Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do oburzonych maratonem: To ja blokowałem miasto!

Jacek Antczak
Jacek Antczak
Jacek Antczak
"Mam 68 lat, czytałem w światowej prasie w superlatywach o wrocławskim maratonie i postanowiłem tu pobiec. Biegłem prawie 5 godzin. Przepraszam, że zablokowałem Wasze miasto", "Proszę Pana ja mam 21 lat, a biegłem pół godziny dłużej". Obydwaj kajający się biegacze oraz 3894 ich kolegów i koleżanek( w tym kilkoro z Kenii) muszą teraz na siebie uważać. Utrudnili życie 600 tysiącom mieszkańców Wrocławia.

Przynajmniej tak twierdzą wypowiadający się w ich imieniu przeciwnicy maratonu, jednej z najfajniejszych imprez, organizowanych w stolicy Dolnego Śląska.

Te protesty "oburzonych", którzy rokrocznie wysyłają biegaczy-amatorów do diabła, czyli na wały i do lasu, to ciekawe socjologicznie zjawisko. Argumenty "600 tysięcy zablokowanych" (których tak naprawdę oszacowałbym na kilkadziesiąt osób) są oczywiście jak najbardziej uzasadnione.

Najpoważniejszym jest chora matka. Co roku ktoś tłumaczy, że przez "wlokących się świńskim truchtem" biegaczy karetka nie mogła odwieźć jej do szpitala, akurat tego, który wybudowano na trasie maratonu. Pomijając to, że bezwzględni biegacze zawsze przepuszczają karetki i nigdy w historii nie zdarzyła się taka sytuacja, że pogotowie czy straż pożarna nie mogła przejechać, przypomina to słynny misiowy dialog, który w niedzielę wyglądałby tak: - Wczoraj gdy tędy jechałem, tych biegaczy jeszcze na ulicach nie było. - Tak mówicie? A gdyby tu staruszka biegła we wrocławskim maratonie, a tego maratonu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!
- Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?

Zostawmy wyssane z palca argumenty. Zajmijmy się "prawdziwymi" kłopotami, na jakie raz w roku, w niedzielę, naraża mieszkańców wielotysięczna grupa maratończyków. Jedna z oburzonych napisała, że nie mogła dojechać do galerii handlowej, bo godzinę czekała na tramwaj. Na dodatek wielu biegaczy robiło jej na złość, gdyż nie biegli, lecz "szli środkiem ulicy jak w pochodzie". No, szli, szli, bo to był 33. kilometr i niektórzy przeliczyli się z siłami i płacili frycowe. Szkoda, że Pani nie poszła z nimi, po pół godzinie dotarłaby Pani do ukochanej galerii.

Są też argumenty antymaratońskie przekonujące, ale jednak chybione. "A ja piję, palę, nie biegam i żyję" . Oj, zdziwiłby się pan - maratończyk to nie synonim świętego.
Szanowni niedzielni kierowcy, zakupowicze i Czytelnicy, którzy nie doczytali, że w dniu maratonu będą utrudnienia. Ja również przepraszam za zablokowanie Wrocławia (na 4 godziny 26 minut 49 sekund netto). Niestety, ostrzegam, że za rok znowu to zamierzam zrobić (na krócej). I obawiam się, że niektórzy z Was do mnie dołączą. Bo przecież ludzie dzielą się wyłącznie na zwolenników i przeciwników PIS oraz na tych, którzy kochają bieganie i tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą.

[ZOBACZ WYNIKI MARATONU WROCŁAW (KLIKNIJ)

](https://gazetawroclawska.pl/maraton-wroclaw-2012-wyniki-zdjecia-z-mety/ar/658063 "ZOBACZ WYNIKI MARATONU WROCŁAW (KLIKNIJ)<br>")

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska