Taniej kupisz u sąsiada

Ceny na Dolnym Śląsku osiągają horrendalny poziom. Żeby zapełnić lodówkę, musimy często zapłacić więcej niż nawet w niemieckiej Saksonii. Jednak tam zarabia się trzy razy tyle, co u nas. Okazuje się, że ciągle warto poszukać oszczędności i zajrzeć do sklepów u naszych sąsiadów - Niemców i Czechów.

Dokąd i po co opłaca się jechać - obliczyli urzędnicy z niemieckiego, czeskiego i polskiego urzędu statystycznego. Zbadali ceny za produkty i usługi na naszym pograniczu.

Najwięcej na całym pograniczu płacimy za mąkę, ryż i nabiał. Np. kilogram mąki u nas kosztuje 2 zł i 31 groszy, tymczasem u Czechów i Niemców 1 zł i 90 groszy. Za ryż - 2 zł i 66 groszy, a w Czechach aż dwa razy mniej. Różnice sięgające nawet kilkudziesięciu złotych zauważymy, kupując artykuły chemiczne. Proszek do prania jest w Niemczech tańszy o średnio 2 zł/kg. Najbardziej przepłacamy za alkohole. Np. 0,7 litra brandy w Czechach i Niemczech kosztuje ok. 25 zł, a w Polsce ponad 50 zł.
Za markowe DVD w dolnośląskim markecie zapłacimy około 360 zł. To samo w Niemczech można kupić już za 310 zł!

- Za Nysą warto kupować też proszki do prania, szampony, dezodoranty i np. pieluchy. Tygodniowo oszczędzam kilkadziesiąt złotych - opowiada Monika Dąbrowska ze Zgorzelca.
W poszukiwaniu najnowszych trendów mody za Nysę jeżdżą też polskie nastolatki.
- Można znaleźć fajne ciuchy w dobrej cenie - przekonują Ewa Krasowska i Sylwia Wielińska spod Zgorzelca.

Markowe ubrania Zary czy z H&M kosztują mniej o 20-30 zł. Wśród Polaków ogromną popularnością cieszą się też niemieckie artykuły budowlane i meble. Na większych zakupach zaoszczędzić można nawet do kilkuset złotych.
My z kolei sąsiadów kusimy cenami usług.
- Na Dolnym Śląsku mamy najniższe stawki u szewców, krawców i fryzjerów - opowiada Sławomir Banaszak z jeleniogórskiej filii Urzędu Statystycznego we Wrocławiu.

Od lat z usług naszych fryzjerek korzysta Barbara Zender, mieszkanka Görlitz.
- U nas za czesanie trzeba zapłacić ponad 20 euro, a za zrobienie fryzury nawet 50. W Polsce tylko 50 zł. Dlatego przychodzę tutaj - mówi. Tak robi większość jej koleżanek. Dlatego w Zgorzelcu na każdym kroku jest salon urody. Podobnie jest ze stacjami paliw.
- Zawsze, kiedy tu przyjeżdżam, nalewam pełny bak - mówi Stephan Starek z Görlitz.

Różnica w cenie na litrze benzyny sięga nawet pół euro. Dolnoślązakom z pogranicza opłaca się jeździć też do Czech. Dużo taniej niż u nas można urządzić sobie tam wycieczkę weekendową. Tańsze są noclegi i bilety do muzeów. Nocleg w czeskim pensjonacie w pokoju z łazienką kosztuje 21 zł, a u nas minimum 30 zł. Mniej zapłacimy tam za obiad w restauracji. Za 15 zł zjemy dwa dania w centrum średniego miasta. W Polsce trzeba zapłacić już 20 zł.

Do Czech chętnie jeździmy ostatnio też po leki i części samochodowe. Mimo sporej różnicy w cenach już nie tak chętnie, jak jeszcze rok temu, Niemcy i Czesi przyjeżdżają na Dolny Śląsk leczyć zęby.
- Zainteresowanie turystyką stomatologiczną spadło - mówi Ewelina Mizia, menedżer klinki dentystycznej we Wrocławiu.

W Polsce z tych trzech krajów ciągle najtańsze jest mięso i wędliny, a najdroższy alkohol. Ekonomiści szacują, że taka turystyka zakupowa może się opłacać jeszcze kilka lat.
- Ceny na pograniczu wyraźnie się wyrównują i jest to naturalny proces, szczególnie teraz, kiedy nie ma granic. Jednak do wejścia do strefy euro na pewno będą widoczne różnice - ocenia Andrzej Sucholiński z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.