Jak ma działać system? W wyznaczonym miejscu, np. na początku miejscowości zarejestruje czas wjazdu naszego pojazdu. Kilkaset metrów albo nawet kilka kilometrów dalej zapisany zostanie czas wyjazdu. Na tej podstawie urządzenie wyliczy średnią prędkość. Jeśli okaże się, że była wyższa niż dopuszczają znaki, czeka nas mandat. Podobny system ma pojawić się w 24 miejscach w całej Polsce.
Jan Mróz z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego nie chce rozmawiać o konkretnych miejscach wybranych do instalacji systemu. Są one na razie tajemnicą. Potwierdza jedynie, że urządzenia zostaną zainstalowane, na drogach krajowych. Pierwsze maszyny pojawią się w połowie przyszłego roku.
Droga nr 94 w Radwanicach i droga nr 3 w Lubinie to miejsca, gdzie zmotoryzowani notorycznie łamią ograniczenia prędkości. Inspektorzy mają jeszcze wątpliwości do drugiej lokalizacji, bo jest tam przejście dla pieszych i skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, co może wpływać na zafałszowanie wyników.
Na razie urządzenia zdobywają atesty m.in. w Głównym Urzędzie Miar. W terenie zabudowanym kierowcy nie dostaną mandatu, jeżeli nie przekroczą prędkości o więcej niż 10 km/h, a poza terenem zabudowanym - o więcej niż 20 km/h.
Jesteś fanem szybkiej jazdy ? Sprawdź się na torze gokartowym!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?