Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Zagłębie Lubin zjadło Wisłę Kraków. Wiosną bez Pawłowskiego?

Paweł Kucharski
Niech się cieszą w Krakowie, że runda jesienna T-Mobile Ekstraklasy właśnie dobiega końca. Po tym, co w sobotę wiślakom urządziło Zagłębie, u niektórych z graczy Białej Gwiazdy może pozostać uraz psychiczny na całe życie. Inni powinni mocno się zastanowić, czy dokonali dobrego wyboru, decydując się na kopanie piłki w celach zarobkowych. A tak z troski zalecamy też zajrzeć do futbolowego elementarzu na poziomie podstawowym.

Żeby była jasność - Wisła Kraków w Lubinie skompromitowała się, ale nie byłoby tej kompromitacji bez bardzo dobrej postawy Miedziowych. Trzeba chwalić naszych piłkarzy, bo umiejętnościami, przygotowaniem fizycznym, poziomem zaangażowania i pewnością siebie pobili rywali na głowę.

Gospodarze potrzebowali nieco ponad kwadransa, żeby zagwarantować sobie trzy punkty. Małkowski do Papadopulosa - 1:0. Papadopulos do Pawłowskiego - 2:0. Papadopulos do Jeża - 3:0. Blitzkrieg. Wiślacy mogliby w tym momencie zejść do szatni, wziąć szybki prysznic i wracać do Krakowa. Nie byłby to większy wstyd od tego, co wyprawiali na boisku. Śmiech na sali, to znaczy stadionie, wywoływała zwłaszcza gra defensywy. Z przodu niby goście coś próbowali, ale odbijali się od twardej lubińskiej ściany.

W przerwie trener Pavel Hapal robił wszystko, by jego piłkarze utrzymali odpowiedni poziom koncentracji. - Wisła zawsze będzie klasową drużyną. Ma takich zawodników, którzy mogą zmienić wynik meczu. Byliśmy na to gotowi. W drugiej połowie chcieliśmy za wszelką cenę nie stracić bramki - zdradził kulisy szatni Maciej Małkowski.

No to można powiedzieć, że po zmianie stron Miedziowi wykonali 200 procent normy. Bo nie dość, że nie stracili gola, to sami zdobyli czwartą. A konkretnie dokonał tego Aleksandyr Tunczew, który wykorzystał zamieszanie w polu bramkowym Wisły. - Wtedy byłem już pewny, że tego meczu już nie przegramy - przyznał trener Hapal.

Zrobiło się więc 4:0, a statystycy zaczęli sprawdzać, kiedy po raz ostatni Wisła prezesa Bogusława Cupiała aż tak skompromitowała się. Przypominała się klęska z Legią Warszawa (1:5) oraz baty od Barcelony w kwalifikacjach Ligi Mistrzów (0:4).

Lubinianie byli w stanie poprawić te wyniki, bo stwarzali sobie kolejne okazje pod bramką. Tyle tylko, że zabrakło trochę skuteczności, a także koncentracji. Ale przecież nawet najlepszym zdarza się o niej zapomnieć przy prowadzeniu 4:0. Kolejnych goli dla Zagłębia nie odnotowano, ale i tak było na co popatrzeć. Nasi poczuli dużą pewność siebie, a gra sprawiała im dużą przyjemność. Momentami mecz wyglądał jak luźny trening. - Często mówiono, że Zagłębie wygrywało tylko dlatego, że rywale byli słabi. Dziś Zagłębie zjadło Wisłę. Tak to trzeba powiedzieć. Nie ma mowy o przypadku. Zdominowaliśmy Wisłę w stu procentach - stwierdził pewny siebie Bartosz Rymaniak.

Aha, omal byśmy zapomnieli. W doliczonym czasie gry Wisła zdobyła bramkę po problematycznym rzucie karnym. Problem polegał na tym, że sędzia chyba się pomylił, bo Paweł Widanow raczej nie faulował Cwetana Genkowa.

I tak oto piłkarska jesień lubinian dobiegła końca. Było dwojako - na początku fatalnie, ale w ostatnich kolejkach wybornie. Powiało wiosennym optymizmem. Pytanie tylko, jak Zagłębie będzie wyglądać w rundzie rewanżowej. Chodzi rzecz jasna o Szymona Pawłowskiego. To tylko jeden zawodnik, ale jego odejście może odcisnąć olbrzymie piętno na poczynaniach całego zespołu. To, że Szymek odfrunie, staje się coraz bardziej prawdopodobne. Sobotni mecz oglądali z trybun wysłannicy klubów niemieckich i tureckich. Zainteresowani są nim też najbardziej zamożni w polskiej ekstraklasie - Lech Poznań, czy... Wisła Kraków. - Nie ukrywam, że chciałbym spróbować swoich sił za granicą. Będziemy rozmawiać z Zagłębiem, zobaczymy co będzie - mówił Pawłowski.

Przypomnijmy, że jego kontrakt z Zagłębiem kończy się w czerwcu przyszłego roku. Propozycja nowej umowy ponoć została już złożona. Wpisano w niej niewielką podwyżkę. W zamian za podpis klub nie będzie piłkarzowi robił problemów w przypadku konkretnej oferty transferu gotówkowego.

Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 4:1 (3:0)

Bramki: Papadopulos 9, Pawłowski 14, Jeż 16, Tunczew 53 - Garguła 90 - z karnego.

Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom).

Widzów: 6 849.

Zagłębie: Gliwa - Widanow Ż, Rymaniak, Tunczew, Nhamoinesu - Pawłowski, Bilek, Hanzel (79 Woźniak), Jeż, Małkowski (71Lira) - Papadopulos (85 Kowalczyk).

Wisła: Miśkiewicz - Jovanović, Chavez, Bunoza, Frederiksen (59 Boguski) - Melikson, Sobolewski, Wilk, Garguła, Chrapek (86 Quioto) - Sikorski (59 Genkow).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska