Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne początki

Rafał Bubnicki
Rafał Bubnicki
Rafał Bubnicki Mikołaj Nowacki
Dolnośląskiego Konkursu Filmowego nie można oceniać przez pryzmat jednego filmu.

Dzięki rozstrzygniętemu po raz pierwszy w tym roku Dolnośląskiemu Konkursowi Filmowemu trzy filmy pełnometrażowe otrzymały wsparcie finansowe od samorządów Wrocławia i Dolnego Śląska. Ta inicjatywa powinna być wspierana, zwłaszcza że jest jednym z pierwszych tego rodzaju przedsięwzięć w Polsce, testującym rozwiązania od dawna znane w "starej" Unii Europejskiej. Spotkała się jednak z atakami, których wspólnym mianownikiem jest niezrozumienie reguł rządzących konkursem.

Dolnośląski Konkurs Filmowy to odpowiednik regionalnych funduszy filmowych w krajach europejskich. Ich celem - obok promocji regionów poprzez usytuowanie akcji filmów w plenerach danego regionu oraz podejmowanie lokalnej tematyki - jest wydatkowanie w regionie pieniędzy od samorządów. Regulamin Dolnośląskiego Konkursu Filmowego przewiduje, że producent wybranego filmu musi wydać w województwie 50 procent budżetu.

Jeśli samorządy Wrocławia i Dolnego Śląska dokładają do filmu 600 000 złotych, a budżet filmu wynosi 3 500 000 złotych, to 1 750 000 zł musi zostać wydane w regionie. Oznacza to, że producent, realizując film na Dolnym Śląsku, musi zatrudniać firmy i ludzi związanych z branżą filmową, mieszkających na Dolnym Śląsku i płacących tutaj podatki. Korzyści są zatem podwójne: promocyjne i gospodarcze.

W tym roku Dolnośląski Konkurs Filmowy ogłoszony został w połowie lipca. Połączono w nim fundusze z budżetu województwa i jego stolicy (po 1 000 000 zł) i jest to obecnie największy tego rodzaju konkurs w Polsce. Województwo dolnośląskie i Wrocław, przyznając pieniądze filmom, stają się ich koproducentem. Aby zminimalizować koszty obsługi konkursu, marszałek województwa w porozumieniu z prezydentem Wrocławia postanowili nie tworzyć nowej instytucji, ale powierzyć jego obsługę i związane z koprodukcją rozliczenia Odrze-Film. Zastępca dyrektora tej instytucji odpowiada za przeprowadzenie konkursu i jest przewodniczącym komisji konkursowej.
Konkurs rozstrzygany jest w trzech etapach. W tym roku zgłoszono 15 projektów filmów fabularnych, animowanych i dokumentalnych. Komisja kwalifikacyjna odrzuciła w pierwszym etapie 4 projekty, m.in. dlatego, że ich autorzy nie gwarantowali wydatkowania w województwie 50 procent budżetu. W drugim etapie każdy z 11 projektów oceniali fachowcy wybrani losowo z listy 27 ekspertów, zatwierdzonych przez komisję konkursową. Wybrani eksperci nie mogli oceniać filmów, w których realizację są zaangażowani.

Do trzeciego etapu zakwalifikowały się tylko te filmy, które od ekspertów otrzymały ocenę średnią powyżej 60 punktów. W ostatnim etapie 4 filmy, rekomendowane przez ekspertów, oceniała pięcioosobowa komisja pod moim przewodnictwem. Komisja przyznała wkład koprodukcyjny trzem filmom. Pierwszy z nich to "Afonia i pszczoły" Jana Jakuba Kolskiego, który zrealizował kameralny dramat filmowy na ziemi kłodzkiej i w okolicach Legnicy.

Film "Nie będziesz wiedział" Ewy Stankiewicz (autorki m.in. fabularyzowanego dokumentu "Trzej kumple") to mroczny dramat obyczajowy zrealizowany we Wrocławiu. I wreszcie "Przebudzenie" Wojciecha Majewskiego, pełnometrażowy film animowany w gatunku fantasy, zrealizowany w 90 procentach siłami wrocławskich realizatorów. Komisja konkursowa, przyznając fundusze na koprodukcję tych filmów podzieliła, zbieżne w pozytywnych ocenach, stanowisko ekspertów.

Burzliwą dyskusję w komisji wywołał natomiast komercyjny film "Zwerbowana miłość" Tadeusza Króla, sensacyjna historia romansu esbeka i prostytutki, osadzona w realiach 1989 roku, której akcja rozgrywa się m.in. w Warszawie i Paryżu, ale w żaden sposób nie jest związana z Dolnym Śląskiem.
Producent tego filmu wydatkował 50 procent budżetu w województwie (kręcąc tu m.in. wszystkie zdjęcia we wnętrzach), angażując miejscowe firmy i osoby związane z przemysłem filmowym. Dwa aspekty filmu, które najogólniej można określić jako produkcyjny i tematyczny, spowodowały rozbieżne opinie ekspertów go oceniających, a potem dyskusję i różnice zdań w komisji konkursowej. Komisja większością głosów nie udzieliła "Zwerbowanej miłości" wsparcia finansowego, a pozostałe pieniądze z funduszu konkursowego - 284 600 zł - postanowiła zwrócić do budżetów Wrocławia i województwa dolnośląskiego.

Decyzja ta spotkała się z krytyką producenta "Zwerbowanej miłości" (firmy Mediabrigade) i części mediów, które podważały wiarygodność ekspertów i komisji wywierając nacisk na zmianę jej decyzji. Tego rodzaju naciski uważam za niedopuszczalne, zwłaszcza że brak jest przesłanek do twierdzenia o działaniu komisji niezgodnie z regulaminem. Dopiero dwa miesiące po decyzji komisji konkursowej producent "Zwerbowanej miłości" wystąpił o ponowne rozpatrzenie możliwości przyznania jego filmowi pozostałych w konkursie pieniędzy. Nie przedstawił jednak żadnych merytorycznych argumentów, które mogłyby wpłynąć na zmianę decyzji komisji.

Różnice zdań w sprawie oceny jednego filmu przysłoniły na chwilę sprawę fundamentalną, jaką jest przyszłość Dolnośląskiego Konkursu Filmowego, który jest najlepszą w tej chwili szansą na ożywienie przemysłu filmowego na Dolnym Śląsku. Tegoroczna edycja Dolnośląskiego Konkursu Filmowego to trudne początki. Nie należy wyolbrzymiać ich skali, zwłaszcza że, sądząc po sygnałach od producentów filmowych, w przyszłym roku wniosków o wsparcie finansowe projektów realizowanych na Dolnym Śląsku może być nawet dwa razy więcej.

Komisja konkursowa stanie wtedy przed znacznie trudniejszymi dylematami niż w tym roku, zwłaszcza wtedy, gdy będzie miała do dyspozycji tę samą, co w tym roku, kwotę pieniędzy.

Rafał Bubnicki jest zastępcą dyrektora Odra-Film, przewodniczącym Komisji Konkursowej Dolnośląskiego Konkursu Filmowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska