Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianin nagrał piosenki z wierszami Brzechwy (ROZMOWA)

Kinga Rękawiczna
Robert Szymański nagrał z Kilersami płytę dla dzieci
Robert Szymański nagrał z Kilersami płytę dla dzieci fot MTJ/ archiwum Roberta Szymańskiego
- Współczesne bajki? Nie wszystkie nadają się, żeby pokazywać i czytać je dzieciom. A Brzechwy są genialne, i to już od 50 lat - mówi Robert Szymański, wrocławianin, autor muzyki na płycie "Jan Brzechwa Robi Show"

Dlaczego właśnie Brzechwa? Teraz dzieci słuchają innych wykonawców.
Każde dziecko w którymś momencie styka się z twórczością Brzechwy, Tuwima i innych naszych narodowych wieszczy. Najpóźniej w szkole, gdy omawia się ich dzieła. Ja otrzymałem kiedyś, od rodziców, piękną książkę, zapakowaną jeszcze w szary papier, pod tytułem "100 bajek Jana Brzechwy". Do dziś ją mam i nawet po wielu latach czytałem swojej córce. Zresztą to właśnie ta książka stała się inspiracją do powstania płyty. Wystarczyło ją otworzyć, na obojętnie której stronie, a szkice kompozycji niemalże same zaczęły się tworzyć. Teksty Brzechwy są niesamowite, mądre i zabawne. Tak samo, jak i Tuwim, potrafi się śmiać z pewnych cech czy zachowań ludzkich, lecz nie szyderczo. W nienachalny sposób uczą, jak się zachować, co jest dobre, a co złe. To jest tak, jak z tytułową skarżypytą, przecież nikt nie chce być tak nazywany.

[b]
Rock dla dzieci. To nadal zaskakujący pomysł.
[/b]
Gdy sam byłem mały, nigdy nie chciałem słuchać audio bajek nagrywanych, nie wiedzieć czemu, w dosyć dziwny sposób, jakby starym głosem. Za to marzyłem, żeby takie zespoły jak The Beatles czy Boney M. zaśpiewały dla mnie piosenki. Oczywiście, to było nierealne, więc jeszcze w podstawówce założyłem zespół Poison. Na pierwszy dzień wiosny wystąpiliśmy w metalowym repertuarze zespołu Iron Maiden, ubrani w skóry i na rockowo. To była taka przedszkolna awangarda. Lecz właśnie od tego się zaczęło. Po wielu latach spotkaliśmy się, zmieniliśmy nazwę zespołu na Kilersi i nagraliśmy rockowe piosenki z tekstami dla dzieci.

I jak reagują?
Bardzo się im podoba. Na koncerty przychodzą z rodzicami, wspólnie śpiewają. Jest kolorowo i melodyjnie. I profesjonalnie. Traktujemy naszych odbiorców poważnie. Chcemy dotrzeć do najmłodszych z wierszem. I pewnym jest, że tekst piosenki łatwiej zapamiętają niż nawet wielokrotnie analizowany wiersz w szkole. Oprócz tego utwory zostały zaaranżowane w wielu stylach muzycznych. Nawiązujemy do muzyki Dalekiego Wschodu, hawajskiego calipso, a nawet nuty bałkańskiej. Używam niemalże wszelkich dostępnych instrumentów, od gitary, przez bałałajkę, mandolinę, klarnet, banjo aż po rozbudowane partie smyczkowe, np. utwór Arbuz w pewnym momencie przypomina piosenkę "Bring The Boys Back Home" Pink Floyd. Tak więc dzieci słuchają, a rodzice mogą im wyjaśnić, jak się nazywa instrument, który słyszą.

Czy to płyta i dla dzieci, i dla dorosłych?
Trochę tak. Ważne, aby rodzicom także podobało się, czego słuchają dzieci. Ja przynajmniej do tego dążę. Zdarza się przecież, że dzieci słuchają w kółko jednej płyty przez miesiąc. Pamiętam, że gdy moja córka była mała, z trudem znosiłem dziecięce produkcje. Więc sam komponowałem piosenki i wspólnie śpiewaliśmy. Zresztą jej głos znalazł się w kilku chórkach na płycie.

Czy córka śpiewała tylko kompozycje taty?
Oczywiście, że nie. Przynosiła do domu płyty wykonawców, których słuchali jej rówieśnicy, np. Britney Spears czy Ich Troje. Tego nie da się uniknąć. Jednak słuchaliśmy też np. Grzegorza Turnaua. I w ten sposób powoli kształtowała się świadomość muzyczna mojego dziecka, aż samoistnie, w wieku 13 lat, sama wybrała sobie Petera Gabriela jako ulubionego wykonawcę. I tak już zostało. Ważne jest, aby pokazywać dziecku różne style muzyczne, aby wiedziało, z czego może wybierać. Na płycie "Jan Brzechwa Robi Show" właśnie to staramy się robić. Pokazujemy muzykę świata.

A co sądzisz o współczesnych bajkach dla dzieci?
Osobiście, jestem fanem komiksu, lecz w prostym przekazie. Niegdyś zaczytywałem się w amerykańskich komiksach z lat 60. i 70., w stylu Spiderman czy Hulk. Teraz wiem, że powstała nowa kreska, lecz przyznam, że nie bardzo rozumiem takie style, jak Manga. Dzieciaki je przyjęły i zaakceptowały, lecz martwi mnie to, że w dzisiejszych komiksach wzrasta poziom agresji. Nawet w Spidermanie już to było. Jednak szaleńcy, którzy chcą podpalić miasto, to zdecydowanie nie jest tematyka dla najmłodszych. Przecież kiedyś były inne komiksy, nauczające i przygodowe. Miałem całą serię Tytusa, Romka i A’Tomka, w każdej książeczce przygoda, historia, emocje i nauka. Teraz zapomina się o prawdzie, honorze, w bajkach nie ma morału w stylu: "jak skłamiesz, czeka cię kara". Dlatego każdy rodzic, zanim cokolwiek przekaże swojemu dziecku, powinien się z tym zapoznać, zwłaszcza, jeżeli coś jest seryjne, bo pewnym jest, że dziecko będzie chciało przeczytać kolejne odcinki. Cały czas trzeba uważać. W sklepach jest masa rzeczy dla dzieci, których nikt nie weryfikuje. A Tuwim i Brzechwa nie bez przyczyny sprzedają się od 50 lat.  

Kilersi, "Pan Brzechwa robi show", cena: 38 złotych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska