Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarny worek w drodze na święta

Janusz Krzeszowski
Czy widząc śmierć, kierowcy zdejmą nogę z gazu?
Czy widząc śmierć, kierowcy zdejmą nogę z gazu? Tomasz Hołod
Drogowcy chcą nas szokować śmiercią na szosie. Akcja przed świętami budzi jednak niesmak.

Jadąc na wigilijną kolację, przy dolnośląskich drogach napotkać będziemy mogli... czarne worki. Takie same, w jakich umieszcza się zwłoki, na przykład ofiar wypadków drogowych.

Kilkadziesiąt worków pojawi się przy dolnośląskich odcinkach dróg krajowych nr 5, 3 i 8, w najbardziej niebezpiecznych miejscach, m.in. w Potoczku pod Głogowem i Karczowiskach w okolicy Lubina. Straszyć będą też na obwodnicy Legnicy, w Wichrowie i pod Wrocławiem.
To pomysł drogowców z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Czarne symbole mają nas odstraszać przed szaleństwem za kierownicą.

Dlaczego na akcję wybrano akurat okres świąt? Bo to bardzo niebezpieczny czas na drogach. W ubiegłym roku, tuż przed Bożym Narodzeniem, na dolnośląskich szosach zginęło 15 osób. Ponad sto ofiar wypadków spędziło święta w szpitalu.
- Oprócz worków, przy drogach pojawią się tablice z liczbą zabitych i rannych na drogach. Przy tych miejscach będą obowiązywać ograniczenia prędkości - zapowiada Joanna Wąsiel, rzecznik prasowy wrocławskiego oddziału GDDKiA.

Drogowcy już wcześniej próbowali namawiać nas do zdjęcia nogi z gazu. Choćby wprowadzając tzw. czarne punkty z informacją o liczbie ofiar wypadków na danym odcinku drogi. Akcja nie zdała egzaminu.
Czy worki na zwłoki są w stanie zrobić na kierowcach takie wrażenie, by ci rzeczywiście zdjęli nogę z gazu?
- Nie sądzę. Śmierć, dopóki nie dotyczy naszych najbliższych, nie robi na nas wrażenia, ewentualnie na krótko - uważa Mariusz Mikłos, szef drogówki w Wojewódzkiej Komendzie Policji we Wrocławiu.
Statystyki też pokazują, że śmierci na drodze się nie boimy. Akcji na rzecz bezpieczeństwa jest coraz więcej, a liczba ofiar nie maleje. - Z czarnymi workami będzie jak z czarnymi punktami. Szybko się do nich przyzwyczajamy i nie dają rezultatu - twierdzi Marcin Kędzia z fundacji Bezpieczny Kierowca.
Sceptycznie do tej akcji w okresie świąt podchodzą też duchowni.
- To nie jest odpowiednia forma w okresie świąt, pełnych nadziei i radości. Może budzić niesmak. Zresztą nie ma co mnożyć tylu symboli na drogach, bo staną się nic nieznaczącą papką - komentuje ks. Jerzy Babiak, salezjanin z Wrocławia.

Szok i emocje w akcjach dla bezpieczeństwa wykorzystuje się od lat w całej Europie. Jednak bardziej subtelnie. We Francji pojawiają się spoty reklamowe, w których pokazana jest rodzina odbierająca telefon o śmierci na drodze kogoś bliskiego.
Na niemieckich autostradach spotkać możemy billboardy z suchym przekazem o przyczynach śmierci: bo jechał za szybko, bo był pijany, bo się spieszył. Anglicy do spotów na rzecz bezpieczeństwa wykorzystali Lewisa Hamiltona. Przestrzega on przed skutkami głupoty i brawury z hasłem: Trochę za szybko dla ciebie, kretynie!

Specjaliści twierdzą, że wywoływanie zbyt mocnego lęku powoduje odwrotny od zamierzonego skutek.
- Wtedy bronimy swojego ja i odrzucamy takie myśli od siebie. Udajemy, że nas to nie dotyczy - mówi Małgorzata Gamian-Wilk, doktor psychologii społecznej z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska