Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni, wakacyjny (?) felieton

Aleksander Malak
Bardzo mnie ostatnio zaintrygował, rozweselił, ale i zainspirował pomysł radnych z Trzebiatowa, tego nadmorskiego. Puścili oni w Polskę taką oto myśl, żeby letnie wakacje, na podobieństwo zimowych ferii, trwały od początku czerwca do końca września, oczywiście przez dwa miesiące, inne dla różnych regionów kraju.

Prawdopodobnie pomysł ma źródło w postępującym ociepleniu klimatu, które to ocieplenie powoduje, że i czerwiec, i wrzesień są coraz cieplejsze i ładniejsze, czasem wręcz pod tym względem przewyższają zarówno lipiec, jak i sierpień. Nie wykluczam, że inspiracją stała się również tegoroczna nadmorska bryndza, która spowodowała widoczny niedostatek zysków płynących od sezonowych turystów. Jakoś nikt nie zwrócił uwagi, że np. nadmorskie smażalnie ryb serwują turystom ryby wprost z zamrażarek, za to podkreślono dobitnie, że sezon był zbyt krótki. Rozumiem przez to, że nie wszystkie zamrażarki zostały opróżnione.

Co do pomysłu zaś trzebiatowian, jestem jak najbardziej za. Nawet więcej. Nie wydaje mi się sensowne dzielenie kraju na regiony, z których dzieci i młodzież (ale i rodzice) wypoczywają w różnych letnich terminach. Niech już będą cztery wolne miesiące dla wszystkich uczących się w naszym kraju. Nie dość, że nadmorski sezon się wydłuży, to w dodatku z powodu natłoku łaknących jodu, zamrażarki z rybami będą opróżniać się w tempie mile zaskakującym właścicieli smażalni i nie tylko ich.
Bo tak naprawdę nie ma sensu ograniczanie naszym pociechom przyjemności płynących z dłuższych wakacji, już nawet bez względu na potrzeby trzebiatowian i ich nadmorskich kolegów.

Jeżeli bowiem dobrze się zastanowić, to czy nasze dzieci są gorsze od dzieci włoskich, hiszpańskich lub portugalskich, które zaczynają wakacje z początkiem czerwca i kończą je z początkiem jesieni? Tej astronomicznej? Oczywiście, że nie!
Poziom wiedzy, sprawdzonej zresztą ostatnio przez Hiszpanów wśród mieszkańców 10 krajów Europy i USA wyraźnie pokazuje, że lokujemy się w strefie stanów najniższych, razem z Hiszpanią i Włochami. Połowa z nas twierdzi autorytatywnie, że pierwsi ludzie żyli w tej samej epoce co dinozaury, a dwie trzecie uważa, że antybiotyki niszczą wirusy. Jak sama nazwa wskazuje.
Więc dłuższe wakacje naszym dzieciom (tak, jak ich włoskim kolegom) należą się bezwzględnie. Ich i tak żadna szkoła nie przekona, że Słońce świeci nie tylko na biało. Nawet w czerwcu i we wrześniu. Jesteśmy już głupsi niż Amerykanie i wcale nie chodzi o to, że oni ostatnio mają więcej noblistów w dziedzinie nauk ścisłych niż my. Chodzi mi raczej o tę tzw. średnią amerykańską, która nie potrafi zlokalizować na mapie Wyspy Wielkanocnej, że nie wspomnę o wyspach Langerhansa. Niestety, także w tej materii Amerykanie nas prześcignęli.

Zachodzę w głowę, jak to się stało? Przecież w ciągu ostatnich 10 lat odsetek osób o wykształceniu wyższym zwiększył się z 9,9 proc. w 2002 r. do ponad 17,5 proc. w 2011, zaś tych o wykształceniu ponadpodstawowym wzrósł z 66,9 proc. w 2002 r. do 78,7 proc. w 2011 r. Tylko średnie wykształcenie pozostało na tym samym 33-procentowym poziomie. Wprawdzie nie bardzo rozumiem, jak to się dzieje, że wykształcenie ponadpodstawowe rośnie, a średnie stoi, ale ja jestem ze starej szkoły, więc pewnie mogę nie rozumieć.

Coś mi zaświtało. Tych z wyższym wykształceniem jest tak dużo, ponieważ oni zaczynają naukę dopiero w październiku! Ot co! Wnioski są oczywiste. Nie ma już na co czekać! Niech żyją wakacje! Jak najdłuższe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska