Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeszukanie studentów przed egzaminem. Doktor: Chętnie bym ich porozbierał do naga

Magdalena Kozioł, Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot. Piotr Krzyżanowski
Panowie zdejmują krawaty i rozpinają koszule, panie - śmiało odsłaniają dekolty. To nie scena z pikantnego filmu, ale z egzaminu poprawkowego z prawa Unii Europejskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. - Zostaliśmy przeszukani przez asystentów prowadzącego egzamin. To było dla nas uwłaczające, mimo że kobiety sprawdzały kobiety, a mężczyźni mężczyzn - opowiada studentka IV roku zaocznego prawa.

Prosi o nieujawnianie danych, bo chce skończyć naukę, a tylko za tę poprawkę zapłaciła 1 tys. zł. Tak jak ponad 150 osób, które jeszcze raz musiały wykazać się znajomością przepisów UE.

Rozbierankę przyszłym prawnikom zafundował dr Aleksander Cieśliński. Jest pewny swoich racji. W rozmowie z nami stwierdził, że przed egzaminem wszystkich należałoby rozebrać do naga, by wykryć ściągi i podsłuchy. Tak daleko nie może się posunąć, więc walczy z nieuczciwością nieco delikatniej.

- Nie naruszam niczyjej godności osobistej. Nie zaglądam nikomu w biust. Rewizji też nie robię, bo mógłbym być posądzony o molestowanie - zaznacza dr Cieśliński. Jego zdaniem, prośba o odsłonięcie szyi czy rozpięcie guzików przy kołnierzu (co sprawdzali asystenci nikogo nie dotykając) to nie problem. Problem to ściąganie.
- Muszę się przed tym bronić - zastrzega wykładowca, przyznając, że metody kontroli wypracował sam. - Skuteczne, bo dwie osoby zrezygnowały z mojego egzaminu i wyszły z sali.

Co na to uczelnia? Prof. Krzysztof Wójtowicz, kierownik Katedry Prawa Międzynarodowego i Europejskiego, czas na rozmowę z nami znajdzie najwcześniej w październiku. Wczoraj egzaminował. Przez cały dzień bardzo zajęty był również prof. Karol Kiczka, prorektor ds. nauczania.

Nie ma regulaminów, które określają zachowanie osób prowadzących egzamin. Uniwersytet Wrocławski czy Politechnika Wrocławska próbują zabezpieczyć się przed ściąganiem, robiąc egzaminy w specjalnych salach, gdzie urządzenia elektroniczne są bezużyteczne. Dr Aleksander Cieśliński przyznał, że nigdy z takich sal nie korzystał.

Wrocławscy detektywi, których zapytaliśmy o opinię, zapewniają, że nie trzeba robić rewizji osobistej, by ujawnić próbę ściągania na egzaminie. Szczególnie, gdy w grę wchodzą najnowocześniejsze metody, czyli kontakt przez telefon lub urządzenie radiowe z osobą, która jest poza salą i pomaga w wypełnieniu testu.
- Mamy specjalne urządzenie, które ujawni każdy telefon komórkowy czy inne urządzenie elektroniczne - mówi wrocławski detektyw Bartłomiej Guguła z firmy Detektyw24. - Wystarczy, że staniemy przy wejściu na salę. Każdy, kto wnosi cokolwiek elektronicznego, zostanie ujawniony.

Jak mogłoby wyglądać badanie egzaminowanych osób?
- Skanerem sprawdzamy wszystkie zakresy fal radiowych. Jeśli ktokolwiek rozmawia przez telefon lub radiotelefon, to go namierzymy. Możemy włączyć zagłuszarkę telefonów komórkowych i wszystkie połączenia zostaną zerwane - opisuje Bartłomiej Guguła.

Dodajmy, że w sali wykładowej można wykryć skanerem pola elektromagnetyczne wytwarzane przez każdy silnik elektryczny. Nie da się też ukryć żadnego urządzenia zasilanego baterią. Kamera termowizyjna wychwyci zmianę temperatury nawet o ułamek stopnia.

Jak radzą sobie nasze uczelnie? Studentów na politechnice od ściągania ma skutecznie odstraszać "pała" w indeksie. Ale nie tylko. Agnieszka Niczewska, rzecznik tej uczelni, wskazuje, że część egzaminów przeprowadzanych jest przy pomocy komputerów, a na wykonanie każdego zadania zdający ma ściśle określony czas.
Uniwersytet Przyrodniczy stosuje testy wyświetlane na rzutniku, przy których na odpowiedź na pytanie jest co najwyżej 30 sekund. Zaś torby i komórki są zabierane zdającym przed wejściem do sali.

- Mamy bardzo dużo egzaminów, lecz większych kłopotów ze ściąganiem u nas nie ma - informuje Jolanta Grzebieluch z Uniwersytetu Medycznego.
Studenci komentują, że większość wykładowców akademickich trzyma się tradycyjnej metody. Jeżeli ktoś jest niespokojny, kręci się na krześle, nerwowo rozgląda, łapie za ucho czy co chwilę poprawia pasek od spodni - to już jest podejrzany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przeszukanie studentów przed egzaminem. Doktor: Chętnie bym ich porozbierał do naga - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska