Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasterka tylko dla wybranych

Marcin Rybak
Zdaniem księży, pracownicy więzienia utrudniają osadzonym udział w nabożeństwach
Zdaniem księży, pracownicy więzienia utrudniają osadzonym udział w nabożeństwach Janusz Wójtowicz
Konflikt władz zakładu karnego z kapelanami. Zakonnik oskarżany o molestowanie.

Mniej mszy świętych i pasterka tylko dla nielicznych - takie są skutki konfliktu władz więzienia przy ul. Kleczkowskiej z tamtejszymi kapelanami. Jeden z nich został usunięty z pracy w tajemniczych okolicznościach. W tle pojawiły się niepotwierdzone zarzuty o molestowanie więźniarki.

Od kilku tygodni część więźniów nie może uczęszczać na msze święte w każdą niedzielę. Na środową pasterkę będą mogli przyjść tylko wybrani. Mszy tej po raz pierwszy od kilkunastu lat nie odprawi też biskup.
Kapelani mówią, że brak zaproszenia dla biskupa to decyzja dyrekcji więzienia. Ta, ustami swego rzecznika, odbija piłeczkę i twierdzi, że to pomysł księży.

Więzienni kapelani narzekają, że dyrekcja utrudnia im pracę duszpasterską.
- Więźniowie mają do wyboru mszę albo spacer czy widzenie - narzeka o. Kazimierz Tyberski z zakonu oblatów. - W jedną z ostatnich niedziel funkcjonariusz służby więziennej wszedł do kaplicy w czasie mszy, przerwał ją i zaczął wywoływać skazanego na widzenie z rodziną. Gdyby został na mszy, przepadłoby mu widzenie - skarży się duchowny.

Niedawno ksiądz Tyberski chciał założyć w więzieniu grupę duszpasterską. W odpowiedzi miał usłyszeć, by "zajął się swoimi sprawami".
Duchowny do Wrocławia przyjechał we wrześniu z Iławy, gdzie kilkanaście lat również pracował w więzieniu. Tam prowadził podobną grupę. Jego podopiecznym był m.in. Artur Bryliński, skazany na 25 lat za zabójstwo. To właśnie postać Brylińskiego była pierwowzorem jednego z bohaterów głośnego filmu "Dług".
- We Wrocławiu wezwano mnie do dyrekcji i usłyszałem, bym zajął się swoimi sprawami - mówi kapłan. - Czyli moja praca miała się ograniczyć do odprawiania mszy i tyle.

Władze zakładu karnego zapewniają, że nie prowadzą żadnej wojny z Kościołem. Zdaniem rzecznika więzienia Marka Łażewskiego, historia z więźniem wywołanym w czasie mszy to jednorazowy incydent.
- Może to był jakiś niedoświadczony funkcjonariusz. Zgłosiłem ten fakt jego przełożonemu. Na pewno zwróci mu uwagę. Więźniowie mają prawo i do spacerów, i do widzeń, i do opieki duszpasterskiej. Nikt nie daje im wyboru: jedno albo drugie - zarzeka się Łażewski.

Według niego, decyzja, by nie zapraszać biskupa i nie organizować pasterki dla wszystkich chętnych, a tylko dla nielicznej grupy wybranych, to... pomysł samych kapelanów. Nikt też - zapewnia rzecznik- nie miał zamiaru storpedować działalności grupy duszpasterskiej. Chodziło jedynie o ustalenie spraw technicznych i organizacyjnych.

Zdaniem Łażewskiego, obecna sytuacja to przejściowe kłopoty wynikłe z tego, że miesiąc temu zwolnił się jeden z kapelanów i potrzeba czasu, by znaleźć nowego.
- Wystąpiliśmy już w tej sprawie do kurii - mówi Łażewski.

Mowa o ojcu Tadeuszu Rzekieckim, kapelanie wrocławskich zakładów karnych od kilkunastu lat. Odszedł z pracy w listopadzie. Okoliczności jego zwolnienia są niejasne i tajemnicze.

Rzeczniczka Centralnego Zarządu Zakładów Karnych Luiza Sałapa i rzecznik więzienia Marek Łażewski zapewniają, że Rzekiecki odszedł na własną prośbę. Ale on sam mówi, że kazano mu się zwolnić.
- Była sugestia, że mam odejść natychmiast - mówi Rzekiecki. Potwierdza to jego przełożony z klasztoru.
Powodem miały być zarzuty, jakoby o. Tadeusz upił jedną z więźniarek mszalnym winem i molestował ją. Chodzi o kobietę, która pomagała w utrzymywaniu porządku w kaplicy.

Ojciec Tadeusz zapewnia, że to nieprawda. Osoby, które znają jego kilkunastoletnią pracę w więzieniu, wystawiają mu jak najlepszą opinię i w zarzuty nie wierzą.
- To człowiek święty już za życia - mówi Monika Kowalska, dziś rzeczniczka KGHM Polska Miedź SA, a przed laty wolontariuszka, która pomagała księdzu Rzekieckiemu w pracy z więźniami.

Swoją pracę we wrocławskim więzieniu pamięta też ksiądz Andrzej Jerie, rzecznik wrocławskiej kurii.
- Kilkanaście lat temu jako kleryk byłem wolontariuszem i pomagałem w pracy z więźniami. Ojciec Rzekiecki robił tam piękne rzeczy.

Bardzo dobrze wypowiada się o byłym kapelanie również rzecznik więzienia Marek Łażewski.
- Informacja, że potrzeba nowego kapelana, dotarła do nas dopiero dwa dni temu - mówi ksiądz Jerie. - Jesteśmy w trudnej sytuacji. Kapelanem w więzieniu nie może być jakikolwiek ksiądz - dodaje rzecznik kurii.

Kapelan to nie tylko ksiądz

Lidia Olejnik, dyrektor Zakładu Karnego dla kobiet w Lublińcu.
Kapelan w więzieniu to i wychowawca, i psycholog, i terapeuta. Naszym zadaniem jest zmiana postawy, świata wartości i zasad moralnych więźniów. Bez zmiany na płaszczyźnie religijnej jest to bardzo trudne. Skazane mówią kapłanowi to, czego nie mogą powiedzieć nikomu innemu. Kapelan to dla nich nie tylko duszpasterz. Traktują księdza jak ojca. Oczekują, że jego praca w więzieniu nie będzie się ograniczać do mszy i spowiedzi. Kapelan wie często więcej o skazanych niż inni pracownicy służby więziennej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska