Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy z Dolnego Śląska: Nowa jazda z rozkładem

Grzegorz Chmielowski
fot. Paweł Relikowski
Zgodnie z doroczną tradycją, między Barbórką a Bożym Narodzeniem, kolejarze zmieniają rozkład jazdy pociągów. Ponieważ większa korekta tym razem się nie szykuje, jest szansa, że pasażerowie przeżyją dzień 9 grudnia bez palpitacji serca, awantur i straty czasu na peronach w oczekiwaniu na pociągi. Starał się o to zresztą minister Sławomir Nowak, pilnując, by nowe rozkłady jazdy wisiały na dworcach już w połowie listopada.

Jako obywatel wierzący w kolej, ale i praktykujący pasażer, zmianę rozkładu jazdy zawsze przeżywam na własnej skórze. Czego mnie dotąd nauczyły? Tego, by zapowiedzi kolejarzy traktować z należnym szacunkiem, ale i ostrożnością. Bo co z tego, na przykład, że pociąg Wrocław - Zgorzelec o godz. 19.40 miał w dotychczasowym rozkładzie jechać do Legnicy 59 minut, gdy zwykle jest przepełniony (w niedziele - horror w cenie biletu!). A to oznacza dłuższe postoje na stacjach, które na przykład w ostatni czwartek dały 20 minut spóźnienia.

W nowym rozkładzie jazdy połączenie to od Kolei Dolnośląskich przejmą Przewozy Regionalne. Mają one większe pociągi, ale wiekowe. A malowanie ich na żółto-czarne barwy województwa to takie pudrowanie trupa. Tej jesieni już dwa razy musiałem awaryjnie lądować na peronie, bo elektryczne pociągi PR odmawiały posłuszeństwa. Czy od 9 grudnia będzie lepiej? Pojeździmy, zobaczymy.

Generalnie nie jest źle. O ile milczeniem pominiemy zasadnicze dla regionu połączenia Wrocławia ze stolicą. Dziś najszybszy pociąg jedzie 5 godzin 37 minut. A od niedzieli będą dwa szybsze: o 8 i 11 minut. Ale to, jak mówią doświadczeni w podróżach służbowych, teoria, nieskażona praktyką, która każe dołożyć godzinę na przestoje.

Kto nie ma czasu na podróże turystyczne, nadal jeździ do Warszawy samochodem. Tym chętniej, że może już część trasy przemknąć ekspresówką S8 i autostradą A2.

Wciąż nie ma przełomu na trasie z Wrocławia w Sudety, czyli do Wałbrzycha i Jeleniej Góry. Co prawda, wiceminister transportu niedawno obiecywał, że pociąg przejedzie ją w dwie godziny, ale dopiero w 2014 roku. Pojeździmy - zobaczymy.

Na pocieszenie, wraz z nowym rozkładem jazdy, ukazała się informacja, że od kwietnia, czyli już niedługo, pojawią się na naszych torach pojazdy, które powiozą ludzi na trasie Wrocław - Legnica - Bolesławiec - Węgliniec z prędkością 160 km na godzinę. Klimatyzowane i z dostępem do internetu. I nie pospieszne za duże pieniądze, ale osobowe, zatrzymujące się na najmniejszych nawet stacjach. Aż się nie chce wierzyć. Czyli pojeździmy - zobaczymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska