Co robi? Wsadza ich do aresztu, na przykład na 10 dni. I nie ma zmiłuj: nie pomogą tłumaczenia. Jechałeś jak szaleniec, to ochłoniesz: na niewygodnej pryczy, bez rodziny, na niezbyt wykwintnym jedzeniu, a i jeszcze będziesz musiał się w pracy tłumaczyć, dlaczego cię nie było przez prawie dwa tygodnie. Niezbyt miła perspektywa, prawda? A jaki wstyd!
Pomysł z Jeleniej Góry jest godny naśladowania, bo najwięcej wariatów drogowych jest wśród tych zamożniejszych, których stać, bez ściśnięcia w żołądku, na wyłożenie 500 złotych na mandat. A i punkty karne nie robiły na nich wielkiego wrażenia.
Areszt? Areszt to już inna bajka. To może skutecznie odstraszyć. Szkoda więc, że na razie tylko w Jeleniej Górze stosują taki bat na piratów drogowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?