Wiele wskazuje na to, że spotkanie z Legią mogłoby być ostatnim Sebastiana Mili w barwach Śląska Wrocław. - Istnieje taka możliwość. Chciałem mieć informację co dalej, żeby sobie wszystko zaplanować. Niestety jej nie mam i w styczniu będę rozglądał się za tym, co życie przyniesie. W tej chwili jadę na urlop i po nowym roku zobaczymy, kto będzie chciał mnie pozyskać - powiedział kapitan mistrzów Polski zaraz po ostatnim gwizdku konfrontacji z warszawską jedenastką.
Czytaj też: Śląsk pokonał na koniec rundy Legię 1:0
Zaznaczył jednocześnie, że teraz nie chce spekulować o swoim ewentualnym przyszłym pracodawcy i że Trójmiasto (czyli ukochana przez niego Lechia Gdańsk) to nie jest priorytet.
Stanislav Levy na konferencji po raz kolejny zapytany został o przyszłość Mili na Oporowskiej. - On ma ważny kontrakt do końca czerwca - znów odparł Czech.
Jeśli zatem ktoś chciałby wrocławskiego kapitana pozyskać już zimą musiałby za niego Śląskowi zapłacić. Co na słowa szkoleniowca mówi "Milowy"? - Z niewolnika nie ma robotnika - ucina zdecydowanie.
Przypomnijmy, że kością niezgody jest długość kontraktu. Piłkarz chciałby związać się z zespołem na kolejne trzy lata. WKS preferuje krótszą umowę, ale problemem jest też to, że nie wie na czym stoi finansowo, bo Zygmunt Solorz-Żak od kilku tygodni nie rozmawia z miastem o dalszym finansowaniu klubu. Dodatkowo w pierwszym przetargu miastu nie udało się sprzedać działki przy Stadionie Miejskim, na której miała stanąć słynna już galeria handlowa. Z pieniędzy z tej transakcji magistrat miał oddać Solorzowi nakłady poniesione na wykonane tam prace ziemne, a biznesmen obiecał dopiero wtedy dofinansować zespół.
Mimo niepewnej przyszłości Mila był bardzo zadowolony z wygranego spotkania. - Bardzo się cieszymy z tej wygranej, bo Legia miała dużą przewagę nad nami w tabeli. Nadal ma, ale trochę udało nam się ten dystans zmniejszyć. Jesteśmy zadowoleni z końcówki tej rundy. Mieliśmy trudnych przeciwników, a mimo tego zdobyliśmy sześć punktów. Jagiellonia została wymazana z naszej pamięci - to jest najważniejsze - powiedział. Co ciekawe stwierdził, że najlepszym spotkaniem w ich wykonaniu był nie pojedynek z jedenastką Jana Urbana, ale mecz z... Jagiellonią. - Oczywiście do 70 min. - uśmiechnął się.
Sebastian Mila w lipcu obchodził 30. urodziny. Do Śląska Wrocław sprowadził go Ryszard Tarasiewicz przed sezonem 2008/2009. Z wrocławskim klubem zawodnik wywalczył Puchar Ekstraklasy, wicemistrzostwo i mistrzostwo kraju oraz Superpuchar Polski. W poprzednim sezonie był najlepiej asystującym zawodnikiem ligi. Mimo kluczowej roli jaką od kilku lat odgrywa w Śląsku nie jest najlepiej zarabiającym piłkarzem zespołu. Szacuje się, że miesięcznie inkasuje niecałe 50 tys. zł. Mówi się, że więcej od niego zarabiają m.in. Cristian Diaz i Johan Voskamp. Co ciekawe Holender większość rundy spędził na ławce rezerwowych i w Młodej Ekstraklasie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?