Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Japonia - Brazylia: Jedni się maskują, inni pokazują. Trening Japonii (ZDJĘCIA)

Jakub Guder
Wtorkowe spotkanie Japonii z Brazylią (g. 14.10) nabiera coraz większych rumieńców. Azjaci przylecieli w sobotę do Wrocławia opromienieni zwycięstwem 1:0 nad Francją na Stade de France. Brazylijczycy pokonali 6:0 Irak i chociaż na ich kibicach nie robi to wielkiego wrażenia, to ucieszył ich udany powrót Kaki, który ostatni raz w reprezentacji zagrał ponad dwa lata temu.

W kraju kawy niektórzy kibice nie są zadowoleni, że ich reprezentacja gra tak daleko za granicami. - Myślę, że to nie ma wielkiego znaczenia. Chociaż na przykład Thiago Silva stwierdził, że lepiej grać w domu, bo wtedy wsparcie kibiców jest większe - opowiada nam Mendel Bydlowski, reporter stacji ESPN Brasil. Skąd polsko brzmiące nazwisko? - Moja babcia i dziadek pochodzą z Polski. W czasie II wojny światowej uciekli do Brazylii i tam się poznali. Ja mam polski paszport - uśmiecha się dziennikarz i z kieszeni spodni wyciąga dokument z orzełkiem na pierwszej stronie, a potem jeszcze w telefonie pokazuje nazwy miejscowości na Mazowszu, z których dziadkowie pochodzą. - Jestem tutaj pierwszy raz. Po polsku potrafię powiedzieć "dzień dobry", "dziękuję" i... "zimna wódka" - śmieje się.

Wracamy do dyskusji o reprezentacji. - Wszyscy są zadowoleni z powrotu Kaki, chociaż trudno ocenić jego występ na tle Iraku, ale to dobry zawodnik mentalnie. Dobrze spisuje się w roli przywódcy. Chyba nie ma już piłkarzy, którzy koniecznie powinni wrócić do kadry. Po mistrzostwach świata grał jeszcze Lucio, swoją szansę dostał także Ronaldinho, ale jej nie wykorzystał - opowiada Bydlowski. - Kibice w Brazylii są bardzo zmienni. Jak wygramy z Argentyną, to się cieszą, a jak wbiliśmy tylko jednego gola RPA, to od razu były gwizdy - stwierdza brazylijski dziennikarz.

Z Bydlowskim rozmawialiśmy w trakcie sobotniego otwartego treningu Brazylijczyków na stadionie przy ul. Oporowskiej. Na trybunach pojawiło się ponad 2 500 kibiców, a 500 wejściówek rozdała "Gazeta Wrocławska" i "Nasze Miasto". Rozeszły się zresztą jak świeże bułeczki.

Na godzinę przed początkiem zajęć przed kasami było sporo osób, które liczyły, że w ostatniej chwili uda im się dostać na trybuny. - Wejściówkę zdobyłem przed chwilą. Ktoś mi ją dał - cieszył się 19-letni Szymon.
- Nie wiem jeszcze, czy pójdę na mecz, zastanawiam się. Oczywiście dziś zobaczę jedną z najlepszych drużyn na świecie, no i Kakę - cieszył się nastolatek, który jednak na co dzień kibicuje Barcelonie. - Kontuzjowany jest Dani Alves. Szkoda, że nie ma też Ronaldinho - mówił.

Dużą grupę na trybunach, ponad 400 osób, stanowiły dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 63 we Wrocławiu, która kupiła najwięcej biletów na mecz Japonia- Brazylia. Nagrodą dla nich miała być wizyta Canarinhos w szkole. Ostatecznie jednak młodych kibiców zaproszono właśnie na Oporowską, a nagrodę zmieniono na wspólne zdjęcie i autografy na płycie boiska.
To teoria. W praktyce wyglądało to tak, że Brazylijczycy ustawili się do fotografii za dzieciakami, pozowali ok. 3 min, a potem... zeszli do szatni. Niektórzy, m.in. Kaka i Neymar, przybili małym kibicom piątki. Autografów nie było.
- O tym, że Brazylijczycy nie pójdą jednak do szkoły zadecydowała ich federacja. My staraliśmy się z nich wyciągnąć jak najwięcej. I tak pozwolili nam na dużo, bo zazwyczaj nie otwierają nawet swoich treningów - powiedział Adam Burak, rzecznik spółki Wrocław 2012.

Po zajęciach fani ciasno ustawili się przy płocie, który oddzielał ich od autobusu Brazylijczyków. Wszyscy liczyli, że piłkarze wychodząc z szatni kilka podpisów jednak rozdadzą. Do kibiców podszedł jednak tylko Kaka, za co zebrał zresztą gromkie brawa.

Niedzielny trening Brazylii zamknięty był całkowicie nawet dla mediów. Podobnie planowali zrobić Japończycy, którzy za bazę obrali hotel Monopol i obiekty Akademii Wychowania Fizycznego. Najpierw 15 min dla fotoreporterów, a potem ćwiczenia w ukryciu, by pierwszy raz w historii wreszcie wygrać z Canarinhos. Wszystko jednak im się zmieniło.

Otóż na boiskach AWF-u pojawiło się kilkudziesięciu dziennikarzy z Kraju Kwitnącej Wiśni (zresztą z Brazylii też ich przyjechało 50) i spora grupa fanów tej reprezentacji. Zdjęcie dziecka z piłkarzem? Nie ma problemu! Autograf? Spokojnie - proszę przejść przez barierkę! Tacy otwarci okazali się Azjaci. W ten oto sposób z zajęć ściśle tajnych zrobiło nam się coś na kształt piłkarskiego pikniku.

W Japonii wiele się mówi o piątkowej wygranej nad Francją. Jedynego gola w tym meczu strzelił w 88 min piłkarz Manchesteru United Shinji Kagawa. - Strzeliłem bramkę, ale musimy jeszcze ciężko pracować, by osiągnąć poziom najlepszych na świecie. Wszyscy powinni w to uwierzyć, stać nas na to. Musimy poprawić się jako drużyna i każdy z osobna, ponieważ w piątek wieczorem przeżywaliśmy trudne chwile - powiedział po spotkaniu.

Na koniec dobra informacja dla tych, którzy na Stadion Miejski się jutro nie wybierają (chociaż osobiście do tego zachęcamy, bo bilety wciąż są w sprzedaży - patrz ramka obok). Otóż okazało się, że spotkanie pokaże jednak na żywo Polsat Sport, chociaż wcześniej planowano transmisję do ponad 120 krajów, ale nie do Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Japonia - Brazylia: Jedni się maskują, inni pokazują. Trening Japonii (ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska