Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za fałszywy alarm bombowy sprawca zapłaci 60 tysięcy złotych?

Bartosz Józefiak
Paweł Relikowski
Zarząd Krajowego Rejestru Długów będzie domagał się odszkodowania od osoby, która w zeszłym tygodniu powiadomiła służby o bombie podłożonej w siedzibie firmy. Sprawca może zapłacić nawet 60 tys. zł, bo rachunek za akcję wystawią mu również służby ratunkowe.

W zeszłą środę nieznany sprawca powiadomił o bombie, którą rzekomo podłożył pod klawiaturą komputerów w siedzibie KRD przy ul. Armii Ludowej. Ewakuowano cały budynek - w sumie 460 osób.

Wszyscy pracownicy zostali zwolnieni do domów. Policjanci przez kilka godzin szukali bomby. Niczego nie znaleźli. Poszukiwania sprawcy trwają. Policjanci obiecują, że są na tropie i niebawem dowcipniś wpadnie w ich ręce. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Tymczasem zarząd firmy nie zamierza odpuścić. Jej rzecznik Andrzej Kulik zapowiada, że gdy sprawca zostanie złapany, firma wystąpi o odszkodowanie. Jak duże? Trwa liczenie, ile jednodniowa ewakuacja kosztowała Krajowy Rejestr Długów.

- Mówimy jednak o znacznej kwocie. Co najmniej 50 tysiącach złotych - tłumaczy Andrzej Kulik. - Będziemy apelować do szefów innych firm we Wrocławiu, żeby też pozywały ludzi, którzy robią takie rzeczy. Chcemy wysłać jasny komunikat: jeśli robisz głupi dowcip, licz się z tym, że za niego zapłacisz.

To nie koniec kosztów, jakie może ponieść sprawca fałszywego alarmu. Sąd może bowiem zdecydować, że zostanie on obciążony kosztami akcji ratowniczej. W przypadku sygnału o bombie na nogi stawiane są wszystkie służby ratownicze. Koszt podobnej do środowej operacji policji, ze sprowadzeniem pirotechników wynosi ok. ośmiu tysięcy złotych. Koszt zaangażowania dwóch wozów straży pożarnej to osiemset złotych. Dyżur na miejscu karetki pogotowia - kolejny tysiąc złotych.

Nie jest to pierwszy w tym roku fałszywy alarm bombowy we Wrocławiu. Pod koniec stycznia z powodu informacji o bombie ewakuowano wojewódzki szpital specjalistyczny przy ul. Kamieńskiego.

1 lutego z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego przy ul. Ziębickiej przez fałszywy alarm bombowy ewakuowano 200 osób i odwołano 90 egzaminów. Na początku marca 20 osób musiało opuścić oficynę przy ul. Pułaskiego 26 po tym, jak ktoś zadzwonił na policję z informacją, że w środku jest bomba.

15 czerwca z powodu fałszywego alarmu ewakuowano ponad 400 pracowników firmy Tauron z budynku przy rondzie Powstańców Śląskich. 3 października policja otrzymała telefon o podłożeniu bomby w Zespole Szkół nr 3 przy ul. Szkockiej. Uczniowie i nauczyciele zostali ewakuowani z budynku. W żadnej z tych sytuacji nie znaleziono ładunków wybuchowych.

Dolnośląska policja szczyci się blisko 100-procentową wykrywalnością sprawców w takich wypadkach. Czy za każdym razem konieczne jest wzywanie wszystkich służb i decyzja o ewakuacji?

- O tym, czy budynek będzie ewakuowany, decyduje jego zarządca - tłumaczy rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski. - My do każdego zgłoszenia podchodzimy bardzo poważnie. Do momentu, kiedy nie upewnimy się, że to fałszywy alarm, nie możemy ignorować żadnego sygnału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Za fałszywy alarm bombowy sprawca zapłaci 60 tysięcy złotych? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska