Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Ćwielong wraca z zaświatów

Jakub Guder
fot. Paweł Relikowski
Piotr Ćwielong jeszcze trzy miesiące temu żegnał się ze Śląskiem Wrocław. W niedzielę wyszedł w pierwszym składzie WKS-u i już po trzynastu minutach wpisał się na listę strzelców.

Ostatni raz były zawodnik "Niebieskich" i Wisły Kraków wyszedł w podstawowym składzie na mecz ligowy 4 marca. To był nieszczęśliwy remis z Widzewem w Łodzi, w którym WKS stracił prowadzenie w ostatniej akcji. Poprzednią ligową bramkę Ćwielong strzelił w listopadzie 2011 roku podczas wygranych 5:1 w Lubinie derbów regionu z Zagłębiem. Wtedy popisał się świetnym rajdem i strzałem z dystansu umieścił piłkę w samym okienku.

Potem dostał jeszcze szansę w pierwszym spotkaniu ćwierć-finału Pucharu Polski z Arką w Gdyni (grał do 77 min, Śląsk uległ gospodarzom 0:2). To wszystko. Później zaczęło się zesłanie.

Do końca sezonu Ćwielong grywał głównie w Młodej Ekstraklasie. Nie było też tajemnicą, że to jeden z tych piłkarzy, którzy nie mogą dogadać się z Lenczykiem. Miarka się przebrała, gdy w maju, tuż przed decydującym spotkaniem o mistrzostwo Polski w Krakowie z Wisłą, zawodnik nieopatrznie napisał na Facebooku, że "pan od wuefu już nie korzysta z jego usług". Miał na myśli rzecz jasna szkoleniowca, który przez wielu jest w kuluarach tak nazywany ze względu na swoje zamiłowanie do ćwiczeń gimnastycznych. Niektórzy twierdzą, że ten wpis wyciekł do sieci przypadkowo. Efekt był jednak taki, że latem Lenczyk poinformował władze klubowe, że nie zamierza kontynuować współpracy z zawodnikiem.

Skrzydłowy nie pojechał zatem z drużyną ani na zgrupowanie do Spały, ani do Chorwacji. Dostał zielone światło w poszukiwaniu nowego pracodawcy. W ten sposób trafił na testy do szarpanej własnościowymi zmianami Polonii Warszawa, z której masowo zaczęli odchodzić zawodnicy. Wydawało się, że właśnie tam zawodnik się zaczepi, bo bardzo spodobał się trenerowi Piotrowi Stokowcowi. Pojawił się nawet pomysł, by wykupić piłkarza z Wrocławia, ale finansowe oczekiwania Śląska okazały się zbyt duże. Pozostało wypożyczenie.

Ćwielong doznał jednak kontuzji w sparingu z Legionovią Legionowo. - Piotrek naderwał mięsień dwugłowy i będzie pauzował kilka tygodni. Klub postanowił z niego zrezygnować - poinformowały "Czarne Koszule" ustami swojego rzecznika prasowego. Zawodnik wrócił na Dolny Śląska.

W tym samym czasie decydowały się losy piłkarzy WKS-u, którzy podczas mistrzowskiej fety na Rynku obrażali Legię. Po odwołaniach Ekstraklasa i tak ich zawiesiła. Nagle okazało się, że Orest Lenczyk nie ma kim realizować swojej taktyki.
Były już trener Śląska zimą próbował grać bez skrzydłowych. Szybko jednak tę taktykę zarzucił i wrócił do ustawienie z silnymi bocznymi pomocnikami. Po letnim okienku transferowym i wspomnianych zawieszeniach okazało się, że ma do dyspozycji tylko dwóch zawodników na tę pozycję: Waldemara Sobotę i Sylwestra Patejuka. Dlatego przywrócił Ćwielonga.
Gdy zmienił się szkoleniowiec, "Pepe" od razu strzelił gola w sparingu z Dreznem. Z dobrej strony pokazał się w meczu pucharowym z GKS-em. Teraz trener Stanislav Levy dał mu szansę gry od pierwszej minuty.

- Levy jest diametralnie innym człowiekiem niż Orest Lenczyk. Obserwuje nas na treningach i wybiera jedenastkę. Zapomniałem o tym, że poprzedni trener na mnie nie stawiał. Dziś przy swoim nazwisku mogę zapisać mały plusik, bo strzeliłem bramkę ˜ powiedział po niedzielnym spotkaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska