Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabloty mokre od łez

Zbigniew Figat
Wracamy do tematów, które poruszyły Czytelników "Słowa Polskiego".

Ostatni raz rękopisy mistrzów pióra pokazano w ubiegłym roku, z okazji 190-lecia Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, ale my wrócimy też do listopada 1966 r., kiedy to "Słowo Polskie" zamieściło na pierwszej stronie relację z otwarcia wystawy poświęconej Henrykowi Sienkiewiczowi.
50 rękopisów, wśród nich kompletne manuskrypty Trylogii, "W pustyni i w puszczy", "Bez dogmatu", fragmenty "Quo vadis" i "Krzyżaków", wystawiono w gablotach chronologicznie, tak jak pisał te książki laureat literackiej Nagrody Nobla.

Fotoreporter Tadeusz Drankowski zrobił wtedy w Ossolineum wiele zdjęć, ale opublikowano tylko dwa. Na pierwszym ludzie pochylają się nad rękopisami Sienkiewicza, a na drugim prof. Jan Trzynadlowski wygłasza wykład o poetyce Trylogii. Z nieżyjącym już profesorem łączą mnie jego własnoręczne adnotacje na rękopisie mojej pracy magisterskiej, powstającej pod jego kierunkiem, a z Ossolineum - wpisana do indeksu, pożółkła karta biblioteczna, studencka wejściówka do tej świątyni polskiej kultury.

Jakże ona wypiękniała od tamtych czasów; cudowny dziedziniec i z pietyzmem odrestaurowane elewacje; z artystycznym kunsztem konserwatorów zabytków odnowione wnętrza; wzbudzające zachwyt sklepienia, korytarze, sale. Nie da się porównać współczesnego piękna Ossolineum z tamtą szarością ostatnich lat gomułkowszczyzny, choć same zbiory były wtedy tak samo bezcenne jak teraz.

Dziś mają tu większą ochronę niż banki, w których ludzie nie płaczą przecież na widok sztab złota wyjmowanych z sejfów. A tu - pochylając się nad gablotą z rękopisem mistrza pióra - płakali wówczas i teraz ronią łzy, nie bacząc na czujnych obserwatorów i kamery. W Ossolineum obowiązują przepustki oraz plastikowe identyfikatory pracowników i gości, a ubrani w garnitury, pod krawatami, uprzejmi, ale stanowczy panowie elektronicznie otwierają i zamykają kolejne bramy i drzwi. Skarby są bezpieczne.

- Ubiegłoroczna wystawa bardzo rzadko pokazywanych, najcenniejszych rękopisów wzruszyła wielu ludzi, a gabloty mokre były od łez - wspomina kurator wystawy Elżbieta Ostromęcka. - Pisane ręką wieszcza, te słynne słowa: "Litwo, Ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie?" paraliżują, bo Mickiewicz pisał je w takim zwykłym zeszycie. Tadeusz Różewicz, wpatrzony w ten rękopis, miał wrażenie, że śni.
Wystawa była ostatnią okazją ujrzenia rękopisów; są już skopiowane na mikrofilmach i płytach.
- W internecie nie można ich zobaczyć?
- Tylko pierwszą stronę "Pana Tadeusza", ale ukazała się płyta CD z rękopisem całego utworu: już się rozeszła i trzeba ją wznowić. O innych rękopisach można w internecie tylko poczytać.

- Ossolineum to była nietykalna wyspa skarbów polskiej kultury w czasach socjalizmu i nikt nie miał prawa naruszyć ich świętości.
- Naukowcy także i dziś wolą pracować w rękawiczkach nad rękopisami niż analizować mikrofilmy czy płyty, które pozwalają na powiększenie rękopisu w komputerze.
- Rękopisów jest coraz mniej w epoce komputerów. Wyobraża sobie Pani te zbiory klawiatur i laptopów literatów XXI wieku? A może są już takie?

- Jeszcze otrzymujemy teksty pisane ręcznie przez ostatnio zmarłych wrocławian: scenariusze teatralne Jerzego Grotowskiego, wiersze Tymoteusza Karpowicza i Lothara Herbsta. Ale już trafiają do nas ostatnie redakcje wydruków z komputerów, z korektą i autografami pisarzy. Nie zachwycają jak te dawne bruliony z poprawkami i skreśleniami, jak choćby całe archiwum Marka Hłaski czy wiersze Rafała Wojaczka - czystopisy równiutko i pięknie pisane, niepasujące do jego legendy alkoholika i awanturnika.

Nasze zbiory są najcenniejsze i porównywalne z tymi w Bibliotece Narodowej, a rękopisy Juliusza Słowackiego, Władysława Reymonta i Henryka Sienkiewicza mamy w Ossolineum prawie wszystkie, jakie zachowały się po wojnie. Wtedy, jesienią 1966 roku, wystawiono największy zbiór rękopisów Sienkiewicza, który - nim zaczął pisać - całe dnie spędzał w archiwach i czytelniach, ślęcząc nad dokumentami i kronikami. Gdy siadał do pisania "Potopu" czy "Quo vadis", to od razu teksty pisał na czysto i tak szły one do druku; są na nich odciski palców zecerów ze "Słowa" i "Czasu", gdzie Sienkiewicz najpierw publikował swe powieści - mówi Elżbieta Ostromęcka, która z już nieżyjącą Krystyną Stefanicką, kurator sienkiewiczowskiej wystawy, współpracowała krótko, gdy kierowała działem przechowywania i udostępniania zbiorów w czytelni głównej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska