Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu bezkarnie sprzedają groźne specyfiki. Vis a vis straży miejskiej

Marcin Rybak
Sklep przy Gwarnej oficjalnie jest sex-shopem. Ale półki świecą pustkami
Sklep przy Gwarnej oficjalnie jest sex-shopem. Ale półki świecą pustkami
Urzędnicy nie mogą sobie dać rady ze sklepem z dopalaczami przy ulicy Gwarnej we Wrocławiu. Dzięki prawnym kruczkom działa on już od pół roku. Mimo surowego prawa i grożących kar, które mogą sięgnąć nawet miliona złotych. No i wydanych w sierpniu decyzji zakazujących sklepowi sprzedawania dopalaczy. Opatrzonych "rygorem natychmiastowej wykonalności".

WYBIERZ WROCŁAWSKIE WYDARZENIE ROKU 2012 (GŁOSUJ)

Bezradne jest też prawo karne. Według nieoficjalnych informacji prokuratura Wrocław Stare Miasto - która bada działalność sklepu - lada dzień umorzy śledztwo. Mimo że sanepid ma opinię Instytutu Leków, iż specyfiki sprzedawane w sklepie zagrażają życiu i zdrowiu ludzi.

Tymczasem... - Mamy bardzo dużo klientów uzależnionych od dopalaczy - mówi Adam Lewicki, szef wrocławskiego ośrodka Monaru przy ul. Roosevelta. - Kilka dni temu był u nas stary narkoman. Mówił, że ostatnio brał preparat "Kapsel", kupiony w sklepie przy Gwarnej. Opowiadał, że to działa gorzej niż heroina. Po zażyciu nie wiedział, co się z nim dzieje, chciał się wieszać.

Sklep przy ul. Gwarnej działa dokładnie naprzeciwko wejścia do siedziby wrocławskiej straży miejskiej. Ale strażnicy niewiele mogą zrobić.
Wrocławska dzielnicowa roku, młodszy aspirant Magdalena Kruszczyńska, której rewir obejmuje m.in. ulicę Gwarną, mówiła nam kilka tygodni temu, że sklep z dopalaczami to jeden z największych problemów w jej pracy. Opowiadała o matkach dzieci uzależnionych od specyfików sprzedawanych w sklepie. O tym, że przychodzą do niej błagać o pomoc. Ale ona też nie jest w stanie im pomóc.

Formalnie handlem dopalaczami - określanymi przez ustawę mianem "środków zastępczych" - powinna zajmować się Państwowa Inspekcja Sanitarna. I wrocławski sanepid już w lipcu odwiedził sklep, wówczas funkcjonujący jako komis ze sprzętem elektronicznym. Oferował... "pochłaniacz wilgoci Turbo", "pochłaniacz wilgoci do komputerów Śruba Turbo" i "środek do czyszczenia komputerów Kapsel". Ale te pochłaniacze niczego nie pochłaniały, zaś "Kapsel" nie czyścił. W sierpniu - gdy opisaliśmy sklep na Gwarnej pierwszy raz - kupiliśmy taki "Kapsel". Dzięki uprzejmości ekspertów z Akademii Medycznej we Wrocławiu ustaliliśmy, że to substancja zawierająca środki odurzające, choć nie narkotyki zakazane prawem.
A komputery? - Zepsuł mi się kiedyś komputer i poszedłem do tego "komisu", żeby coś poradzili - mówi jeden z mieszkańców z okolicy. - W sklepie zastałem dwóch facetów kompletnie zaskoczonych mną i tym komputerem. Półki sklepowe były zaś puste.

Efektem kontroli sanepidu była decyzja Powiatowego Inspektora Sanitarnego, nakazująca "natychmiastowy" zakaz sprzedawania dopalaczy. I kara 25 tysięcy złotych. Ale firma, do której należał sklep, odwołała się od tej decyzji. Wojewódzka Inspekcja Sanitarna dopatrzyła się licznych błędów i uchybień formalnoprawnych.

Tymczasem firma, która prowadziła "komis", została zlikwidowana. Przy Gwarnej powstał nowy sklep, z nowym właścicielem. I - oficjalnie - z chemią erotyczną. Dopalacze są bardziej zakonspirowane. Ale są.
- Tu jest sex-shop. Tu nie ma żadnych dopalaczy - informuje kobieta za ladą sklepiku przy ul. Gwarnej. Choć na sklepowych półkach jest... pusto.
Tylko w niewielkiej sali sprzedaży stoi gablota, a w niej jakieś przedmioty, zwykle sprzedawane w sex-shopach.

Okoliczni mieszkańcy nie mają jednak wątpliwości, że to nie sex-shop, tylko sklep z dopalaczami. Substancjami działającymi jak narkotyki. Choć formalnie narkotykami nie są.

W czasach gdy działał "komis" przy Gwarnej puste opakowania po "Śrubie Turbo", "Turbo" i "Kapslu" znaleźliśmy na trawnikach okolicznych podwórek. W piątek, na tych samych trawnikach, znaleźliśmy nowy specyfik. To "Ixi". Jego przeznaczenie jest identyczne jak dawnej "Śruby Turbo". To "pochłaniacz wilgoci do komputerów stacjonarnych".
- Dużo tu tego można znaleźć? - pytam kobietę, która porządkowała trawnik na podwórku przy Gwarnej. - Dużo. Dziennie nawet dwadzieścia pustych opakowań - usłyszałem w odpowiedzi.
Sprzedawczyni w "sex-shopie" przekonywała nas, że "Ixi" nie jest sprzedawane.

- Bo zwykły człowiek z ulicy to tam nie wejdzie i nie kupi - opowiada właściciel firmy działającej niedaleko sklepu z dopalaczami. - Oni wystawiają swoich ludzi na ulicy. To do nich podchodzą klienci. Pracownicy idą do sklepu i przynoszą te dopalacze. Przez to często można na Gwarnej spotkać młodzież. Czasem zachowują się agresywnie.

Jacek Klakocar, Wojewódzki Inspektor Sanitarny, mówi, że sprzedaż dopalaczy coraz bardziej przypomina dilerkę twardych narkotyków. Są sprzedawane przez internet, albo tak jak opowiedział przedsiębiorca z Gwarnej. Sanepid zaś to nie policja i nie ma prawnych narzędzi, by udowodnić komuś nielegalną sprzedaż. Co innego, gdy towar jest oficjalnie dostępny w sklepie, a handel nim dokumentowany kasą fiskalną.
To, że dopalacze są w magazynie, to za mało. Kara administracyjna grozi tylko za sprzedaż.

Co ma "Kapsel"
Akademia Medyczna zbadała "Kapsel", który kupiliśmy przy Gwarnej.
Okazało się, że zawiera etylokatynon. "Do najważniejszych objawów działania N-etylokatynonu (...) należy silne pobudzenie ośrodkowego układu nerwowego, euforia, podniecenie, rozszerzenie źrenic, halucynacje. Do skutków ubocznych należy zaliczyć: wzrost temperatury ciała i ciśnienia, agresję, nudności i wymioty, zaburzenia psychiatryczne (np. zespoły urojeniowe)" - napisał ekspert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: We Wrocławiu bezkarnie sprzedają groźne specyfiki. Vis a vis straży miejskiej - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska