Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królestwo za generała

Michał Lizak
Trener Saso Filipovski musi tęsknić za rozgrywającym klasy Andresa Rodrigueza
Trener Saso Filipovski musi tęsknić za rozgrywającym klasy Andresa Rodrigueza Marcin Oliva Soto
Bardzo trudna sytuacja Turowa w pucharach. Czy przyszedł czas na zmiany w Zgorzelcu?

W środę wieczorem koszykarze PGE Turowa wrócili do Zgorzelca po klęsce - tak trzeba napisać - w Belgradzie (przegrali z Crveną Zvezdą 69:97). O atmosferę podczas podróży nawet trudno było pytać - nikomu nie było do śmiechu. Bo Turów znalazł się w trudnej sytuacji.
- Nie chcę podejmować żadnych nerwowych ruchów. Jechaliśmy do Belgradu, by wygrać, a jak się skończyło - wszyscy widzieli. Na pewno jednak nie poniosą mnie emocje. Potrzeba nam spokojnej analizy sytuacji, a nie szybkiego szukania winnych - mówi Jan Michalski, prezes PGE Turowa.

Z jednym trudno się nie zgodzić - nerwowe ruchy niewiele pomogą, bo sytuacji Turowa w ciągu pięciu dni przed drugim spotkaniem z Crveną Zvezdą (wtorek, Liberec, godz. 18.30 - relacja w TVP Wrocław) nikt i nic nie zmieni tak od ręki - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tym bardziej że w międzyczasie drużynę czeka podróż do Koszalina i sobotnie spotkanie z tamtejszym AZS-em.

- Pojedynek w Belgradzie jasno pokazał, jaką wartość dla Turowa stanowili tacy gracze jak Rodriguez czy Drobnjak. Ich czarnej roboty w defensywie często nie doceniano albo nawet nie zauważano. A dla drużyny byli po prostu bezcenni - zauważa Andrzej Adamek, trener Górnika Wałbrzych.
- Na występy Turowa nie trzeba patrzeć tylko przez pryzmat tego jednego meczu. Po prostu w ekipie brak graczy doświadczonych, ogranych w pucharach - podobną diagnozę stawia Tomasz Jankowski, były szkoleniowiec Śląska.

Kłopoty z organizacją gry w ostatnich meczach PGE Turowa były aż nadto widoczne. Andres Rodriguez miał swoje wady, ale po stronie atutów - i to wielkich - były boiskowa mądrość, zrozumienie taktyki Filipovskiego i umiejętność wcielenia jej w życie. Takiego generała brakowało zarówno w Belgradzie, jak i w rywalizacji z Charleroi.
Po takich meczach, jak ostatnie pucharowe występy Turowa, aktualny staje się temat zmian w drużynie - czy są konieczne, czy robić je już teraz, kogo zmieniać?

Zanim poznamy odpowiedzi na te pytania, trener Saso Filipovski sam musi stwierdzić, czy ten zespół, w tym składzie, ma jeszcze potencjał do uruchomienia, czy też lepiej już grał nie będzie. Poza tym zweryfikowany musi być cel, bo jeśli nadal ma nim być mistrzostwo Polski, to w finale będzie czekał zespół przynajmniej na poziomie Crvenej Zvezdy czy Charleroi - ekip, które w ciągu tygodnia obnażyły wszystkie słabości wicemistrzów Polski.

Być może kwestia zmian personalnych stanie się łatwiejsza po wyjaśnieniu sytuacji zdrowotnej dwóch kontuzjowanych graczy - Dariana Townesa i Donalda Copelanda. Ten drugi wrócił wprawdzie z Belgradu o własnych siłach, ale bardzo narzekał na ból. Dziś ma przejść szczegółowe badania i dopiero po nich będzie wiadomo, jak długa czeka go przerwa. Pewne jest natomiast, że Turów tygodniami na niego czekać nie może...

Saso Filipovski po raz pierwszy od czasu, gdy zjawił się w Polsce, zdaje się stać pod ścianą - albo radykalnie odmieni swój zespół, albo jego wizerunek - szkoleniowca zwycięskiego - zostanie poważnie nadszarpnięty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska