Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwowa Inspekcja Pracy chce zatrudniać na umowach śmieciowych

Bartosz Józefiak
Marcin Osman
Ośrodek Szkolenia Państwowej Inspekcji Pracy we Wrocławiu w swoim przetargu dopuszcza do zatrudniania pracowników na tzw. śmieciowe umowy: o dzieło lub zlecenie. Instytucja, która ma stać na straży prawa pracowników, promuje firmy, które są na bakier z prawem pracy.

Chodzi o przetarg na sprzątanie ośrodka, który znajduje się przy ul. Mikołaja Kopernika 5 we Wrocławiu. W odpowiedzi na pytania do przetargu, dyrekcja wyjaśnia, że firmy, które będą go sprzątać, mogą zatrudniać pracowników na umowy-zlecenie lub umowy o dzieło. A więc: bez prawa do urlopu, zwolnień lekarskich, bez ustalonej pensji minimalnej czy godzin pracy. Jedynym kryterium przetargu jest cena. Wygra więc ta firma, która zaproponuje najniższą stawkę. A oszczędzać najłatwiej na pensjach i umowach pracowników.

- Żadna firma zatrudniająca na umowę o pracę nie będzie miała takich stawek, by wygrać z konkurencją zatrudniającą pracowników na umowy śmieciowe - twierdzi Iwona Utrata z firmy sprzątającej Zajfert, która stanęła do tego przetargu.

Zajfert zatrudnia wszystkich pracowników na umowę o pracę. W przetargu Ośrodka nie miała jednak szans.

- Takie wymogi wymusza na nas prawo zamówień publicznych. Nie możemy nikogo wykluczyć, bo ograniczyłoby to wolną konkurencję - mówi Jacek Gąsior, zastępca dyrektora Ośrodka.

Ale inne państwowe instytucje nie mają tego problemu. W swoich przetargach wyraźnie zastrzegają, że podpiszą umowę tylko z firmami, które zatrudniają pracowników na etat. Tak zrobiła m.in. delegatura Najwyższej Izby Kontroli we Wrocławiu oraz Urząd Skarbowy Wrocław-Fabryczna.

- W ustawie Prawo zamówień publicznych nie ma zakazu dla zamawiającego, by określić rodzaj stosunku pracy łączącego wykonawcę zamówienia z osobą przez niego zatrudnioną - tłumaczy Przemysław Witek z wrocławskiej delegatury NIK.

NIK nalegał, by osoby sprzątające pomieszczenia, w których znajdują się tajne dokumenty, były zatrudnione na etacie. Oprócz dbałości o bezpieczeństwo, chodziło też o zapewnienie praw pracownikom.

- Najwyższa Izba Kontroli przedkłada formy zatrudnienia w postaci umowy o pracę ponad inne, obecnie powszechnie zwane "śmieciowymi" - mówi Przemysław Witek.

Podobnym tropem poszedł Urząd Skarbowy Wrocław-Fabryczna, który nakazał wykonawcom zatrudnienie osób sprzątających tylko na umowę o pracę na pełny etat. To, co było możliwe gdzie indziej, nie udało się w Ośrodku Szkoleniowym Państwowej Inspekcji Pracy.

Co więcej, jeśli najniższą ofertę złoży firma, która zatrudnia pracowników na umowy śmieciowe, OSPIP i tak będzie musiał podpisać z nią umowę. Władze Ośrodka podkreślają, że nie mogą kierować się przy wyborze wykonawcy niczym oprócz ceny.

Co ciekawe, przeciwko umowom śmieciowym głos zabiera także wrocławska inspekcja pracy, która (podobnie, jak Ośrodek) należy do struktur PIP.

- Z punktu widzenia prawa pracy popieramy tylko zatrudnianie na etat. Umowy-zlecenie i umowy o dzieło nie gwarantują pracownikowi niczego - mówi Agata Kostyk-Lewandowska z wrocławskiej inspekcji.

- Etat opłaca się obu stronom: daje pracownikowi przywileje, a pracodawcy gwarancję, że jego podwładny nie zrezygnuje z dnia na dzień z wykonywanego zadania - twierdzi Iwona Utrata z firmy sprzątającej Zajfert.

- Przyzwoitość nie pozwala mi zatrudniać ludzi na "umowy śmieciowe". Wygląda na to, że pracodawcy, którzy są fair wobec pracowników, są za to karani przez publiczną instytucję - komentuje właściciel jednej z firm sprzątających we Wrocławiu. - Przez to, że zatrudniam pracowników na etat, przegrywam publiczne przetargi.

"Umowy śmieciowe" to dziś prawdziwa plaga

W ten sposób zatrudniane są głównie młode osoby. Dla pracodawcy to duża oszczędność, bo płaci mniejsze składki do budżetu za tak zatrudnionych pracowników. - Umowy-zlecenia i umowy o dzieło (te formy nazywamy potocznie śmieciowymi) w ogóle nie podlegają pod Kodeks pracy - tłumaczy Agata Kostyk-Lewandowska z wrocławskiej Inspekcji Pracy. To oznacza brak prawa do urlopów i zwolnień lekarskich, nienormowany czas pracy za dowolnie niską stawkę (przepisy nie określają tu płacy minimalnej), a także brak prawa do urlopów macierzyńskich. Jeśli pracodawca nie zapłaci osobie zatrudnionej w ten sposób, swoich praw może ona dochodzić tylko przed sądem cywilnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska