Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Egzekucja w sypialni

Zygmunt Mułek
Postrzelona w niedzielę kobieta leży w lubińskim szpitalu. Pilnują jej policjanci
Postrzelona w niedzielę kobieta leży w lubińskim szpitalu. Pilnują jej policjanci Piotr Krzyżanowski
Do dwóch ofiar strzelano w nocy, kiedy spały. Policja upiera się - w Lubinie jest bezpiecznie.

- Mężczyzna został postrzelony w sypialni podczas snu - mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Zmarł od rany w brzuch na stole operacyjnym w szpitalu powiatowym.

Ranna została także jego partnerka. Zabójca strzelił do niej dwukrotnie. Kobieta była operowana. Sali, w której leży, pilnują policjantów.
- Jej stan jest dobry - ocenia doktor Zofia Calaba z oddziału chirurgicznego lubińskiego szpitala.
Policja nie udziela informacji o tym zabójstwie. Śledztwo prowadzi prokuratura.

Tragedia rozegrała się około godz. 4 nad ranem, w mieszkaniu przy ul. Ptasiej na osiedlu Przylesie. Prokuratura nie udziela informacji, w jaki sposób zabójca czy też zabójcy weszli do domku jednorodzinnego. Wiadomo, że 27-letni mężczyzna, do którego strzelano, znany był w lubińskim światku przestępczym.

Mieszkańcy ulicy Ptasiej są wstrząśnięci.
- To taka spokojna okolica, żyliśmy tu jak u Pana Boga za piecem - mówi jeden z nich.

Czy w Lubinie trwa wojna gangów?
- Od dwóch lat rywalizują ze sobą tutaj dwie grupy przestępcze - mówi nasz informator związany z tutejszą policją. - Nie jest tajemnicą, że wielu właścicieli lokali w mieście płaci im haracz za ochronę. Można także przypuszczać, że w grę wchodzą narkotyki.

Według naszego informatora, korzenie tej wojny sięgają kilku lat wstecz, kiedy to policjanci zatrzymali groźnych przestępców, szefów półświatka. Zostali skazani i trafili za kratki.
- Schedę po nich przejęli młodzi "żołnierze" - dodaje nasze źródło. - Był spokój do czasu, gdy starzy szefowie zaczęli wychodzić z kryminału. Jak wyszli, to upomnieli się o swoje udziały i rozpętała się wojna. Wewnętrzne porachunki próbuje wykorzystać grupa przestępcza z Leszna.
Według prokuratury nie ma przesłanek do łączenia zabójstwa 27-letniego mężczyzny z ostatnimi zajściami w Lubinie.
- Nie wykluczamy jednak, że do morderstwa doszło na tle porachunków grup przestępczych - dodaje prokurator Łukasiewicz.

Lubińscy radni już latem zarzucali nieudolność policji w ściganiu przestępców. Wojna gangów miała zacząć się od zabójstwa młodego lubiniania. Potem miastem wstrząsnęła seria podpaleń samochodów, m.in. na osiedlu Przylesie.
W listopadzie policja zatrzymała siedmiu mężczyzn podejrzewanych o wymuszenie haraczy od właścicielki jednego z pubów. Ogłoszono oficjalnie koniec wojny gangów. Ale pod koniec listopada, w klubie bokserskim na tyłach KGHM, ktoś próbował zastrzelić 24-letniego mężczyznę. Strzały padły przez okno. Ciężko ranna ofiara przeżyła.

- Problemu już nie ma - przekonywała nas kilka dni temu rzeczniczka lubińskiej policji Elwira Buczek. W niedzielę okazało się, że jednak jest.
- Nie wierzę, że wojna gangów się skończyła - mówi wprost nasz informator. - Na razie bandyci strzelają do siebie. Jeżeli zabijają się między sobą, to ich sprawa. Ale kiedy zaczną podkładać bomby, to ucierpią także przypadkowi ludzie.

Czy Lubin jest miastem bezpiecznym? To pytanie zadaliśmy komendantowi dolnośląskiej policji Zbigniewowi Maciejewskiemu.
- Tak - zapewnił nas komendant. - W sprawie tego zabójstwa powołaliśmy, wspólnie z Centralnym Biurem Śledczym, zespół, którego działalność przyniesie szybko efekty - przekonuje.

Radny Lech Duławski jest jednak zaniepokojony.
- Jeżeli bandyci strzelają w Lubinie, to znaczy, że jest niebezpiecznie. Od zbłąkanej kuli mogą zginąć niewinni ludzie. Policja powinna energiczniej łapać przestępców. Chcemy, by mieszkańcy mieli poczucie bezpieczeństwa. Zajmiemy stanowisko w tej sprawie - deklaruje radny.

Wojna gangów
W tym miesiącu w bójce na ulicy zasztyletowano młodego człowieka. Latem na ulicach zaczęły płonąć samochody. Do końca sierpnia spalono co najmniej dziesięć aut drogich marek. W jednym z nich, na osiedlu Przylesie, próbowano spalić właściciela. Mężczyznę oblano benzyną, wrzucono do samochodu i zatrzaśnięto drzwi. Cudem przeżył.
Jesienią lubinianie zaczęli słyszeć na ulicach miasta strzały. W połowie listopada do jednego z pubów weszła grupa mężczyzn z żądaniem haraczu. Właścicielka wezwała policję, która aresztowała osiem osób. 25 listopada gangsterzy oddali pięć strzałów do 24-letniego mężczyzny, ćwiczącego w klubie bokserskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska