Budżet obywatelski? Nie! Głównie szkolny

549 – tyle projektów powinno zostać poddanych pod głosowanie w ramach tegorocznej edycji Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego. Liczba ta może się jeszcze zmienić, bo to rada miejska 3 września zatwierdzi ostateczną listę, a liderzy ciągle jeszcze mogą wycofać swoje projekty.

W założeniach budżet obywatelski powinien służyć do realizacji inwestycji i przedsięwzięć wymyślonych przez samych wrocławian. Tymczasem we Wrocławiu aż kilkadziesiąt zgłoszonych projektów przygotowali dyrektorzy szkół i przedszkoli, finansowanych przez gminę. Jeżeli wszystkie zostałyby zatwierdzone, to na ich realizację trzeba będzie przeznaczyć ponad 14 mln zł, czyli blisko 3/4 wszystkich pieniędzy przeznaczonych na budżet obywatelski. I szkoły mają dużą szansę na sukces - do zbierania podpisów wysyłają uczniów. Niektórzy - jak szkoła nr 45 z Sępolna - podpisy zbierali już w czerwcu, choć było to zabronione. Miasto jednak wtedy nie reagowało. A szkoła w ten sposób zapewniła sobie sukces w głosowaniu.

W ubiegłorocznej edycji WBO na inwestycje związane z oświatą wydano ponad 4 mln zł. Teraz wiele szkół i przedszkoli też chce, żeby przy ich placówkach zbudować kompleksy rekreacyjno-sportowe lub boiska, albo nowoczesne place zabaw. Autorzy projektów tłumaczą, że nowa infrastruktura potrzebna jest dzieciom i młodzieży. Bez niej uczniowie nie mogą np. w optymalnych warunkach trenować. Np. przy Gimnazjum nr 20 chcą zmodernizować kompleks sportowy. – Niezbędna jest zmiana nawierzchni bieżni, skoczni w dal, budowa rzutni do pchnięcia kulą, koniecznych w obecnych czasach do prowadzenia bezpiecznego szkolenia młodych lekkoatletów i prowadzenia zajęć szkolnych – czytamy w uzasadnieniu wniosku.

Tyle że wyposażenie szkół i przedszkoli w place zabaw czy boiska to obowiązek gminy. Miasto powinno znaleźć na to pieniądze poza budżetem obywatelskim i bez konieczności zbierania przez dzieci podpisów.

Dariusz Kraszewski, specjalista z Fundacji im. Stefana Batorego twierdzi, że niektóre samorządy idą na skróty, realizując inwestycje, które i tak powinny wykonać, w ramach budżetu obywatelskiego. – Szkoły, jako duże instytucje, zawsze będą miały ogromną przewagę nad zwykłym mieszkańcem. Dyrekcja zawsze mobilizuje w takich przypadkach nauczycieli i rodziców – mówi Kraszewski.
Ekspert uważa, że kwestie te powinno się rozwiązać systemowo, bo w niektórych przypadkach obywatel może stać na z góry straconej pozycji i trudno wtedy mówić o typowo obywatelskiej inicjatywie.

– Budżet obywatelski nie jest narzędziem inwestycyjnym, tylko aktywizacyjnym. Ma powodować, że ludzie chcą działać na rzecz lokalnej społeczności i tak też się dzieje. Niektóre miejsca, które jeszcze niedawno były miejską pustynią, zmieniają się w centrum lokalnego życia – przekonuje tymczasem Bartłomiej Świerczewski, dyrektor biura ds. partycypacji społecznej we wrocławskim magistracie. – Wszystkie inwestycje zgłaszane w ramach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego są zadaniami własnymi gminy. WBO 2015 to 20 mln zł, budżet inwestycyjny Wrocławia to prawie 1 mld zł. Miasto inwestuje w to samo, co zgłaszają mieszkańcy w ramach WBO, tylko w większej formie. Pamiętajmy, że czasami jedynym miejscem, w którym może powstać boisko, służące wszystkim mieszkańcom, jest teren szkoły. Zresztą boiska czy place zabaw budowane w ramach budżetu obywatelskiego są inwestycją dla wszystkich mieszkańców, więc nie możemy mówić, że to inwestycja typowo szkolna. Dlatego tak ważny jest warunek ogólnodostępności.