Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka: Zaczynała od gry przy trzepaku [WYWIAD]

Paweł Witkowski
Milena Rosner (z prawej) w Impelu występuje już drugi sezon
Milena Rosner (z prawej) w Impelu występuje już drugi sezon Jarosław Jakubczak
- Pierwszych występów zupełnie nie pamiętam. Byłam pod takim wrażeniem, że nic do mnie nie docierało. Jedyne co utkwiło mi w głowie to sam moment wejścia na boisko. Dopiero po spotkaniu dowiedziałam się, że kogoś zablokowałam i udało mi się dobrze odbić piłkę - w wywiadzie dla "Gazety Wrocławskiej mówi Milena Rosner, przyjmująca Impela Wrocław.

Już od najmłodszych lat myślała Pani o karierze siatkarki?
Marzeń miałam sporo. Chciałam zostać piosenkarką, sklepową, lekarzem, policjantką, ale sportowcem to już raczej nie. Jako dziecko grałam w siatkówkę przez trzepak, często z chłopakami. Zawsze chciałam wygrywać, ale nie myślałam, że kiedyś zostanę sportowcem.

Podobno interesuje się Pani motoryzacją?
Teraz mniej, ale miałam taki okres. Mam dwóch braci i to oni mnie do tego zainspirowali.

Na poziomie ekstraklasy zadebiutowała Pani w rekordowo młodym wieku...
Miałam wtedy 14 lat. To było w Czarnych Słupsk. Bardzo dobrze pamiętam pierwszy trening. Udało mi się zablokować najlepszą atakującą naszej drużyny. Wtedy tak mnie zabolały ręce, że w oczach stanęły mi łzy. Jeździłam na mecze z drużyną. Oczywiście jako rezerwowa. Choć dostawałam swoje szanse. Przyznam się, że tych pierwszych występów zupełnie nie pamiętam. Byłam pod takim wrażeniem, że nic do mnie nie docierało. Jedyne co utkwiło mi w głowie to sam moment wejścia na boisko. Dopiero po spotkaniu, dowiedziałam się, że kogoś zablokowałam i udało mi się dobrze odbić piłkę.

Potem była Gedania Gdańsk...
Walczyłyśmy o awans do ekstraklasy. Grałam tam na środku bloku i prawym skrzydle. Wówczas gra kobieca była bardziej kombinacyjna, nie było tak ściśle wyznaczonych specjalizacji jak obecnie. Do Gedanii sprowadził mnie Janusz Biesiada (były prezes PZPS - dop. PW). To człowiek, który mocno przysłużył się do rozwoju gdańskiej siatkówki. Dla mnie zmiana klubu stała się przejściem w dorosłe, samodzielne życie z dala od rodziców.

W młodym wieku na pewno ciągnie na imprezy...
Oczywiście, że ciągnie. Tym bardziej, że w Trójmieście nie brakuje miejsc, gdzie można się bawić. Chodziłyśmy na dyskoteki bawiłyśmy się ale z umiarem. Wiadomo, że nie na wszystko może pozwolić sobie zawodowy sportowiec.

Jeszcze w Gdańsku rozpoczęła Pani studia na AWF-ie...
Po pierwszym roku przeniosłam się do Piły. Ciężko było łączyć dojazdy na uczelnie z treningami. Nie przyznano mi urlopu dziekańskiego i na tym się zakończyły moje studia. Później było jeszcze ciężej je podjąć, bo niemal co rok zmieniałam klub. Postanowiłam poświęcić się siatkówce. Nie żałuję przenosin do Piły. Był tam mocny zespół. Mogłam tam po raz pierwszy zagrać w Lidze Mistrzyń.

...oraz przebić się do reprezentacji i zostać "złotkiem" w 2005 roku...
Na mistrzostwa Europy już pojechałam z podpisanym kontraktem z Muszynianką.

Nie żal trochę? Po takim sukcesie ofert było by więcej...
W Muszynie zdobyliśmy mistrzostwo Polski, więc zupełnie nie żałuję. Bardzo dobrze wspominam pobyt tam. Jednak po tym tytule poczułam, że czas na spróbowanie zagranicznej siatkówki. To był mój bardzo dobry czas. Pojawiały się oferty z dobrych klubów. Wybrałam Teneryfę, bo już dwa razy proponowano mi wyjazd do Sparu Marichal. Uznałam, że do trzech razy sztuka. Tam w Lidze Mistrzyń byłyśmy trzecie.

W najlepszą przyjmującą turnieju finałowego została Milena Rosner...
Trudno się nie cieszyć z takich wyników. Do pełni szczęścia zabrakło mistrzostwa Hiszpanii, po które sięgnęła Murcia z Małgosią Glinką i Agatą Mróz.

We Włoszech też występowała Pani w pierwszej szóstce...
Gra w tej lidze była dla mnie sporym wyzwaniem. Foppapedretti Bergamo to był zespół z najwyższej półki, z bardzo dobrym trenerem - Lorenzo Micellim i gwiazdami światowej siatkówki w składzie.

Była Pani podstawową zawodniczką. Co zdecydowało o powrocie do Polski?
Za granicą samemu jest ciężej. Jest jeszcze bariera językowa. Tęskniłam za rodziną, znajomymi. Wróciłam do Muszyny i w tym sezonie zdobyłyśmy mistrzostwo Polski.

Po sezonie zawiesiła Pani karierę...
Miałam problemy zdrowotne. Potem zdecydowałam, że to najlepszy czas, aby zajść w ciążę.

Półtorej roku później podpisała Pani umowę z Dynamo Bukareszt...
Mieliśmy walczyć o mistrzostwo. Nie udało się, z różnych względów. Ale, i tak nie żałuję wyjazdu do Rumunii, zdobyłam nowe doświadczenie.

Wiadomo, że ciężko połączyć częste treningi i wychowywanie dziecka. Kto pomaga młodej mamie w wychowaniu syna?Obie babcie.

Synka nazwała Pani Milan...
Wiele osób pyta, czy ma to związek z moim imieniem, ale nie, po prostu bardzo podobają mi się imiona z Bałkanów.

Podoba się Pani Wrocław?
Bardzo. I nie mówię tego, bo wszyscy tego ode mnie oczekują. Jest tutaj sporo pięknych miejsc i czekam tylko na wolną chwilę, aby je zobaczyć.

A co dalej. Kiedy uzna Pani, że najwyższy czas zakończyć karierę?
Teraz nie myślę o zakończeniu kariery, ale o następnym meczu. Zrobiłam kilka lat temu kurs dla szkoleniowców. Jestem trenerem II klasy. Więc może zajmę się szkoleniem młodzieży. Też ciągnie mnie nad morze - w rodzinne strony. Ale na razie myślę przede wszystkim o grze. Dusza sportowca wciąż się we mnie odzywa. Marzy mi się trzeci tytuł mistrzyni Polski.

Milena Rosner

Urodziła się 4 stycznia 1980 roku w Słupsku. Występuje na pozycji przyjmującej. W seniorskiej reprezentacji zadebiutowała w 2001 roku. W 2005 r. sięgnęła po złoto ME. W sezonie 2007/8 była kapitanem kadry. Wzięła udział w IO w Pekinie. Na koncie ma m.in. Puchar Polski, Puchar Włoch i dwa złota MP. W Impelu występuje od ubiegłego sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska