Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Czarodziejem. Palacios: Obiecałem pas zmarłemu bratu

Wojciech Koerber
Francisco Palacios, jak wielu pięściarzy, odwołuje się do siły własnych rąk, ale i pomocy boskiej.
Francisco Palacios, jak wielu pięściarzy, odwołuje się do siły własnych rąk, ale i pomocy boskiej. Janusz Wójtowicz
Z Francisco Palaciosem, pretendentem do pasa mistrza świata organizacji WBC w kat. junior ciężkiej, rozmawia Wojciech Koerber

Mówi się i pisze, że w przypadku przegranej Don King zerwie z Panem promotorską umowę. To prawda?

Zupełnie się tym nie przejmuję i nie interesuję. Jestem zainteresowany tylko zwycięstwem.

Ale takie ultimatum faktycznie zostało postawione?

Naprawdę się tym nie interesuję. Chcę tylko wygrać, zabrać stąd pas mistrzowski i tym samym zabezpieczyć przyszłość mojego syna (urodził się 8 godzin przed pierwszą walką Palaciosa z Włodarczykiem, w kwietniu zeszłego roku w Bydgoszczy - WoK).

A przyleci King na sobotnią walkę?

Nie wiem. Cokolwiek zrobi, nie interesuje mnie to. Bo to ja tu jestem, i ja będę walczył.

To walka zawodowa, lecz czy Pan jest zawodowcem stuprocentowym, skoro na co dzień pracuje?

Jest jak jest, honoraria z tytułu stoczonych walk nie pozwalają spłacić wszystkich rachunków. Ale ja kocham swoją pracę w Legacy Fitness, to mój trzeci dom po Ameryce i Polsce. Bardzo lubię to, co robię, spotykam fajnych ludzi. I co dla mnie ważne - jestem zadowolony z tego, co się w ogóle wokół mnie obecnie dzieje.

Co to za praca? Trener personalny?

Uwielbiam tę pracę, a jestem odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne i kondycyjne pięknych kobiet. Więc czego tu nie kochać? (śmiech). Kocham ją tak bardzo, że praktycznie sypiam w klubie, w którym pracuję.

A gdzie Pan na co dzień mieszka?

Pochodzę z Portoryko, lecz to na razie zamknięty etap w moim życiu. Mieszkam w Orlando. Ale, jak mówię, w Polsce też czuję ogromne wsparcie. Wasi kibice są wspaniali, piszą maile, zostawiają mi wiadomości, próbują dzwonić. Tak naprawdę w Polsce mam więcej kibiców niż w Portoryko. Dlatego czuję się w obowiązku raz jeszcze zawalczyć w waszym kraju i efektownie znokautować Diablo. Ekipa Włodarczyka mnie unikała, lecz nie da się uciec od przeznaczenia.

Wróćmy na chwilę do pierwszej walki z Diablo Włodarczykiem. Bez wątpienia był Pan aktywniejszy, lecz w dwóch-trzech ostatnich rundach nie postawił jednak kropki nad "i". A na terenie rywala to niezbędne. Dlaczego zabrakło tej kropki?

Przede wszystkim ta walka była dla mnie doświadczeniem i właśnie doświadczenia mi wtedy zabrakło. Wydawało mi się, że skoro jestem lepszy w dziesięciu rundach, to dwie ostatnie nie mają już takiego znaczenia. Teraz będzie jednak inaczej. Mam już to doświadczenie, obiecuję więc, że będę zadawał dużo ciosów i tak długo, aż zobaczę, jak Włodarczyk pada na matę ringu. I lepiej niech moi trenerzy też uważają, bo gdy rozpocznę już to zadawanie ciosów, to im w narożniku również może się stać coś złego.

Jak długo zamierza Pan jeszcze boksować na wysokim poziomie o wysokie cele?

Jestem stosunkowo nowy w tym biznesie, walczę od zaledwie dwunastu lat. Moje ciało nie jest wyniszczone walkami i mam jeszcze wiele do pokazania. Jak długo będę w stanie utrzymać tę formę, tak długo zamierzam to robić.

A za sobotnią walkę dobrze Pan zarobi?

Możemy zostawić to pytanie bez odpowiedzi? Albo ok, odpowiem w ten sposób - ciągle będę musiał pracować około 40 godzin w tygodniu. Na razie myślę jednak tylko o sobotnim wieczorze. Ja muszę zadawać ciosy, a reszta jest w rękach Boga.

Oglądał Pan ostatnio walki z Włodarczykiem w akcji czy bazuje tylko na pamięci zeszłorocznego pojedynku?
Zacznijmy od tego, że nasza pierwsza walka z Diablo gdzieś mi zginęła. Nie wiem, gdzie się ona podziała, albo kto ją ewentualnie zabrał. Późniejsze walki Polaka z Dannym Greenem też nie oglądałem, bo była zbyt wcześnie, bym na nią wstawał (ten pojedynek odbył się w australijskim Perth - WoK). Mogę tylko powiedzieć, że przed rokiem przegrałem, ale jestem lepszym zawodnikiem nie tylko od Danny’ego Greena, lecz także od Diablo.

Jak, gdzie i z jakimi sparingpartnerami szykował się Pan na sobotni pojedynek rewanżowy z Włodarczykiem?

Ja do tej walki szykowałem się praktycznie rok. Po ostatniej walce Greena pojawiła się informacja z obozu Dona Kinga, że będę się bił w ciągu dziewięćdziesięciu dni. Wtedy zacząłem trenować. Później pojawiły się informacje, że na początku czerwca spotkam się z Diablo ponownie w Bydgoszczy. Więc ja ciągle trenowałem. Tym samym w treningu jestem od dwunastu miesięcy. Był to zróżnicowany trening, a poprzednią walkę stoczyłem na luzie, wpadając wcześniej na zajęcia do różnych klubów. Tym razem nastawienie mentalne jest zupełnie inne, wiem, o co idzie gra. A moi sparingpartnerzy? Było ich trzech.

Pańska największa zaleta w ringu to...

Nie wiem. Chyba sposób, w jaki potrafię dyrygować sytuacją między linami, prowokować ją. Sposób, dzięki któremu przeciwnik walczy tak, jak ja chcę, a nie tak, jak chce przeciwnik. A więc narzucenie swoich warunków. Poza tym inteligencja oraz obserwacja wydarzeń.

Włodarczyk mówi, że przegrać nie może, bo pas świetnie komponuje mu się w domu. Pan z kolei obiecał mistrzowski pas zmarłemu w 2004 roku bratu. To co należy obstawić u bukmachera?
Ja bym postawił wszystko na siebie, ponieważ tym razem tylko jedna obietnica zostanie dotrzymana - ta, którą złożyłem mojemu bratu. Diablo niech lepiej uważa, żeby nie został znokautowany. A jeśli uważa, że on znokautuje mnie, to powinien to sobie nagrać i codziennie słuchać formułki "znokautuję Wizarda, znokautuję Wizarda". Bo ja chcę go widzieć w niedzielę walczącego na sto procent swoich możliwości.

Pański brat zginął w 2004 roku. W jakich okolicznościach?

Został zastrzelony dwa dni przed moimi urodzinami, był dla mnie wszystkim - bratem, ojcem, przyjacielem. Dlatego ta obietnica ma dla mnie tak ogromne znaczenie.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska