Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław pali czym popadnie. Raport: Normy przekroczone aż siedmiokrotnie

Marcin Moneta
fot. Paweł Relikowski
Stężenie rakotwórczego benzoapirenu w powietrzu we Wrocławiu jest nawet siedmiokrotnie wyższe od dopuszczalnych norm. Tak wynika z raportu Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Zanieczyszczenie powietrza wielokrotnie wzrasta zimą, podczas sezonu grzewczego. Dzieje się tak, bo wielu wrocławian nie korzysta z miejskiej sieci ciepłowniczej i dogrzewa się na własną rękę.

- Nie każdego stać na grzanie. Wiem, że niektórzy sąsiedzi palą w piecach starymi ubraniami, rąbie się też niepotrzebne meble i inne rupiecie - przyznaje Alina Jaśko, mieszkanka Nadodrza.

W 2011 r. wyniki ze stacji pomiarowej przy Wybrzeżu J. Conrada-Korzeniowskiego wskazały, że stężenie rakotwórczego benzoapirenu w powietrzu wyniosło 790 procent normy.

Spośród 27 tys. mieszkań komunalnych w Zarządzie Zasobu Komunalnego centralne ogrzewanie dociera tylko do 9 tysięcy. Miasto przyłącza kamienice do sieci podczas remontów. Tempo jest wolne - w tym roku będzie to zaledwie kilkanaście budynków. Tego, czym pali się w piecach w Śródmieściu, nie kontroluje nikt. Problem nie dotyczy jednak tylko Śródmieścia.

Z informacji miejskiego producenta ciepła sieciowego, czyli Kogeneracji, wynika, że 40 proc. mieszkańców miasta nie korzysta z centralnego ogrzewania. Te dane potwierdzają deweloperzy. Ich zdaniem firma Fortum, która zajmuje się przesyłem ciepła, nie rozbudowuje sieci tak, by odpowiadała zapotrzebowaniu miasta. - Zdecydowanie nie przystaje do potrzeb. Deweloperzy, którzy budują w takich rejonach, jak Stabłowice, Maślice, Jagodno czy Swojczyce, nie mają szans na podłączenie tych osiedli do miejskiej sieci.

Stawiają więc kotłownie, które są droższe dla mieszkańców - mówi Roman Kulczycki z firmy Archicom. Deweloper ten buduje dwa duże osiedla: Olimpia Port na Swojczycach i Cztery Pory Roku na Jagodnie. Zamieszka tam nawet 20 tys. ludzi, ale ciepło sieciowe tam nie dociera.

Magdalena Pawlik ogrzewa swój 300-metrowy dom na Maś-licach piecem gazowym. - W lutym ubiegłego roku pobiliśmy rekord, wydając na ogrzewanie 1700 zł - przyznaje. Dodaje, że samodzielne grzanie to też konieczność przeglądu instalacji. Wydaje na to 700 zł. - Wiem, że niektórzy sąsiedzi tego nie robią. Takie instalacje mogą zanieczyszczać powietrze, są też niebezpieczne - dodaje.

Firma Fortum nie zgadza się z zarzutami, że sieć miejska we Wrocławiu jest zbyt mała. Do końca roku zamierza wybudować ponad 5 km nowych przyłączy i wyremontować kolejnych 5 km. - Długość sieci ciepłowniczej we Wrocławiu wynosi ok. 500 kilometrów, a pod względem pokrycia zapotrzebowania na ciepło Wrocław znajduje się na drugim miejscu w Polsce, po Warszawie - przekonuje Jacek Ławrecki z Fortum.

Tymczasem na lukach w dostawach ogrzewania zamierza zarobić główny konkurent Fortum, czyli Kogeneracja. Spółka, która dziś tylko produkuje ciepło, zbuduje własną, lokalną sieć ciepłowniczą. Na mocy decyzji Urzędu Regulacji Energetyki firma Fortum będzie musiała przyłączyć rury Kogeneracji do sieci miejskiej. Chodzi o teren przy ul. Wilczej oraz budynek biurowy przy ul. Armii Krajowej. Kogene-racja w dalszej kolejności rozważa budowę wewnętrznej sieci na ul. Kamieńskiego, Hallera czy Jaracza.

- Opłaca się wybudować taką sieć, bo w ten sposób zyskujemy kolejnych klientów, którzy kupią od nas ciepło - tłumaczy Bogusław Rybacki z Kogeneracji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska