Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje krwi dla dzieci. Mama z Wrocławia rozdaje ulotki z prośbą o krew dla córki

Anna Gabińska
Ewa Małecka z córką Dominiką
Ewa Małecka z córką Dominiką fot. Tomasz Hołod
Ewa Małecka napisała na kartce apel do wszystkich, którzy chcą pomóc komuś uratować życie - ze zdjęciem swojej chorującej córki Dominiki. Skserowała ulotkę i roznosi ją po Szczepinie, gdzie mieszka. Prosi w niej o oddanie krwi dla jej Dominiki, ale też dla innych dzieci z kliniki hematologii dziecięcej przy ul. Bujwida we Wrocławiu. - Chciałabym rozkręcić tę akcję, by ludzie oddawali krew na wszystkich małych pacjentów tej kliniki. - Leczenie i tak jest długie i wyczerpujące. Nie trzeba tych dzieci skazywać na dodatkowe cierpienie - uważa kobieta.

Siedmioletnia Dominika Małecka do 5. roku życia była żywym srebrem - wszędzie chciała wejść i wszędzie było jej pełno. Teraz ma 7 lat i jeździ rowerem tylko wtedy, gdy choroba trochę odpuszcza. Od dwóch lat leczy się w Klinice Hematologii i Onkologii Dziecięcej przy ul. Bujwida we Wrocławiu na nowotwór złośliwy - guz kanału kręgowego.

- Dokładnie w dzień po 5. urodzinach zaczęły boleć ją plecy - opowiada mama dziewczynki, Ewa Małecka. Przy podstawowych badaniach krwi i moczu nic nie wyszło. Zasypiała tylko na siedząco, po lekach przeciwbólowych, u taty na kolanach. - Byliśmy na dyżurze chirurgicznym i neurologicznym. Wreszcie w szpitalu na Brochowie w prześwietleniu rtg, a potem w rezonansie wyszło, że ma między 5. a 11. kręgiem guz. Nie udało się go wyciąć, skończyło się na biopsji. Miała 9 cykli chemioterapii i 5 tygodni radioterapii. Plecy przestały ją boleć, bo zmiana się cofnęła - opowiada pani Ewa.

W listopadzie zeszłego roku Dominika dostała wznowy - nowotwór się odrodził i dał przerzuty guzów do płuc i na kręgosłup. Udało się go opanować i teraz dziewczynka dostaje chemię na doleczenie raka. - Inne dzieci muszą przyjeżdżać na kontrole co dwa tygodnie, co miesiąc, a nawet trzy miesiące - wylicza pani Ewa. - My na razie musimy stawiać się dwa razy na tydzień - wzdycha.

Lekarz zleca wtedy badania krwi. Często potrzeba samych płytek, czasem wszystkich składników krwi. Dominiki grupa to BRh+. - Bywa, że musimy czekać na przetoczenie kilka godzin, bo w centrum krwiodawstwa nie ma zapasów - opowiada mama Dominiki. Każda godzina takiego oczekiwania dla tej dziewczynki, jak i innych pacjentów z kliniki przy Bujwida, to dodatkowa przykrość: z powodu małej liczby płytek dziecko dostaje krwawych wybroczyn na rękach, nogach, a nawet w buzi. Gdy większość parametrów krwi ma za niską, szumi mu w uszach i serce bije jak szalone.

Możesz pomóc

Jeśli jesteś zdrowy, masz więcej niż 18 a mniej niż 65 lat, ważysz co najmniej 50 kg możesz oddać krew codziennie: Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, ul. Czerwonego Krzyża 5/9 we Wrocławiu, tel. 71 371 58 00, od poniedziałku do piątku w godz. od 7.30 do 18.00 lub w soboty od 8.00 do 12.00.

Mama Dominiki prosi: - Przy rejestracji proszę podać takie dane: Dominika Małecka, Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 1, Klinika Hematologii i Onkologii Dziecięcej, ul. Bujwida 44, Wrocław albo po prostu pacjenci tej kliniki.
Można mieć dowolną grupę krwi, by pomóc Dominice lub innym dzieciom z Bujwida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brakuje krwi dla dzieci. Mama z Wrocławia rozdaje ulotki z prośbą o krew dla córki - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska