Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niszczą Sępolno, a urzędnicy patrzą: - Nie mamy wojska, by z tym walczyć

Marcin Torz
fot. Google Street View
- Zabytkowe Sępolno jest dewastowane przez samych mieszkańców - napisał do nas Czytelnik. - Na przydomowych ogródkach mieszkańcy bez żadnych uzgodnień i zezwoleń stawiają wiaty, garaże i brukują parkingi. - To, co dzieje się na Sępolnie, to oczywiście łamanie prawa. Takich wiat jest mnóstwo, a my mamy niewielu pracowników. Aby uporać się z problemem, musielibyśmy chyba zatrudnić batalion wojska - odpowiada Katarzyna Hawrylak - Brzezowska, miejska konserwator zabytków.

ZOBACZ TEŻ: BIEDRONKA CHCE BUDOWAĆ NA WIELKIEJ WYSPIE

- Jak wiadomo, Sępolno to unikalny układ urbanistyczny domów wybudowanych w latach 30-tych XX wieku. Specyfika tego miejsca polega na tym, iż osiedle z lotu ptaka ma kształt orła, którego "rysują" czerwone dachy domów. Jest to pięknie położone osiedle w pobliżu wrocławskiego zoo, Hali Ludowej, Stadionu Olimpijskiego i Parku Szczytnickiego - pisze w swoim liście internauta.

Od lat 70. ubiegłego wieku Sępolno (jako całe osiedle) jest wpisane do rejestru zabytków. Co za tym idzie, wszelkie prace w tym miejscu wymagają nie tylko pozwolenia budowlanego, ale również pozytywnej opinii konserwatora zabytków.

- To, co dzieje się na Sępolnie, to oczywiście łamanie prawa. Aby ktoś postawił wiatę w ogródku, my powinniśmy wydać na to zgodę. Ale nikt się do nas o to nie zwraca. Te wiaty to samowola budowlana. Oczywiście nakazujemy rozbiórki i są przypadki, że do nich dochodzi. Jednak cały proces, to wielka mordęga. Wiat jest mnóstwo, a my mamy niewielu pracowników. Aby uporać się z problemem, musielibyśmy chyba zatrudnić batalion wojska - mówi Katarzyna Hawrylak - Brzezowska, miejska konserwator zabytków.

Na Sępolnie jest około trzech tysięcy ogródków. Wszystkie należą do gminy, a mieszkańcy tylko je dzierżawią. Zarządzająca ogródkami w imieniu miasta spółka Wrocławskie Mieszkania również nie radzi sobie jednak z samowolą mieszkańców.

- W umowach nie ma zgody, aby stawiać takie wiaty czy nawet altanki na terenach ogródków. W każdej umowie wyraźnie jest napisane, że można tam uprawiać warzywa i kwiaty. Jeśli ktoś chce cokolwiek tam postawić, musi złożyć do nas wniosek. Zgoda będzie, jeśli mieszkaniec przedstawi projekt i wszelkie pozwolenia, w tym od konserwatora zabytków - mówi Izabela Czuban, rzeczniczka Wrocławskich Mieszkań.

Ale mieszkańcy Sępolna najwyraźniej gwiżdżą na przepisy. - Jeśli stwierdzą samowolę budowlaną, to dzierżawcy są wzywani do zlikwidowania obiektu i przywrócenia stanu poprzedniego. Jeśli ktoś jest oporny, grozi mu zabranie ogródka - twierdzi Czuban. Ile było już takich przypadków? Żadnego...

Urzędnicy chcą, by to mieszkańcy wyręczyli ich w pracy i sami zgłaszali skargi na swoich sąsiadów. - Aby podjąć interwencję, musimy dostać konkretne zgłoszenie z adresem, gdzie leży ogródek - mówi Czuban. I prosi o sygnały pod numer telefonu 71 326 41 02.

Dlaczego urzędnicy z własnej inicjatywy nie sprawdzą ogródków? - Od patroli jest straż miejska. My tego nie robimy. Dlatego też działamy, gdy dostajemy zgłoszenie - kończy rzeczniczka Czuban.

Wyświetl większą mapę

Wyświetl większą mapę

Wyświetl większą mapę

Wyświetl większą mapę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niszczą Sępolno, a urzędnicy patrzą: - Nie mamy wojska, by z tym walczyć - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska