- Maluch dobrze rokuje - uśmiecha się profesor Edward Wylęgała z oddziału mikrochirurgii oka Okręgowego Szpitala Kolejowego w Katowicach, gdzie chłopczyk został zoperowany.
- Bardzo dzielnie wszystko znosi, choć nie jest mu łatwo. Ma przecież w oczku aż 40 szwów - dodaje Agnieszka Jakubowska, mama chłopca.
O małym Szymonie, który urodził się m.in. z bardzo silnym zmętnieniem rogówek w oczach, przez co grozi mu ślepota, pisaliśmy wielokrotnie. Nasi Czytelnicy pomagali w zbiórce pieniędzy na operację dla chłopca. Akcję na Dolnym Śląsku zorganizowała Fundacja na Ratunek Dzieciom Zagłębia Miedziowego.
Dolnoślązacy zebrali kwotę ok. 40 tys. zł. W pomoc włączyli się także piłkarze Zagłębia Lubin, przekazując m.in. swoje koszulki z autografami na aukcję w Allegro.
Pieniądze zbierano, ponieważ początkowo na przeszczepienie rogówek w oczach Szymonka zdecydowali się lekarze w Londynie. W Polsce brakuje najlepszego sprzętu do diagnozowania skomplikowanych chorób oczu u noworodków. Poza tym angielscy lekarze mają ogromne doświadczenie w takich zabiegach.
Aby mieć szansę na odzyskanie wzroku, Szymon musiał mieć zoperowane przynajmniej jedno oko przed ukończeniem szóstego miesiąca. Rodzice zawieźli go więc do Londynu. Tam, po badaniach w Great Ormond Street Hospital for Children, został zakwalifikowany do operacji. Jej termin wyznaczono na 15 listopada. Na zabieg fundacja "Zdążyć z pomocą", wspierana przez Fundację na Ratunek Dzieciom Zagłębia Miedziowego, wpłaciła na konto kliniki 20 tysięcy funtów.
Okazało się jednak, że rogówka, którą znaleźli do przeszczepu dla Szymona lekarze w Londynie, nie jest odpowiednia. Poproszono, żeby rodzina została w Londynie i szukano w świecie następnej rogówki. Operację przełożono na połowę grudnia, tymczasem dla Szymona liczył się każdy dzień.
- Wtedy odebrałam telefon z Katowic, gdzie kilka miesięcy temu konsultowałam synka. Usłyszałam, że jest dla niego rogówka - mówi pani Agnieszka. I dodaje: - To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, ale ją podjęłam. Wróciliśmy do Polski i tu Szymon został zoperowany.
- To prawda, że Anglicy mają ogromne doświadczenie w takich zabiegach, ale my też z powodzeniem je robimy. Tylko w tym roku przeszczepiliśmy 198 rogówek - mówi profesor Wylęgała.
Pani Agnieszka uspokaja, że zebrane na Szymona pieniądze na pewno nie przepadną. Londyńska klinika lada dzień zwróci je polskiej fundacji.
- Ja nie mam żadnego dostępu do tych pieniędzy - wyjaśnia mama Szymona. - Za każdym razem w trakcie leczenia wpłacam pieniądze, a dopiero potem, na podstawie rachunków, fundacja zwraca mi wydatek. Każdy grosz z konta fundacji musi być rzetelnie rozliczony - podkreśla pani Agnieszka.
I dodaje: - To, że jedno oczko Szymona zostało zoperowane w Polsce, nie zmienia faktu, że być może następna operacja odbędzie się w Londynie. Pojadę z synkiem na koniec świata, byle miał szanse na odzyskanie wzroku.
Wiadomo, że Szymona czeka więcej zabiegów, a potem rehabilitacja.
- Pieniądze to ostatnia rzecz, o której myślę, czuwając przy małym w szpitalu, ale chciałam to wyjaśnić - kończy matka chłopca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?