Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frasyniuk w stanie wojennym. Ze strażą miejską

Jacek Antczak
Polskapresse
13 grudnia. To czas na come back Władysława Frasyniuka. Film o "80 milionach", w którym przypomina się jego bohaterskie czyny sprzed 30 lat, walczy o nominację do Oskara. Wprawdzie sam Frasyniuk na statuetkę nie ma szans, ale za stwierdzenia, że Kaczyński organizuje 13 grudnia marsz w obronie niepodległości, gdyż 31 lat temu spóźnił się na solidarnościową zbiórkę i że ludzie nie mają głowy, by chodzić na Marsze Niepodległości, bo "zapierda...ą", "Srebne usta" mu się należą.

Teraz dowiedzieliśmy się, że sam Frasyniuk często "zapier...a" samochodem ulicą Kochanowskiego z prędkością przewyższającą 30 lub 40 km na godzinę. I woli znów trafić do aresztu niż chodzić na Gwarną do siedziby straży miejskiej i płacić im mandaty, których sporo już uzbierał.

Strażnicy, co było do przewidzenia, nie zrozumieli Frasyniuka i skwitowali to infantylnym żartem, że trzeba stawiać znaki drogowe, "które nie dotyczą Frasyniuka". Szkoda, że nie dodali, ile dobrego przyniosła mieszkańcom miasta ta legendarna w całym Wrocławiu fotoradarowa pułapka. Taki argument zawstydziłby nie tylko Frasyniuka. Bo, że przynosi niezłe dochody do budżetu, dowie się każdy, kto prędzej czy później stanie w kolejce do kasy przy Gwarnej. Z tym, że straż miejska każdego zmotoryzowanego mieszkańca Wrocławia traktuje jak przestępcę, Frasyniuk też przesadził. Sam widziałem kiedyś strażnika, który przeprowadzał dzieci do szkoły i nie zwracał uwagi na źle zaparkowane samochody.

Frasyniuk nie rozumie problemów współczesnej Polski. Tłumaczy się, że wrocławianie są niepokorni i mogą piętnować absurdy, w tym te fotoradarowe. Ależ to nie są absurdy! Gra idzie o Polskę, o ratowanie PKB i całego państwa. Przecież w nowym budżecie minister Rostkowski przewidział, że przychody z fotoradarów wzrosną o 10 000 procent. Wrocław nie w ciemię bity i też by chciał podreperować swój budżet. Tylko Frasyniuk tego nie rozumie. Nie płaci, a "zapier...a".

Niech się cieszy, że na Kochanowskiego stoi "egzekwująca prawo straż miejska", a nie jakiś przebrany agent Tomek, który mógłby go prowokować do wręczenia łapówki. Przecież jak napisał jeden z internautów: "Dziś, kiedy jadę ulicą w wolnym od zamordyzmu pisowskiego kraju, z radością mijam kolejne kaskadowe i niekaskadowe fotoradary, liczne patrole straży miejskiej, nieoznakowane vectry z videoradarami, kamery uliczne, których analiza pozwoli wyrobić wyśrubowany mandatowy plan i czuję się naprawdę bezpiecznie, bo żadna szuja z CBA nie zamacha mi już przed nosem podrobioną legitymacją".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Frasyniuk w stanie wojennym. Ze strażą miejską - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska