Niższe numery ma tylko maratońska elita, czyli najlepsi zawodnicy z zagranicy i kraju, zapraszani do rywalizacji przez organizatorów. Zawodnicy z numerami od 1 do 50 stoją na starcie w pierwszych rzędach.
- W młodości biegałem wyczynowo w Górniku Wałbrzych i kiedy zaczęto w Polsce organizować biegi uliczne, zacząłem jeździć, w końcu pomyślałem, że trzeba się zmierzyć z królewskim dystansem. Zadebiutowałem w Warszawie, ale w 1983 roku po 30. urodzinach zdecydowałem, że jeśli organizatorzy zrobili mi pod nosem Maraton Ślężan, to nie wypada w nim nie wystartować - opowiada Jan Leśniak, który niedawno skończył 60 lat. To emerytowany górnik, który pracował jako maszynista elektrowozu w kopalni Victoria.
- Jestem skromnym maratończykiem, więc nienastawionym na rekordy i startuję tylko raz w roku - właśnie we Wrocławiu - tłumaczy Leśniak, dla którego wiosenny, a od kilku lat wrześniowy bieg na 42 195 metrów, stał się przyjemnym rytuałem. Zawsze przyjeżdża do stolicy Dolnego Śląska w sobotę, by rano się już nie stresować podróżą, tylko skoncentrować na biegu. Kiedyś nocował u rodziny na Psim Polu. Teraz śpi... 100 metrów od startu i mety - w hotelu na Stadionie Olimpijskim.
Jana Leśniaka trudno nazwać amatorem biegania. To znakomity zawodnik. Jego rekord życiowy wynosi 2 godziny 29 minut i 35 sekund. W V Maratonie Ślężan stanął nawet na najważniejszym podium - zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. - To dawne czasy. Teraz jestem jednak trochę starszy i już trudno przebiec poniżej trzech godzin- śmieje się skromny maratończyk. - Ale tak naprawdę to ja 29 razy wygrałem wrocławski maraton. Bo zawsze uważałem, że największym zwycięstwem jest ukończenie biegu. Mam nadzieję, że i w tym roku się uda. A może być ciężko, bo zmagam się z kontuzją. Ale nie ma zmiłuj - jak zwykle startuję, nie mogę przecież zdekompletować "złotej trójki" i zawieść moich kibiców, których we Wrocławiu trochę się przez te 30 lat nazbierało- zapowiada biegacz.
Spośród ostatnich 10 maratonów tylko jeden, w 2004 roku, wygrał Polak - Marcin Fehlau. To znak czasu i sygnał, że Maraton Wrocław, który od 2009 roku, dzięki pozyskaniu sponsora tytularnego, zmienił nazwę na Hasco-Lek Maraton Wrocław, ma coraz większą rangę w świecie biegaczy. To, że nagrody dla najlepszych są coraz wyższe, a wśród wszystkich uczestników biegu losuje się samochód (w tym roku będzie to hyundai), sprawia, że frekwencja bije rekordy z roku na rok.
Wrocławska impreza od czterech edycji dostaje od środowiska biegaczy i największego portalu (www.maratonypolskie.pl) certyfikat "Złotego Biegu", co oznacza, że organizacyjnie stoi na najwyższym poziomie.
Odnotujmy, że zwycięzcami w ostatnich edycjach zostali Mykhayl Iveruk (21. Maraton Wrocław), Marcin Fehlau (22.), Rauben Toroitich (23.), Rotich Richard (24.), Taras Salo (25.), Wilfred Cheserek (26.).
Hasco-Lek Maraton Wrocław wygrywali wyłącznie biegacze z Kenii: Julius Kilimo, Sammy Kemeli Limo i w ubiegłym roku Kipchirchir. Limo, zwycięzca z 2010 roku, w ubiegłym roku dobiegł "prawie" jako czwarty. "Prawie", bo kilkadziesiąt metrów przed metą był wycieńczony, słaniał się na nogach, w końcu przewrócił się i ostatnie metry próbował pokonać na kolanach. Ratownicy ze służb medycznych podtrzymali pod ręce dzielnego maratończyka i przeprowadzili go przez linię mety. Niestety, oznaczało to dyskwalifikację. Ale organizatorzy ufundowali mu nagrodę pocieszenia w wysokości równej tej, jaką otrzymałby za zajęcie 4. miejsca. W trakcie biegu równie bohatersko walczącym zawodnikom zmagającym się z królewskim dystansem w upale (na podbiegu pod estakadę Gądowianka, tablica z temperaturą wskazywała 42 stopnie) wydłużono limit czasu z 6 godzin do 6.30. Dzięki temu bieg ukończyło znacznie więcej biegaczy.
Te wydarzenia pokazały, że wrocławski maraton jest wyjątkowo przyjazny dla biegaczy, może nawet najbardziej w Polsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?