Na godzinę przed początkiem zajęć przed kasami było sporo osób, które liczyły, że w ostatniej chwili uda im się dostać na trybuny. - Wejściówkę zdobyłem przed chwilą. Ktoś mi ją dał - cieszył się 19-letni Szymon.
- Nie wiem jeszcze czy pójdę na mecz, zastanawiam się. Oczywiście dziś zobaczę jedną z najlepszych drużyn na świecie no i Kakę - cieszył się nastolatek, który jednak na co dzień kibicuje Barcelonie. - Kontuzjowany jest Dani Alves. Szkoda, że nie ma też Ronaldinho - mówił.
Dużą grupę na trybunach, ponad 400 osób, stanowiły dzieci ze Szkoły Podstawowej nr. 63 we Wrocławiu, która kupiła najwięcej biletów na mecz Japonia - Brazylia. Nagrodą dla nich miała być wizyta Canarinhos w szkole. Ostatecznie jednak młodych kibiców zaproszono właśnie na Oporowską, a nagrodę zmieniono na wspólne zdjęcie i autografy na płycie boiska.
To teoria. W praktyce wyglądało to tak, że Brazylijczycy ustawili się do fotografii za dzieciakami, pozowali ok. 3 min, a potem... zeszli do szatni. Niektórzy, m.in. Kaka i Neymar, przybili małym kibicom piątki. Zdezorientowane maluchy postały chwilę i wróciły na trybuny. Wielu ze łzami w oczach, bo o autografach nie było mowy. Smutne. A tyle było obiecanek...
Wielu fanów zostało także dłużej pod stadionem w nadziei, że schodzący z szatni do autokaru piłkarze podejdą do nich. Niestety, kilka autografów rozdał tylko Kaka, pomocnik Realu Madryt.
Czytaj też: Piłkarze Japonii są już we Wrocławiu
Przed treningiem Canarinhos kilka chwil poświęcili dziennikarzom. - Cieszymy się z wygranej z Irakiem, ale mecz z Japonią będzie z pewnością większym wyzwaniem - mówił dziennikarzom Paulinho, który kilka lat temu krótko grał w Polsce, a dokładniej ŁKS-ie. - Byłem wtedy bardzo młody. Cieszę się, że mogłem tu wrócić - komentował zawodnik Corinthians.
Trener Mano Menezes wspomniał niedawno, że jego ekipa może grać tak jak Hiszpania. - W grze mistrzów świata są faktycznie takie elementy, które można wziąć za wzór - przyznał Paulinho.
- Nie ma to znaczenia, czy gramy w Brazylii czy zagranicą. Do każdego rywala podchodzimy z szacunkiem. Z Japonią będzie to trudny mecz. Musimy szczególnie uważać na ich ich ataki, bo mają szybkich zawodników - komentował natomiast piłkarz Chelsea Ramires.
Później zawodnicy mieli krótką rozgrzewkę, a następnie podzielili się na trzy zespoły i ćwiczyli utrzymanie przy piłce. Na końcu rozegrali między sobą miniturniej na skróconym boisku. Zakończyli go dość specyficznym karnym. Marcelo ustawił piłkę przed bramkarzem, a następnie wraz z kolegami kazał publiczności rytmicznie klaskać. Gdy wykonał pewnie jedenastkę podbiegł wraz z partnerami z drużyny do trybuny odkrytej i cieszyli się tak, jakby to był prawdziwy mecz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?