Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filipovski na ławce, Drobnjak na parkiecie

Michał Lizak
Po kilku miesiącach przerwy Dragisa Drobnjak ponownie założy koszulkę PGE Turowa
Po kilku miesiącach przerwy Dragisa Drobnjak ponownie założy koszulkę PGE Turowa Paweł Relikowski
Turów walczy o przetrwanie w Europie. Transmisja w TVP Wrocław (od godz. 18.30).

Przed spotkaniem z Crveną Zvezdą Belgrad chciałoby się zastanawiać przede wszystkim nad szansami na pokonanie tego rywala, który przed tygodniem sprawił wicemistrzom Polski srogie lanie w Serbii.

Tyle tylko, że po sobotniej gorącej nocy w Koszalinie podstawowe pytanie zadawane w poniedziałek przez fanów PGE Turowa brzmiało: czy Saso Filipovski, zawieszony za uderzenie kibica na mecze ligowe, będzie mógł prowadzić swój zespół w rozgrywkach Pucharu Europy?

- Szkoleniowiec na pewno poprowadzi nas podczas pojedynku w Libercu. Cały czas monitorujemy tę sprawę i będziemy reagować na wszystkie informacje. Na razie takie się nie pojawiły. A do klubu nie wpłynęła nawet oficjalna decyzja PLK o zawieszeniu trenera - mówi Jan Michalski, prezes PGE Turowa.

Zdaniem przedstawicieli PLK nie ma żadnych przeciwwskazań, by Filipovski zasiadł we wtorek na ławce rezerwowych. Prezes Janusz Wierzbowski jest w Barcelonie (tam obraduje ULEB, a więc organizacja zrzeszająca koszykarskie zawodowe ligi w Europie), a pod jego nieobecność nikt nie może podjąć żadnych decyzji.

- Filipovski został zawieszony przez PLK i tylko w naszej lidze to zawieszenie obowiązuje. Aby było ono aktualne również w walce o Puchar Europy, Polska Liga Koszykówki musiałaby wystąpić z oficjalną informacją i prośbą o zawieszenie gracza do ULEB-u, organizatora Pucharu Europy. Nic takiego nie miało miejsca. I nie przypuszczam, by do takiego ruchu w ogóle doszło - mówi Stanisław Trojanowski z PLK.
Kiedy można spodziewać się oficjalnego stanowiska ligi (zawieszenie trenera, obowiązujące od sobotniego wieczoru, wydane zostało jedynie na podstawie relacji sędziów i komisarza zawodów, którzy... nie byli świadkami całego zajścia - przyp. M.L.)?

- Wszystko rozstrzygnie się najpóźniej do czwartku. W tej chwili zbieramy i analizujemy cały materiał dowodowy. Ostateczną decyzję podejmie prezes Wierzbowski po powrocie z Barcelony. Przed następną kolejką na pewno wszystko będzie już jasne - zapewnia Trojanowski.

Sam Saso Filipovski nie ma wątpliwości, co w tej sytuacji powinien zrobić.
- Jestem trenerem tego zespołu i chcę go prowadzić z ławki. I mam nadzieję, że swoją postawą na parkiecie zmażemy plamę po ostatnich niepowodzeniach - krótko mówi słoweński szkoleniowiec, dla którego ostatnie przeżycia to z pewnością najgorszy moment w karierze.

Na szczęście są też optymistyczne informacje. W poniedziałek badania lekarskie pozytywnie przeszedł Dragisa Drobnjak i środkowy dołączył już do zespołu, od niedzieli przygotowującego się do rywalizacji z Serbami w Libercu.
- Dragisa podpisał kontrakt, mamy też potwierdzenie z ULEB-u, że nie ma żadnych przeszkód, by zagrał z Crveną Zvezdą. Drobnjak zaliczył co prawda jeden występ w barwach Alby Berlin w Eurolidze, ale to nie wyklucza go z gry w Pucharze Europy - mówi Grzegorz Ardeli z PGE Turowa.

Drobnjak dołączył do zespołu zaledwie dobę przed meczem, ale można liczyć, że okaże się sporym wzmocnieniem. W jego przypadku nie ma mowy o zaległościach treningowych. Po pierwsze - znany jest ze swojego profesjonalizmu i nawet latem rzadko pozwala sobie na odpuszczenie treningów. Po drugie - zawodnik właśnie skończył dwumiesięczny kontrakt w Albie Berlin. Grał tam niewiele, ale cały czas trenował.
No i wreszcie kluczowy argument - od lat zna taktykę i sposób gry Saso Filipovskiego, a przed rokiem z Turowem z powodzeniem grał w Libercu w ULEB Cup. Będzie się czuł jak u siebie w domu.
Pojawiać się może tylko jedna wątpliwość - czy bez Andresa Rodrigueza na rozegraniu będzie miał dla drużyny taką samą wartość...

Jedno przed dzisiejszym meczem jest pewne - porażka wicemistrzów Polski będzie oznaczała definitywne pożegnanie z marzeniami o awansie do dalszej fazy rozgrywek. Zwycięstwo przedłuża szanse, choć niczego jeszcze nie przesądza. Turów bowiem na tyle wysoko przegrał w Belgradzie (69:97), że trudno nawet marzyć o odrobieniu strat i wywalczeniu sobie przewagi w dwumeczu.

Sama wygrana - biorąc pod uwagę aktualną sytuację w zespole - już byłaby sukcesem. Ale też oznaczałaby tylko jedno - marząc o awansie, trzeba wygrać wszystkie mecze do końca rywalizacji (u siebie z Bambergiem i na wyjeździe z Charleroi). I tylko wówczas - przy korzystnych rozstrzygnięciach innych spotkań - można liczyć na zdystansowanie dwóch grupowych rywali.

Nie jest to z pewnością plan niemożliwy do wykonania, ale poziom trudności jest zdecydowanie wyższy niż w lidze polskiej. A trzeba pamiętać, że PGE Turów w ostatnim czasie ma kłopoty z regularnymi zwycięstwami - zwłaszcza na wyjazdach - także na naszych parkietach.

Dla Serbów stawka wtorkowego spotkania jest równie wysoka. Jeśli pokonają po raz drugi ekipę ze Zgorzelca - już po 4. kolejce będą w zasadzie pewni awansu. Bo Turów nie będzie miał juz żadnych szans na wyprzedzenie Crvenej Zvezdy, a szanse Bambergu będzą raczej czysto iluzoryczne (w przypadku jutrzejszej porażki z Charleroi też już ich nie będzie). Dlatego na taryfę ulgową nie ma co liczyć. Nie w przypadku Serbów, nie u trenera Svetislava Pesicia.

Bezpośrednią relację z tego spotkania planuje TVP Wrocław (początek o godz. 18.30).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska