Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik znowu zachwyca

Paweł Gołębiowski
Ousmane Barro - zawsze gra nie tylko szalenie efektywnie, ale też bardzo efektownie
Ousmane Barro - zawsze gra nie tylko szalenie efektywnie, ale też bardzo efektownie Dariusz Gdesz
Victoria Górnik - Sokołów Znicz Jarosław 103:81. Wałbrzyszanie coraz pewniejsi utrzymania w lidze.

Od efektownego zwycięstwa rozpoczęli rundę rewanżową sezonu koszykarze Victorii Górnik Wałbrzych. W sobotę w hali w Świebodzicach pokonali 103:81 drużynę Sokołowa Znicza Jarosław.
Podopieczni trenera Andrzeja Adamka na początku czwartej kwarty prowadzili już 36 punktami i wydawało się, że dojdzie do pogromu gości.

Ostatecznie zwycięstwo wałbrzyszan było mniej okazałe, ale i tak wystarczająco wysokie, aby z nawiązką odrobić stratę z przegranego siedmioma punktami (80:87) meczu rozpoczynającego rozgrywki.
- To jest niezwykle ważne. Teraz Znicz, z którym rywalizujemy o utrzymanie się w lidze, aby być przed nami na koniec sezonu, musi mieć na koncie o jedno zwycięstwo więcej niż my - mówił po meczu trener Victorii Górnika.

W sobotę jego drużyna miała dużą przewagę od samego początku spotkania. Już po trzech minutach wałbrzyszanie prowadzili 12:1, a po kolejnych dwóch 19:5. Gospodarze grali szybko i zespołowo, a zawodnicy Znicza, nie mogąc przebić się przez ich obronę, próbowali zniwelować stratę rzutami z dystansu. Częściowo im się to udawało, w czym wielka zasługa świetnie tego dnia dysponowanego Tomasza Celeja (był najlepszym strzelcem swojego zespołu i zanim pod koniec trzeciej kwarty opuścił boisko za pięć przewinień, zdobył 22 pkt) i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 30:21 dla Victorii Górnika.

Druga odsłona zaczęła się jednak od mocnego uderzenia gospodarzy. Dwa razy za trzy punkty trafił Daryl Greene, a kiedy w 13 minucie punkty spod kosza zdobył Kristijan Ercegovic, było już 38:23. Na minutę przed końcem drugiej kwarty Górnik wygrywał nawet różnicą szesnastu punktów (53:37), ale wtedy Bartosz Diduszko trafił z linii rzutów wolnych, a po chwili Quinton Day z dystansu i po dwudziestu minutach wałbrzyszanie prowadzili 53:41.
Kibice w hali w Świebodzicach obawiali się, jak zaprezentuje się Victoria Górnik po przerwie. W ostatnich rozgrywanych tu spotkaniach, z Turowem i Polpharmą, drugie dwadzieścia minut w jej wykonaniu było przecież dużo słabsze. Ten scenariusz w sobotę jednak się nie powtórzył.

Koszykarze z Wałbrzycha zaraz na początku 3 kwarty udowodnili, że z pokonaniem na własnym parkiecie takiego przeciwnika jak Sokołów Znicz problemów mieć nie będą. Pierwsze trzy minuty tej odsłony wygrali 12:0. Bardzo dobrze w tym czasie grali Marcin Stefański i Ousmane Barro. W efekcie w 23 minucie gospodarze prowadzili 65:41.
- Byliśmy słabsi w każdym elemencie gry. Słabo graliśmy w obronie, przegrywaliśmy zbiórki na tablicach. Nowi zawodnicy nie są jeszcze w stanie wziąć na siebie ciężaru gry - tłumaczył trener gości Dariusz Szczubiał.

W rezultacie gospodarze demolowali rywali aż do 35 minuty meczu. Wtedy ich przewaga osiągnęła już 36 punktów (97:61). To wyraźnie rozluźniło wałbrzyszan, dzięki czemu serią rzutów mogli popisać się słabiej już pilnowani Day i Diduszko. Oni to uratowali swój zespół przed blamażem.
- Dzisiejsze zwycięstwo jest bardzo ważne, ale trzeba pamiętać, że to tylko jedna wygrana, a przed nami jeszcze bardzo długa droga do utrzymania się w lidze - mówił po spotkaniu trener Adamek.

Sytuacja Górnika znacznie się poprawiła, ale nie należy zapominać, że cała liga bardzo się wzmacnia. Po nowych graczy sięgają w Poznaniu, Kwidzynie i Jarosławiu i te ekipy wkrótce będą mocniejsze. Górnik też musi o tym myśleć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska