "Lalka" siedziała we mnie od dawna. Bardzo chciałem wyciągnąć Wokulskiego z bagna, w jakim tkwi od 150 lat.

Fizyczna przyjemność z frazy Prusa - to brzmi wręcz perwersyjnie.
Cóż ja na to poradzę, że to prawda? Fizyczną przyjemność może sprawiać wiele rzeczy, literatura również.

W "Córce Wokulskiego" poczynasz sobie nader śmiało z dziełem kanonicznym. Stawiasz kropkę nad "i", której nie postawił Prus. Przywracasz Wokulskiego do życia, a z Izabeli Łęckiej wydobywasz dziwkę ledwie zasygnalizowaną przez pisarza.
Że niby zrobiłem zamach na świętość, czyli lekturę szkolną i pierwszą polską powieść? Może i zrobiłem, ale historia opisana przez Prusa, choć może momentami nieco za długa, jest tego warta. Prus zostawia nas z niedosytem. Nie wiemy, czy Wokulski zginął, czy jednak przeżył. O Izabeli wiemy, że podniecał ją posąg, skrzypek i kuzyn, a ja uznałem, że to jest dobry punkt wyjścia do nowej opowieści.

Która chyba wielu zaskoczy poziomem erotycznego nienasycenia i politycznego wyrobienia, że pozwolę sobie na rym. Jak długo pracowałeś nad "Córką Wokulskiego"?
Trzy lata. Pierwsze 400 stron wyrzuciłem któregoś dnia do kosza. Pół roku temat był zamrożony, pracowałem, robiłem różne rzeczy, aż wróciłem do pomysłu, tylko że inaczej się do niego zabrałem.

Inaczej, czyli jak?
Do tej pory moje powieści miały charakter impresjonistyczny: tutaj jest intryga, która spaja całość jak klamra. Ale budowania takiej intrygi będącej osią powieści musiałem się nauczyć, więc czytałem podręczniki dla pisarzy.

Przeczytałeś, odrobiłeś lekcję, napisałeś i...?
Z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku, czyli ciekawej książki, wysłałem maszynopis do kilku dużych wydawnictw. I dostałem wielką lekcję pokory.

Dlaczego?
Do tej pory po prostu pisałem kolejną powieść i od razu miałem zainteresowanego wydawcę. Tym razem było odwrotnie. Może mój egotyzm jest wielki, ale naprawdę nie rozumiałem, dlaczego nie ma odzewu.

Może wydawcy bali się zamachu na literacką świętość?
Nie wiem, co wydawcy mieli w głowach. Dziś mam powody do zadowolenia, bo na liście bestsellerów Matrasa "Córka Wokulskiego" jest na 11. miejscu. A książkę w sumie odrzuciło 15 wydawnictw.

No to gratuluję. W Twojej powieści pojawiają się nie tylko Wokulski i Łęcka, ale też i sam Prus, Sienkiewicz i Zapolska. Szykujesz zamach na kolejnego pisarza?
Nie. Te postaci w powieści są tłem. Wcześniej przewróciłem na drugą stronę Biblię, więc chyba nie mam już na co się zamachiwać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jest ciąg dalszy "Lalki" Bolesława Prusa. Napisał ją wrocławianin - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska