Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod wrażeniem Dalajlamy

Eliza Głowicka, Jerzy Wójcik
Na spotkanie z przywódcą Tybetańczyków przyszło do Hali Ludowej 6 tysięcy ludzi
Na spotkanie z przywódcą Tybetańczyków przyszło do Hali Ludowej 6 tysięcy ludzi Mikołaj Nowacki
Bogaty program pierwszego dnia wizyty Dalajlamy. Wrocławianie byli zachwyceni jego otwartością.

Dalajlama oczarował wrocławian. We wtorek chciał spędzić z nimi jak najwięcej czasu. Wszędzie sam wychodził do ludzi, nawet kosztem czasu na własny obiad. Był zachwycony miastem i sam dokładał sobie kolejne punkty do programu wizyty.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

Dostojnego gościa powitał w imieniu wrocławian prezydent Rafał Dutkiewicz. Podczas porannej herbaty w hotelu Sofitel przy ul. Świętego Mikołaja była okazja do swobodnej rozmowy. Prezydent opowiadał Dalajlamie, że Wrocław to miasto pełne młodych ludzi, urodzonych w ciężkich latach 80. XX wieku. Dziś wkraczają w dorosłe życie. Wspomniał również, że stolica Dolnego Śląska to miasto pojednania wielu religii. Gdy tylko Rafał Dutkiewicz opowiedział o dzielnicy czterech świątyń, Dalajlama od razu zapragnął tam pojechać.

Natychmiast przystąpiono do organizowania takiego spotkania. W tym czasie najbardziej znany Tybetańczyk w towarzystwie arcybiskupa Mariana Gołębiewskiego odwiedził klasztor karmelitanek przy ul. Karłowicza. Tam już czekało na niego kilkadziesiąt osób.

- Trochę zmarzłam, ale widziałam go z odległości kilku metrów. Machał do nas, był bardzo pogodny i uśmiechnięty - cieszyła się Maria Krzesińska, emerytka z Wrocławia. Gdy kolumna samochodów ruszyła sprzed klasztoru, młody wrocławianin biegł kilkadziesiąt metrów obok samochodu Dalajlamy, machając mu bukietem kwiatów. Przywódca Tybetańczyków nie przestawał pozdrawiać zgromadzonych.
Jeszcze większą radość mieszkańców można było zaobserwować w Sofitelu, do którego tybetański gość wrócił odpocząć.
- Nie spodziewałam się, że tak znany człowiek mieszka dwa piętra nade mną - mówiła jedna z mieszkanek hotelu. Od razu ustawiła się w kolejce do zdjęć. Dalajlama znów nie zawiódł wrocławian i gości hotelowych. Jadąc przeszkloną windą, cały czas pozdrawiał dziesiątki ludzi zgromadzonych w holu.

Gdy tylko wysiadł, ku przerażeniu pracowników ochrony wszedł prosto w tłum. Niektórzy byli tak zaskoczeni, że nie wiedzieli, czy najpierw robić zdjęcia, czy prosić o autograf. Ci, którzy zareagowali najszybciej, mieli okazję na zdjęcie w uściskach Tybetańczyka.
- Niesamowite, że człowiek, który stał się symbolem walki z chińskim reżimem, potrafi być tak naturalny i spontaniczny - zachwycał się wrocławianin Marek Filipiak.

Przed wyjazdem do Hali Ludowej Dalajlama znalazł jeszcze pół godziny na odwiedzenie dzielnicy czterech świątyń i spotkanie z przedstawicielami czterech religii w synagodze Pod Białym Bocianem. Był pod takim wrażeniem tej wizyty, że od tego zaczął swój wykład w Hali Ludowej.

- Bardzo się cieszę, że mogłem tam być. Bliskość czterech różnych świątyń to przykład niezwykłej duchowej harmonii - stwierdził. Potem poprosił, by mógł wygodniej usiąść na kanapie (po turecku) i zdjął buty. Przez godzinę mówił, co dla niego oznaczają pokój i tolerancja. O tym, że prawdziwy pokój musi wyrastać ze spokoju wewnętrznego a nienawiść i gniew, chęć zemsty są szkodliwe dla naszej psychiki i zdrowia. I że trzeba je zwalczać. Natomiast wielkie znaczenia ma współczucie i wybaczanie.
- Dzięki temu, że nie stosujemy przemocy, zyskujemy szacunek i sympatię wielu Chińczyków - mówił.
Honorowy obywatel miasta
Kulminacyjnym punktem drugiego dnia wizyty Dalajlamy we Wrocławiu będzie uroczystość wręczenia mu tytułu honorowego obywatela miasta.
Rozpocznie się ona dziś we wrocławskim ratuszu o godz. 10 i potrwa do 11.30. Następnie tybetański przywódca duchowy wybierze się na obiad w restauracji Cesarsko-Królewskiej w Rynku. Przewidziano na to godzinę. O 12.45 Dalajlama wyjedzie na lotnisko, a potem rządowym samolotem poleci do Warszawy.

Dalajlama przyciąga ludzi
Z dr. Jarosławem Kotasem, buddystą, specjalistą od badań nad Azją z Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawia Eliza Głowicka

Wejściówki na spotkanie z Dalajlamą oferowano za 500 złotych. Skąd taka Jego popularność w naszym kraju?

Jest postacią medialną, przywódcą, który wykorzystuje media do niesienia nauk buddyjskich i w walce o sprawę swojego narodu. A Polacy lubią utożsamiać się z ciemiężonymi.

A może, jak stwierdził pewien profesor z Oksfordu, zapytany o fenomen Dalajlamy, to po prostu miły człowiek.

Dalajlama pociąga ludzi. Przekonuje, że można robić coś, nikogo nie krzywdząc. Nie nawołuje do nienawiści do Chińczyków. Ma ujmujący sposób bycia, potrafi się roześmiać i żartować, nawet gdy mówi o Tybecie, co szokuje ludzi Zachodu.

Co możemy wynieść ze spotkania z nim?

Raczej co Tybetańczycy mogą zyskać dzięki temu. Każdy powód jest dobry, by mówić o wolności dla Tybetu.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska