W sklepach już widać, że wrocławian ogarnął szał przedświątecznych zakupów. Szykuje się do nich także nasza Opera, która będzie miała nowe trąbki i puzony. Właśnie ogłoszono przetarg na kupno instrumentów dętych i perkusyjnych. To początek większych zakupów, bo w najbliższym czasie muzycy muszą wymienić prawie cały sprzęt.
- Gramy na nim już ponad 10 lat - przyznaje Ewa Michnik, dyrektor Opery i dyrygent operowej orkiestry. - To ostatni moment, bo nawet dla najlepszych instrumentów to termin krytyczny. Nie pomogą nawet regularne konserwacje, gdy sprzęt jest w użyciu przez osiem godzin dziennie, przez sześć dni w tygodniu.
Muzycy przyznają, że z tak wyeksploatowanych instrumentów, mimo najlepszych umiejętności, trudno wydobyć dobry dźwięk. Dochodzi do tego, że podczas występów w Niemczech, nasi sąsiedzi żartują, że Polacy grają na garnkach.
- Nawet Robert Kubica nie będzie mógł rywalizować z najlepszymi, gdy przyjdzie mu jeździć maluchem - żartuje Ewa Michnik. - By spełniać oczekiwania widzów, musimy wymienić około 50 instrumentów za łączną kwotę blisko trzech milionów złotych.
Opera nie ma takich pieniędzy. Najpierw wymienia więc te instrumenty, na których nie można już grać.
- Obój rozleciał się zupełnie - przyznaje dyrektor Michnik. - Oczywiście próbujemy różnych domowych sposobów, żeby naprawiać instrument, ale proszę sobie wyobrazić, jaki dźwięk może wydawać, jeśli jest klejony we własnym zakresie.
Dlatego po grudniowych zakupach, muzycy od przyszłego roku chcą sukcesywnie wymieniać resztę sprzętu. Dyrektor Ewa Michnik przyznaje, że Opera już starała się o pieniądze z Unii Europejskiej na ten cel. Trzy lata temu odrzucono wniosek, teraz trzeba próbować ponownie i liczyć na większą przychylność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
